Kolor milczenia
Elia Barceló
Tytuł oryginału: El Color del Silencio
Tłumaczenie: Marta Szafrańska-Brandt
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 416
Traumy wykonane są z materii
niezwykle odbojnej. W rezultacie im mocniej staramy się je skryć w głębinach
naszej podświadomości, tym większe prawdopodobieństwo, że wychyną one w
najmniej spodziewanym momencie. Trudność radzenia sobie z traumami sprawia, że
niejeden żywot jest przez nie naznaczony czy wręcz zdeterminowany. Wydaje się,
że próby zignorowania ich są tak samo nieskuteczne jak ucieczka przed nimi.
Jedynym racjonalnym wyjściem jest konfrontacja, chociaż niełatwo jest zmierzyć
się z czymś, o czym przez lata usiłujemy zapomnieć. Przekonuje się o tym choćby
Helena Guerrero, bohaterka powieści Kolor
milczenia autorstwa Elii Barceló (1957), uznanej hiszpańskiej pisarki.
W chwili rozpoczęcia dzieła
Helena Guerrero to 68-letnia malarka o międzynarodowej sławie, której
egzystencja od ponad 40 lat naznaczona jest krwawą smugą. Wydarzeniem, które
nie daje spokoju tej niezależnej i pewnej siebie kobiecie jest tragiczna śmierć
siostry Alicii. W noc między 20. a 21. lipca 1969, a więc w momencie, kiedy na
Srebrnym Globie człowiek po raz pierwszy w dziejach zostawia swoje ślady,
26-letnia wówczas Alicja zostaje zgwałcona i zamordowana. Mimo upływającego
czasu Helena nadal nie potrafi pogodzić się z zaznaną stratą. Uporczywie
powracające wspomnienia powodują, że protagonistka ulega namowom swojego partnera
Carlosa i decyduje się wziąć udział w terapii metodą Berta Hellingera, zwaną
też metodą ustawień systemowych. Ta kontrowersyjna technika oparta jest na
teorii wiedzącego pola. Pacjent,
określany mianem klienta spośród
pozostałych uczestników warsztatów wybiera reprezentantów poszczególnych
członków swojej rodziny (zmarłych i żywych), łącznie z samym sobą. Tym samym ma
on możliwość, by z zewnątrz spojrzeć na zachodzące interakcje, które odgrywane
są przy dość skąpej wiedzy na temat danej postaci. Właśnie założenie, że obcy
człowiek postawiony symbolicznie w miejsce kogoś z rodziny pacjenta jest w
stanie odczuwać takie same emocje, jak osoba, którą reprezentuje, wzbudza
największe wątpliwości. Celem tej skomplikowanej procedury jest odtworzenie
relacji i zjawisk zachodzących w najbliższym otoczeniu pacjenta, bowiem w
mniemaniu Hellingera to one są odpowiedzialne za duchowe kryzysy, problemy,
rozterki czy dolegliwości. Dopóki nie nastąpi pojednanie i wybaczenie, dopóty
niemożliwe jest uwolnienie się od dręczących nas demonów. Poprzedzona
rozterkami i wahaniem decyzja Heleny o tym, by otworzyć się przed pozostałymi
uczestnikami terapii i wziąć w niej aktywny udział, staje się dla Elii Barceló
pretekstem, by odmalować przed odbiorcami skomplikowaną i pełną sekretów
rodzinną sagę z wielką historią w tle.
Powieść hiszpańskiej pisarki to
rodzaj kryminalnej zagadki, do rozwiązania której zostają zaproszeni również
czytelnicy. Helena uzmysławia sobie, że aby zniknęły (…) cienie, które towarzyszyły jej zawsze i które przez całe życie
próbowała odegnać swoimi obrazami (…) [1],
konieczny jest powrót do okoliczności wstrząsającego zabójstwa Alicii. Wiąże
się to z wydobyciem na światło dzienne niewygodnych faktów, które dotyczą praktycznie
każdego członka rodziny. Bohaterka wraca do porzuconego świata pokrytego grubą
warstwą kurzu przemilczeń i niedomówień. Te archeologiczne wykopy są
jednocześnie formą krytycznego spojrzenia na własną egzystencję – Helena
zyskuje sposobność, by ocenić swój życiowy dorobek, osądzić słuszność
wyznawanych idei czy przeanalizować konsekwencje podjętych przed laty decyzji.
