Ciemna materia
Juli Zeh
Tytuł oryginału: Schilf
Tłumaczenie: Sława Lisiecka
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Don Kichot i Sancho Pansa
Liczba stron: 392
Ciemna materia to (jak dotąd)
hipotetyczna materia, która nie emituje i nie odbija promieniowania
elektromagnetycznego, nie wchodzi w żadne interakcje ze znanymi nam
substancjami, ale oddziałuje grawitacyjnie na inne obiekty. Te niezwykłe
własności skutkują tym, że ciemnej materii nie sposób zobaczyć za pomocą obecnie stosowanych teleskopów, co jednocześnie utrudnia
możliwość udowodnienia jej istnienia. Wskazówki sygnalizujące o występowaniu
ciemnej materii pochodzą z obserwacji Wszechświata i są to różnego rodzaju anomalnie:
obiekty w odległym Kosmosie oddziałują na siebie z większą siłą, niż wynika to
z ich masy, a znana masa całego Wszechświata jest o wiele za mała, by po Wielkim
Wybuchu możliwe było ukształtowanie się galaktyk. Ciemna materia wciąż pozostaje
zagadką, tajemnicą, czymś niewyjaśnionym i niezgłębionym. Ale czy – jeśli tylko
się nad tym dobrze zastanowić – i człowiecza egzystencja nie jest niekiedy
pasmem zdarzeń nieprzewidywalnych i trudnych do wytłumaczenia za sprawą
powszechnie przyjętej logiki? O tym, że nasz byt może być taką spiralą
niejasności przekonują się bohaterowie powieści Ciemna materia, autorstwa Juli Zeh (ur. 1974), niemieckiej pisarki
młodego pokolenia.
Książka już od pierwszych stron
kojarzy się z trudnym do rozwiązania matematycznym zadaniem. Pokaźne grono protagonistów
powiązanych skomplikowanymi zależnościami, wchodzących w różnorakie interakcje
oraz akcja pełna meandrów i dziwacznych zwrotów powodują, że czytelnik trafia w
literacki gąszcz, w którym jednak zanurzamy się z prawdziwą przyjemnością.
Fabuła wznosi się na kolejne piętra, a praktycznie każdy rozdział pozwala nam
poznać następnych ciekawych osobników. Obietnicą wspaniałej przygody jest już Prolog, w którym dowiadujemy się, z czym
będziemy mieć do czynienia: Inspektor,
który cierpi na nieuleczalne bóle głowy, wielbi pewną teorię fizyczną i nie
wierzy w przypadki, rozwiązuje swój ostatni „przypadek”. Zostaje uprowadzone
dziecko, które nic o tym nie wie. Lekarz robi coś, czego nie powinien robić.
Umiera mężczyzna, dwóch fizyków się kłóci, aspirant jest zakochany. Na koniec
wszystko wydaje się inne, niż inspektor się tego spodziewał – a jednak
dokładnie takie samo. Pomysły człowieka są partyturą, a jego życie to muzyka
współczesna [1].
Paradoksalnie, ta (pozorna?) znajomość przebiegu wydarzeń, nie przeszkadza Juli
Zeh w zaskakiwaniu czytelnika.
