Strony

poniedziałek, 27 stycznia 2020

Kurt Vonnegut "Kocia kołyska" - Krótka rzecz o bokononizmie

Kocia kołyska

Kurt Vonnegut

Tytuł oryginału: Cat's cradle
Tłumaczenie: Lech Jęczmyk
Wydawnictwo: Mediasat Poland
Seria: Kolekcja Gazety Wyborczej - XX wiek
Liczba stron: 188





 

Przyjęcie założenia, że nasz byt jest w ogromnej mierze zdeterminowany, a naszym postępowaniem w mniejszym bądź większym stopniu kieruje wyższa siła sprawcza może okazać się dość atrakcyjnym – ba, niekiedy wręcz rozsądnym – wytłumaczeniem serii niezwykłych zdarzeń, które stają się naszym udziałem. Jakie okoliczności są jednak potrzebne, by człowiek nie odczuwający zbyt silnej potrzeby bycia religijnym przedzierzgnął się w istotę wierzącą, że jego życie spoczywa w rękach wszechpotężnej istoty? Ciekawą wizję swoistej teofanii prezentuje Kurt Vonnegut w swojej powieści Kocia kołyska.

Jednym z głównych bohaterów utworu jest John, pierwszoosobowy narrator, niespełniony pisarz i niedoszły autor książki Dzień, w którym nastąpił koniec świata. Wedle własnego mniemania John powinien nazywać się Jonasz ( (…) nie dlatego, żebym ściągał na ludzi nieszczęście, ale dlatego, że coś albo może ktoś sprawia, że w określonym czasie zjawiam się nieomylnie w określonych miejscach [1]). Już na pierwszych stronach dzieła dowiadujemy się, że protagonista – wyznawca bokononizmu – faktycznie przejawia tendencje do pokazywania się tam, gdzie zachodzą wydarzenia kluczowe dla całego rodzaju ludzkiego. Przygoda zaczyna się dość niewinnie, od zbierania materiałów do biografii doktora Feliksa Hoenikera, genialnego naukowca, (…) ojca bomby atomowej, trojga dzieci i lodu-9 [2]. To właśnie natrafienie na ślad tajemniczej substancji kryjącej się pod kryptonimem lód-9 staje się początkiem serii niecodziennych zajść prowadzących do rzeczy nieodwracalnych, wręcz ostatecznych.

To, co rzuca się w oczy w przypadku lektury Kociej kołyski to bardzo przemyślana konstrukcja dzieła nawiązująca do antycznego dramatu. Tym, co steruje działaniami Johna jest fatum – ogrom epizodów, w których dominują przypadek, zbieg okoliczności czy ślepy traf jest tak wielki, iż można odnieść wrażenie, że niezależnie od tego, co zrobiłby bądź czego nie uczyniłby mężczyzna, to i tak wynikiem końcowym będzie stopniowe odkrywanie tajemnicy skrywanej przez lód-9 łącznie z wszelkimi tego konsekwencjami. Warto zwrócić też uwagę na fakt, że w poszczególnych scenach występuje stosunkowo skromne grono postaci, a fabuła nie jest zbytnio rozbudowana. Akcja, poza finałem książki, toczy się dość leniwie, a potężną część stanowią rozmowy, w których przybliża się realia świata przedstawionego – materia, jaką posiłkuje się Vonnegut to historia fikcyjnej bananowej Republiki San Lorenzo, opis powstania tamtejszej religii czyli bokononizmu czy życiorysy kilku osób mających wpływ na rozgrywające się wypadki.

Kolejnym elementem, nad którym należy się pochylić jest styl, w jakim utrzymana jest powieść. Znakiem rozpoznawczym amerykańskiego pisarza jest czarny humor, którego bezlitosnemu ostrzu poddawana jest ludzkość i nie inaczej jest w przypadku Kociej kołyski. Vonnegut z perwersyjną wręcz przyjemnością wyciąga na światło dzienne wszelkie grzeszki, słabostki i wady człowieczej cywilizacji, z których kpi bez żadnych ograniczeń. Autor chętnie posuwa się do hiperbolizacji wybranych cech rodzaju ludzkiego, nadając im karykaturalny charakter. Portret człowieka rozumnego pióra Kurta Vonneguta obficie podlany jest absurdem i groteską, ale i przenikliwością oraz brutalną szczerością – Homo sapiens sapiens kreślony przez Amerykanina to agresywna i nieprzewidywalna istota, która uwielbia niszczyć, w rezultacie czego zagraża ona wszystkiemu, co tylko znajduje się w zasięgu wzroku, łącznie z nią samą.