Zadanie, jakiego podejmuje się
protagonistka nie należy do najłatwiejszych, szczególnie gdy wziąć pod uwagę
jej charakter. Heroina nakreślona przez Elię Barceló to kobieta silna i
niezależna, którą cechuje (…) mania
udowadniania sobie, że nikt jej nie jest potrzebny [2].
Wszelkie przejawy wrażliwości postrzeganej przez Helenę jako słabość, maskowane
są agresją oraz arogancją. Jeśli dodać do tego wybuchowy temperament, działanie
pod wpływem chwili i impulsywność, zrozumiałym staje się, że Helena to osoba,
która niechętnie korzysta z pomocy innych, co dodatkowo utrudnia walkę z
demonami przeszłości. Tyle, że (…) dziwna
mania szukania sensu (…) [3]
oraz coraz bardziej ciążący (…) twardy
pancerz poczucia winy i samooskarżenia [4]
skutkują tym, że artystka z oporami przyjmuje oferowane przez Carlosa wsparcie
i wspólnie wyrusza w podróż po tym, co na zawsze chciała okryć całunem
zapomnienia.
Ta wędrówka jest dla odbiorcy o
tyle ciekawa, że Elia Barceló sytuuje fabułę na dwóch płaszczyznach. Oprócz
współczesnych zajść, raczeni jesteśmy opowieścią o losach matki Heleny z czasów
jej młodości. Dzięki temu przenosimy się do niespokojnych latach 30-tych i
40-tych XX wieku, goszcząc zarówno na Półwyspie Iberyjskim jak i w marokańskich
Casablance i Rabacie. Ciekawym zabiegiem jest też wprowadzenie rozdziałów, w
których opisane zostają fotografie. Utrwalono na nich epizody istotne dla
uczestników tej mozaikowej opowieści. Uzupełnieniem są wątki epistolarne. Za
pomocą listów oraz maili naszym oczom ukazane zostają kolejne tajemnice, które
przybliżają nas do odtworzenia ciągu tragicznych wypadków.
Warto jednocześnie nadmienić, że
książkę z racji burzliwych relacji łączących wybrane postacie (i wynikające z
tego sekretów) można zaliczyć do romansu z elementami kryminału. Przyjęcie
takiej sztywnej klasyfikacji, której zwolennikiem nie jestem, w tym konkretnym
przypadku przynosi interesująco obserwacje. Dzięki temu na Kolor milczenia można spojrzeć przez pryzmat powieści Pani Wyrocznia autorstwa Margaret
Atwood. Główna bohaterka a zarazem pierwszoosobowa narratorka to Joan Foster,
poczytna autorka romansów historycznych, która zmaga się z poważnym kryzysem
egzystencjalnym. Sednem dzieła pozostają poszukiwania własnej tożsamości, ale
od czasu do czasu Joan zdradza nam tajniki swojego warsztatu – co zabawne,
niejedną zasadę stosuje także Elia Barceló, która zgodnie z wytycznymi Joan
operuje odpowiednio wyszukanym słownictwem (mnie szczególnie ucieszył dawno już
nie widziany absztyfikant); na
protagonistkę kreuje kobietę, która niemal przez całe życie ucieka przed
prześladującymi ją widmami (Ucieczka nie
była dla nich luksusem, lecz koniecznością. Musiały ją sobie jakoś załatwić
[5]);
lwia część akcji umiejscowiona zostaje w lokalizacjach skrzących się od
przepychu i luksusu (Skręcił w stronę
Ateneo Mercantil (…). Wszystko urządzone tam było z elegancją i klasą (…) [6];
Salon Palomy Contreras, w który odbywały
się przymiarki, oferował wszystko, czego mogły oczekiwać odwiedzające go
klientki z najwyższej klasy społecznej [7];
W restauracji panował półmrok, wnętrze
urządzone było w tonie antracytowej szarości oraz bordo, z akcentami złota i
zakątkami tajemniczo oświetlonymi świecami koloru kości słoniowej [8]).
Właśnie ta maniera do szczegółowego kreślenia zbytku i wystawności jest
największą słabością Koloru milczenia.
