Trawa
Constantin Cubleşan
Tytuł oryginału: Iarba cerului
Tłumaczenie: Janina i Mihai Cotelnic
Wydawnictwo: Iskry
Liczba stron: 136
Fantastyka • Przygoda to literacka seria książek z gatunku science fiction warszawskiego
wydawnictwa Iskry, którą polscy czytelnicy mogli cieszyć się od połowy lat 60.
do początku lat 90. XX wieku. W jej ramach wydano ponad 120 tytułów autorstwa
zarówno polskich jak i zagranicznych pisarzy. Nie brakowało w niej nazwisk
głośnych, wielkich i kultowych, takich jak choćby bracia Strugaccy, Stanisław
Lem, Ray Bradbury, Isaac Asimov, Arthur C. Clarke, John Wydham, Bohdan Petecki,
Robert Silverberg, Ursula K. Le Guin, Frank Herbert, Brian W. Aldiss, Janusz
Zajdel, Roger Zelazny, Kirył Bułyczow, itd., itp. Ale polscy redaktorzy nie
bali się też stawiana na twórców ówcześnie słabo znanych, czego najlepszym
przykładem jest powieść Trawa, pióra
Constantina Cubleșana (ur. 1939), rumuńskiego prozaika, dramaturga, poety i
krytyka literackiego.
Akcja utworu osadzona jest w
bliżej nieokreślonej, odległej przyszłości. Głównym bohaterem, będącym zarazem
pierwszoosobowym narratorem jest pochodzący z Ziemi Cristi. W chwili rozpoczęcia
dzieła mężczyzna piastuje od ponad roku posadę Generalnego Prokuratora
Wykonawczego na SM-61 100, peryferyjnej planecie, położonej gdzieś na
obrzeżach skolonizowanego Wszechświata. Kariera nie przebiega w
sposób dynamiczny i daleko jej do pasma sukcesów. Nękany traumami z dzieciństwa,
z nerwami w nie najlepszej kondycji, skrajnie negatywnie reagujący na
gwałtownie zmieniające się warunki otoczenia, Cristi regularnie zmienia miejsce
zamieszkania, nie mogąc nigdzie osiąść na stałe. Nieustanne przemieszczanie się
jest rodzajem ucieczki (Chciałem być
daleko od wszystkich i wszystkiego, mieć spokój, spróbować zapomnieć [1]),
tyle, że jak przekonuje się bohater, pogodzenie się z przeszłością możliwe jest
tylko poprzez konfrontację z tym, co bolesne i nieprzyjemne.
Tym, co doprowadza protagonistę
do szczerego i głębokiego spojrzenia na minione dni, jest bezprecedensowe
zdarzenie, do jakiego dochodzi na SM-61 100. Ta ludzka osada, która
szczyci się niezwykle wysokim poziomem organizacji społecznej, po raz pierwszy
w swojej historii musi zmierzyć się z czynem, powszechnie uchodzącym za rzecz
irracjonalną, nonsensowną, niewytłumaczalną – na planecie popełnione zostaje
morderstwo, które stanowi jawne zaprzeczenie wyznawanych idei humanitaryzmu
oraz jest kontestacją dotychczasowych osiągnięć w dziedzinie rozwoju
człowieczej duchowości. Cristi, jako przedstawiciel każącej ręki Temidy domaga
się najsurowszego wyroku – kary śmierci – ale ku swojemu zaskoczeniu, spotyka
się z głośną dezaprobatą ogółu, który pozbawienie życia drugiego człowieka,
nawet jeśli jest to zabójca, traktuje w kategoriach zbrodni. Ten zgrzyt
pomiędzy postrzeganiem sprawiedliwości przez Ziemianina, a społeczność
SM-61 100 staje się początkiem łańcucha wydarzeń, którym towarzyszy
zaskakujące zakończenie.
Trawa to dzieło, w którym Constantin Cubleșan nie wysila się
zbytnio nad kreacją świata przedstawionego, korzystając ze sprawdzonych motywów
i rekwizytów, znamiennych dla literatury science
fiction. Odbiorca liczyć może na mini-rakiety stosowane na prywatny użytek,
potężne gwiazdoloty wykorzystywane do odległych podróży, pozaziemskie kolonie,
gdzie wydobywane są rudy cennych surowców czy ruchome taśmy w miejsce
tradycyjnych chodników. Jednocześnie owe elementy są jedynymi odróżniającymi
opisywaną cywilizację od znanej nam ludzkości z drugiej połowy XX wieku, a więc
z okresu, kiedy powstała powieść.
