Niezmiennie mierzi mnie zakłamanie i dwulicowość. Brzydzi mnie to i u ludzi, i u grup społecznych. O politykach nie będę wspominał, bo szkoda na to tracić czas, ale dziś podzielę się z Wami refleksją odpustową.
Po uroczystej mszy wierni wychodzą z kościoła i idą między stragany, gdzie pełno różnych smakołyków i zabawek. Zabawek, wśród których często najwięcej, obok "biżuterii" dla dziewczynek, wszelkiego rodzaju broni – mieczy, noży, karabinów i pistoletów. Nieco mniej jest granatów, lecz jak dobrze poszukać, nie tylko je, ale i inne rzeczy się znajdzie, z czołgami włącznie. To chyba świetny komentarz do tego, jak od małego wychowuje się nowe pokolenie w środowiskach, które promują się na obrońców życia. No chyba, że w obronie życie planuje się zabijać – wtedy wszystko jest logiczne.
Wasz Andrew
Ha, jeszcze w lecie byliśmy z dziewczyną na wycieczce rowerowej i w drodze powrotnej, przejeżdżając przez jedną z wsi Wyżyny Olkuskiej, natknęliśmy się właśnie na odpust. I sytuacja dokładnie taka, jak opisujesz - pamiętam, że nawet rozmawialiśmy z dziewczyną na ten temat, bo zszokowała nas niezwykła ilość wszelakiej maści broni, szczególnie tej imitującej granaty, pistolety i karabiny. Było tam tego tyle, że gdyby nie fakt, że to tylko atrapy, to spokojnie udało by się uzbroić kilka oddziałów.
OdpowiedzUsuńA w głębi duszy miałem nadzieję, że to może tak bardziej lokalnie u nas...
Usuń