Fabuła utworu zabiera nas do Australii, Hiszpanii oraz Maroka, ale nasze
nadzieje na poznanie lokalnego kolorytu któregokolwiek z tych miejsc pozostają
niespełnione. Autorka razem z bohaterami zamyka nas w sterylnej klatce
wystawności. Zamiast chłonąć atmosferę danego obszaru, pozostaje nam tylko
szwendanie się po snobistycznych knajpach, które jednak szybko nużą ze względu
na swoją nijakość.
Summa summarum,
książka Elii Barceló to całkiem solidna pozycja rozrywkowa. Kryminalna
tajemnica z odległej przeszłości, do rozwikłania której zbliżamy się w
miarę postępującej lektury w połączeniu z nielicznymi, ale całkiem
ciekawymi nawiązaniami do sztuki, a w szczególności malarstwa tworzą
dość zgrabne połączenie. Wymową książki pozostaje teza, że byt zbudowany
na kłamstwie to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie, którego konsekwencją
jest spędzanie czasu na nieustannym (…) roztrząsaniu tego, co było, czego nie było, co być mogło [9]]. Kończąc, należy jeszcze nadmienić, że Kolor milczenia
posiada spory potencjał, by być czymś więcej niż dobrym czytadłem.
Ogromna szkoda, że Elia Barceló jedynie sygnalizuje wątki, za sprawą
których mogła powstać pełnokrwista powieść: Hiszpania w przededniu wojny
domowej, działalność Franco zanim został Generalissimusem, walki
narodowo-wyzwoleńcze Marokańczyków czy choćby terapia metodą Berta
Hellingera to zagadnienia, które aż proszą się o rozwinięcie. Niestety
czytelnikom przyjdzie zadowolić się pojedynczymi napomknięciami, które
jednak mogą stanowić zachętę do samodzielnego zgłębienia tematu.
[1] Elia Barceló, Kolor milczenia, przeł.
Marta Szafrańska-Brandt, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019, s. 15
[2] Tamże, s. 33
[3] Tamże, s. 16
[4] Tamże, s. 21
[5] Margaret Atwood, Pani Wyrocznia, przeł. Zofia
Uhrynowska-Hanasz, Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2018, s. 28
[6] Elia Barceló, Kolor milczenia, przeł. Marta
Szafrańska-Brandt, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019, s. 113
[7] Tamże, s. 120
[8] Tamże, s. 176
[9] Tamże, s. 203
"Kolor milczenia" mam w swojej biblioteczce, wszystko co związane z hiszpańską wojną domową bardzo mnie interesuje. Szkoda, że pisarka nie pogłębiła tematów związanych z historią Hiszpanii. Metoda Hellingera również wydaje się być arcyciekawym tematem, ale - jak piszesz - potraktowanym zbyt pobieżnie. No cóż, póki co "Kolor milczenia" czeka na swoją kolej, a ja czytam powieść, której autorka dokonała znakomitego researchu, sięgnęła do historycznych źródeł, tworząc niezwykle wiarygodną historię Niemki wypędzonej z czeskiego Brna w 1945 roku ("Wypędzenie Gerty Schnirch" Kateriny Tućkovej). Widzę, że historia opowiedziana przez Elię Barcelo wydaje się być znacznie mniej wiarygodna...
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem jak Ty odbierzesz "Kolor milczenia", ale nie przypuszczam, że książka wywrze na Tobie bardzo dobre wrażenie. Powieść jest napisana jak typowy bestseller - stosunkowo szybka akcja, dreszczyk emocji związany z kryminalną zagadką, szczypta erotyzmu, ale zdecydowanie brakuje pogłębienia wspomnianych tematów.
UsuńA "Wypędzenie Gerty Schnirch" sprawia wrażenie b. interesującej lektury. Mam nadzieję, że uda mi się natknąć na ten tytuł w bibliotece lub w Taniej Książce :)
Jeśli lubisz lokalny koloryt, to warto zdecydować się powłóczyć z Eduardem Mendozą. W "Mieście cudów" (Barcelona na przełomie XIX i XX wieku) autor nie zamyka "w sterylnej klatce wystawności":) Czytałeś może?
OdpowiedzUsuńMendozę znam, szczególnie dzięki "Damskiemu Fryzjerowi", ale "Miasta cudów" nie czytałem. Chętnie rozejrzę się za tą lekturą, tym bardziej, że dawno już nie sięgałem po książki tego pisarza.
Usuń