Owa szata naukowej fikcji, w
którą przybiera autor swój utwór, służy ukazaniu uniwersalnych problemów moralnych,
z jakimi mierzy i prawdopodobnie będzie mierzyć się człowiecza cywilizacja. Na
kartach Trawy stawiane są m.in.
pytania dotyczące tego, w jakim stopniu ograniczona może zostać niezależność i
wolność jednostki, w imię szeroko rozumianego dobra ogółu. Ponadto wydaje się,
że Rumun stara się kreślić ramy człowieczej natury, którą z jednej strony
wyznaczają szlachetność, wzniosłość i altruizm, z drugiej zaś – podłość,
chciwość, małość i zawiść. Co istotne, owe przeciwstawne przymioty sprawiają
wrażenie niezmiennych, stałych, tak jak gdyby sprzeczność i niejednoznaczność
stanowiły fundament naszego charakteru.
Proza Constantina Cubleșana
cechuje się kwiecistością stylu. Snujący opowieść Cristi z lubością analizuje
swoje stany duchowe, w sposób drobiazgowy przytacza kolejne fakty oraz raczy
czytelnika dość rozwlekłymi przemyśleniami. Ta obfitość zdań skutecznie
wyhamowuje fabułę, prowadząc tym samym do gradacji napięcia, bowiem już od
pierwszych stron wyczuwalna jest atmosfera złowrogiego milczenia i pozornego spokoju.
Niespieszność relacji skutecznie wzmaga czytelniczą ciekawość a akt obcowania z
książką rumuńskiego pisarza dodatkowo umila fakt, że autor posługuje się
eleganckim językiem.
Zdawać by się mogło, że Trawa to bardzo solidna lektura, ale owo
przeświadczenie skutecznie psują końcowe strony powieści. Pomiędzy
przedostatnim a ostatnim rozdziałem istnieje tak potężna wyrwa, że z pewnością
nie jeden odbiorca będzie zachodzić w głowę, czy przypadkiem w polskim
tłumaczeniu nie pominięto sporego fragmentu tekstu, który wyjaśniłby
niezrozumiały fabularny przeskok, jakiego jesteśmy świadkami. W rezultacie Trawa to w najlepszym razie przeciętna
książka pozbawiona wyraźnej myśli przewodniej (bliżej jej do zlepka urywek z życia głównego bohatera), którą poleciłbym tylko fanom gatunku i poszukiwaczom
literackich ciekawostek.
[1] Constantin Cubleșan, Trawa, przeł.
Janina i Mihai Cotelnic, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1984, s. 15
Kiedy zobaczyłem okładkę przypomniały mi się czasy, kiedy za pośrednictwem tej serii poznawałem tytanów SF i miałem nadzieję, że odkryłeś coś fajnego. Szkoda, że taka niespójność w powieści. Może to ślad po cenzurze?
OdpowiedzUsuńNa książkę natknąłem się zupełnym przypadkiem - jedna z biblioteka pozbywała się starych egzemplarzy i wśród nich znalazła się właśnie "Trawa" - i przyznaję, że kiedy tylko zobaczyłem charakterystyczne logo serii Fantastyka • Przygoda to liczyłem na to, że trafiłem na literacką perełkę. Rzeczywistość dość brutalnie zweryfikowała te nadzieje.
UsuńA jeśli chodzi o niespójność, to może w zamyśle autora książka miała być bardziej zbiorem opowiadań, połączonych osobą jednego bohatera? Trudno powiedzieć, ale nie zmienia to faktu, że książka wypada bladziutko - ani ciekawej wizji przyszłości, ani intrygujących rozważań poświęconych ludzkiej naturze. Tylko klimat, mocno nostalgiczny i przywodzący na myśl klasykę science fiction, nieco ratuje ten utwór.
A tak z ciekawości: skąd tytuł?
OdpowiedzUsuńA z recenzji wychodzi na to, że lepiej przeczytać "Trawę" Sheri S. Tepper ;)
Tytuł wziął się prawdopodobnie z samej końcówki dzieła:
Usuń"Źdźbła wysokiej trawy chwiały się wokół łagodnie, rzucone na zakrwawiony ofiarą nowego dnia firmament. Nowy dzień... i trawa... Jakby była zrośnięta z niebem lub wyrastała z niego, trawa niebiańska, rozświetlona czerwono promieniami krwawiącego słońca. Trawa niebios zroszona krwią... Trawa niebios... Trawa..." [s. 135]
Ale, o co może chodzić z wyrażeniem "trawa niebios" to już nie za bardzo wiem ;) Generalnie, tak jak piszesz, zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby pewnie sięgnięcie po "Trawę" Sheri S. Tepper, ale chciałem pobawić się w odkrywcę i wyszło jak wyszło :)