Utwór można rozpatrywać na kilku
płaszczyznach, spośród których każda niesie ze sobą interesujące refleksje oraz
przemyślenia. Ciemna materia jest
więc historią wyjątkowej przyjaźni, łączącej wspomnianych w prologu fizyków –
Oskara oraz Sebastiana. Poznawszy się na początku studiów, młodzi ludzie szybko
stają się nierozłączną parą, pogrążoną w nieustannej, żarliwej naukowej
dyskusji. Sielankową relację zaburza brutalna rzeczywistość, bowiem dorosłość
wymaga nieustannego podejmowania trudnych wyborów. Po zakończeniu edukacji Oskar
decyduje się na oddanie w służbie nauki, co w jego przypadku oznacza żywot
eremity, bowiem poświęcenie prowadzonym badaniom jest bezwarunkowe (Celem Oskara jest pogodzenie mechaniki
kwantowej z ogólną teorią względności [2]). Sebastian stawia na
rodzinę, a skrawkiem materiału, który ma załatać powstałą dziurę jest
uniwersytet, gdzie mężczyzna pracuje jako (…)
fizyk doświadczalny w dziedzinie nanotechnologii [3]. Jeśli dodać do tego
jeszcze fakt, że Sebastian zajmuje się hobbystycznie kwantową teorią wielu
światów, nieco bardziej zrozumiała staje się postawa Oskara, który oskarża
swojego przyjaciela o sprzeniewierzenie się ideałom wyznawanym w młodości. Mężczyźni
ciągle utrzymują ze sobą kontakt poprzez rytualne obiady piątkowe, kiedy to
Oskar odwiedza Sebastiana i jego rodzinę. Ale nić łącząca niegdyś tę dwójkę
jest coraz bardziej wystrzępiona i narażona na zerwanie. Pomiędzy kolegami
znacznie więcej jest chłodu, napięcia, niewypowiedzianego żalu, poczucia
krzywdy i urazy, wzajemnych wyrzutów i pretensji – wszystkie te negatywne
emocje kanalizują się w dysputach, nierzadko przeradzających się w spory, jakie
toczą Oskar i Sebastian. Przedmiotem owych dyskusji są fizyczne koncepcje,
które przeplatają się z zagadnieniami z zakresu filozofii – nie brakuje
odwołania do ontologii, epistemologii a nawet aksjologii. Tym samym dzieło Juli
Zeh rozpatrywać należy jako powieść przesyconą rozważaniami orbitującymi wokół
najbardziej elementarnych kwestii, z jakimi zmaga się ludzkość od momentu jej
narodzin – czym jest rzeczywistość; jaki jest cel naszej egzystencji; czy wolna
wola to smutny żart, kapryśny oksymoron bądź pobożne życzenie; czy czas to coś
obiektywnego czy jedynie wytwór naszej świadomości; czy nas los jest
zdeterminowany, czy możemy nim kierować, czy też jest to wypadkowa przypadku i
ślepego trafu?
Juli Zeh stawia bardzo poważne pytania,
ale w trakcie lektury czytelnik nie odczuwa ich ciężaru z taką natarczywością,
jak mogłoby się wydawać. Ten brak przytłoczenia wagą poruszanej problematyki to
efekt stylu, jakim operuje niemiecka pisarka. Lakoniczne zdania, z których
formowane są wspaniałe konstrukcje przesycone metaforami, wyszukanymi
porównaniami oraz zaskakującymi animizacjami (Późny wieczór zaróżowił ściany mieszkania [4]; Wokół katedry cisną się grupki stolików i krzeseł ulicznych kawiarń,
jakby wszystkie lękały się mającego nastąpić ruchu weekendowego [5]; Chociaż śmiech chłopca nie może jeszcze wpłynąć w koleiny zmarszczek,
tylko musi szukać sobie świeżych torów (…) [6]; Kiedy Sebastian nagle się podnosi, jego kolana uderzają o nogę stołu, a
talerze wykasłują curry na obrus [7]); sączący się z kart
dyskretny humor oraz galeria niejednoznacznych postaci pozwoliły autorce
wytworzyć aurę lekkości, jaka towarzyszy odbiorcy w trakcie poznawania
następnych rozdziałów snutej historii. Wydaje się, że niemieckiej pisarce udało
się przekonać nas, że nic nie jest bezwzględne i ostateczne, że wszystko jest
cudownie złożone i niejednoznaczne, ale akceptacja tego faktu przynosi pewnego
rodzaju ukojenie i spokój.
Świetnym przykładem pokrętności
jest sposób, w jaki Zeh traktuje tradycyjną formułę kryminału, wzbogacając ją o
warstwy niedopowiedzenia. W Ciemnej
materii kluczowe pytanie kto zabił?
zdaje się schodzić na dalszy plan i ustępuje dociekaniom i domysłom, za sprawą
których staramy się ustalić dlaczego do zbrodni w ogóle doszło, jakimi motywami
kierował się morderca, czy działał on z własnej woli czy też został do tego
skłoniony, a jeśli tak, to czy został zmuszony do popełnienia czynu tak
niegodziwego przez kogoś czy też była to wynikowa jakichś niezwykłych
okoliczności.