W celu ukazania owej głupoty i zaborczości, której w mniemaniu pisarza zdają się być nieodzownymi składowymi człowieczego charakteru, Vonnegut sięga po równie ciekawe, co zabawne środki. Jednym z nich jest stereotypowa sylwetka szalonego naukowca, którym jest wspomniany doktor Hoeniker. Ów mężczyzna to składowa wyobrażeń na temat ludzi nauki, którzy szarym zjadaczom chleba nierzadko jawią się jako postacie równie tajemnicze, co zwariowane. Doktor Hoeniker to osobnik oderwany od otaczającej go rzeczywistości, egzystujący w swoim własnym intymnym świecie, do którego nikt nie ma wstępu. Kolejne odkrycia i wynalazki sprawiają wrażenie czegoś w rodzaju skutków ubocznych jego procesów myślowych. W konsekwencji doktor Hoeniker nie jest w żadnej mierze zainteresowany, w jaki sposób jego dzieła zostaną spożytkowane oraz – co najważniejsze – czy nie są one niebezpieczne dla ludzi o inteligencji, której daleko do umysłu genialnego twórcy. Tym samym doktor Hoeniker jest dla ludzkości niczym nieroztropny i krótkowzroczny rodzic, który wręcza swojej pociesze niebezpieczną zabawkę, zapominając przy tym o fakcie, że dziecko to istota niedojrzała, nie potrafiąca przewidzieć konsekwencji podejmowanych akcji. Równie mocnym akcentem jest bokononizm, religia panująca w Republice San Lorenzo – oficjalnie zdelegalizowana, ale wyznawana przez wszystkich mieszkańców – wymyślona przez jednego ze współzałożycieli państwa, u podstaw której leży fałsz (Pierwsze zdanie Księgi Bokonona brzmi: „Wszystkie prawdy, które wam tutaj wyłożę, są bezwstydnymi kłamstwami” [3]).

Równie fascynujący jest tytuł utworu, który można odczytywać na dwóch przeciwstawnych poziomach. Kocia kołyska, jako zabawa polegająca na przeplataniu sznurka między palcami, z jednej strony wyraża beztroskę i niczym niezmąconą radość, z jaką na ogół kojarzy nam się dzieciństwo. Z drugiej zaś, kiedy rozważy się fakt, że dziecko usiłujące faktycznie dostrzec w tej całej plątaninie coś, co miałoby być kołyską dla kota, może z rozgoryczeniem i żalem stwierdzić, że: Nie ma żadnego cholernego kota, żadnej cholernej kołyski [4], to wówczas gra jawi się jako (…) obraz powszechnego bezsensu [5]. Nic nie jest takie, jak powinno być, a większość z tego, co nam obiecano, okazuje się być mistyfikacją.

Reasumując, Kocia kołyska to książka ironiczna i zgryźliwa, chwilami bardzo, bardzo śmieszna, której wymowa pozostaje jednak beznadziejnie smutna, bowiem: Jaką nadzieję może żywić myślący człowiek co do przyszłości ludzkości, jeśli weźmie się pod uwagę doświadczenia ostatniego miliona lat? [6]. Kurt Vonnegut, cynik i kpiarz, który na własnej skórze doświadczył piekła II wojny światowej, przez wiele lat wegetujący w obawie przed wybuchem kolejnego konfliktu jako pokłosia napięć panujących pomiędzy Światem Zachodnim a ZSRR, to pisarz pozbawiony wszelkich złudzeń co do możliwości intelektualnych rodzaju ludzkiego. Obawy z tym związane prezentuje w sposób mistrzowski, bo zarazem niezwykle komiczny, jak i tragiczny.


[1] Kurt Vonnegut, Kocia kołyska, przeł. Lech Jęczmyk, Mediasat Poland, Kraków 2004, s. 9
[2] Tamże, s. 79
[3] Tamże, s. 12
[4] Tamże, s. 111
[5] Tamże, s. 113
[6] Tamże, s. 160

4 komentarze:

  1. Jakoś nigdy nie mogłem się zabrać do twórczości tego autora, choć zdaję sobie sprawę z tego, że jego twórczość warta jest poznania. Kocia kołyska patrzy mi na kawał dobrej literatury, ale chyba zawiera przemyślenia zbyt zbieżne z moimi, bym się za nią zabrał. Przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że warto sięgnąć choćby po jedną książkę Vonneguta, żeby poznać jego specyficzny, czarny humor. Wydaje mi się, że to coś w rodzaju mechanizmu obronnego pozwalającego oswoić powojenne traumy.

      Usuń
  2. Co tam milion lat... Wystarczy spojrzeć na ostatnie 100. Pędzimy ku zagładzie z przerażającą prędkością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przyspieszenie zawdzięczamy technologii - te same inklinacje do zła mają większe konsekwencje, bowiem pojawiły się narzędzia umożliwiające krzywdzenie na znacznie większą skalę niż dotychczas.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)