Rezultatem tych wszystkich składowych, których Zeh użyła do skonstruowania swojej powieści jest książka wymykająca się schematom i nie dająca się schwytać w gatunkowe konwencje. Ciemna materia czerpie z kryminału oraz thrillera, ale nade wszystko jest to świetna proza psychologiczna z potężnym ładunkiem filozoficznym, która skłania czytelnika do wzmożonego wysiłku intelektualnego. Gromada oryginalnych protagonistów (wśród których nie brakuje klasycznego wojownika walczącego z formą czy mężczyzny doprowadzonego do położenia ekstremalnego, nietypowego, kiedy cały wachlarz dotychczasowych doświadczeń okazuje się bezużyteczną wiedzą) oraz intrygujący symbolizm (rolę szczególnie istotną przypisano ptakom, jawiącym się z jednej strony jako bezczelni podglądacze, z drugiej zaś jako istotne wolne i niezależne, zdolne wznieść się ponad koleiny rutyny) stanowią idealne dopełnienie tego bardzo dobrego utworu.
[1] Julia Zeh, Ciemna materia, przeł. Sława Lisiecka,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2009, s. 7
[2] Tamże, s. 28
[3] Tamże, s. 28
[4] Tamże, s. 50
[5] Tamże, s. 187
[6] Tamże, s. 223
[7] Tamże, s. 263
Ciekawie, ciekawie... Może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCała nadzieja w DKK ;)
UsuńNiewykluczone :) To naprawdę bardzo dobra inicjatywa; między innymi zmusza do odbicia się od własnych upodobań i zainteresowań :)
UsuńStrasznie mnie cieszy Twój pozytywny odbiór tej powieści, a raczej - twórczości Julii Zeh. Dawno temu słyszałem peany na temat jej "Instynktu gry", toteż byłem przeszczęśliwy, gdy dwa tygodnie temu udało mi się go dorwać za grosze, i od tego czasu słyszałem kilka bardzo pochlebnych opinii na temat twórczości autorki. Twoja jest kolejną i teraz jestem jeszcze bardziej pewien, że mój "Instynkt gry" będzie rewelacyjny. A po inne książki autorki rzecz jasna również sięgnę :).
OdpowiedzUsuńAkurat "Ciemna materia" bardzo mi się spodobała, ale przeczytane później "Orły i Anioły" nie wywarły już na mnie tak pozytywnego efektu. Dlatego z ciekawością przeczytam o Twoich wrażeniach po lekturze "Instynktu gry".
UsuńJa też bardzo lubię Juli Zeh, pisze niezwykle błyskotliwie. Kiedyś recenzowałam "Ciemną materię" na LC. Pamiętam klimat do dziś.
OdpowiedzUsuńJa na razie jestem na etapie poznawania twórczości tej autorki. "Ciemna materia" wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie, ale "Orły i Anioły" wydawały mi się już słabszych dziełem. Z chęcią sięgnę po kolejne płody pisarki, żeby przekonać się czy jej styl przypadnie mi do gustu.
UsuńJa jeszcze nie znam tej autorki. Rzadko sięgam po niemiecką literaturę, ale chcę to zmienić. Za kryminałami nie przepadam, jednak na powieść psychologiczną z wątkiem kryminalnym bym się skusiła. :)
OdpowiedzUsuńJa po niemieckojęzycznych twórców sięgam rzadko, ale regularnie i na ogół jestem zadowolony z tych spotkań. O Juli Zeh czytałem wcześniej u Ani z bloga Czytanki Anki, dlatego kiedy natknąłem się na to nazwisko w bibliotece, wiedziałem, że mogę brać je w ciemno.
UsuńA co do wątku kryminalnego, to bez obaw. "Ciemna materia" ma tyle wspólnego z kryminałem, co "Zbrodnia i kara" :)
O, na taką wariację na temat kryminały to ja nawet bym się skusił.
OdpowiedzUsuńCiemna materia co jakiś czas gości w literaturze SF czy serwisach newsowych, ale dość rzadko pojawia się tam ciemna energia, która procentowo ponoć ma największy udział w bilansie energetycznym wszechświata.
Oj, wiele jest jeszcze rzeczy do odkrycia w otaczającym nas Wszechświecie. I co najlepsze, jeśli już uda wyrwać się światu jedną z jego tajemnic, to na ogół pociąga to za sobą cały szereg kolejnych.
Usuń