Pielgrzymka Arsenijego Njegovana
Borislav Pekić
Tytuł oryginału: Hodočašće Arsenija Njegovana
Tłumaczenie: Grzegorz Łatuszyński
Wydawnictwo: PIW
Liczba stron: 305
Parafrazując wypowiedź Wysockiego, bohatera
Dziadów, części III, pióra naszego
wieszcza narodowego, Adama Mickiewicza, stwierdzić można:
Przeszłość nasza jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie
wyziębi;
Plwajmy
na tę skorupę i zstąpmy do głębi.
A ujmując rzecz mniej górnolotnie: pozornie,
to, co minęło, jest tylko zastygłą skorupą, której kształtu nie sposób zmienić.
W istocie, suche fakty pozostają nienaruszone, ale kiedy na te same wydarzenia
spojrzeć z diametralnie różnej perspektywy czasowej, będąc bogatszym o życiowe
doświadczenie i mądrość wynikającą z bolesnych lekcji udzielanych przez życie,
oczom naszym ukazać mogą się zależności, których wcześniej nie dostrzegaliśmy
(czy to z racji ówczesnej ignorancji czy też braku należytej wiedzy bądź z
uwagi na fragmentaryczny pogląd sprawy). A w nowych okolicznościach nawet
jednakowe zdarzenia mogą zacząć jawić się zgoła inaczej. Wycieczki w przeszłość
są też o tyle atrakcyjne, że nierzadko dzięki nim możliwe staje się zrozumienie
naszej aktualnej sytuacji – w końcu panoramiczne ujęcie dni wczorajszych
pozwala nam uzmysłowić sobie fakt, że człowieczy byt to sieć naczyń
połączonych, w wyniku czego nasze losy powiązane są z dziejami innych ludzi
oraz z uwarunkowaniami i środowiskiem, w jakich przyszło nam egzystować. O tych
wszystkich niuansach przekonuje się Arsenije Njegovan, bohater książki Pielgrzymka Arsenijego Njegovana,
autorstwa Borislava Pekića (1930 – 1992), serbskiego pisarza pochodzącego z
Czarnogóry.
Akcję dzieła osadzono w 1968 roku, i w
chwili jej rozpoczęcia tytułowy protagonista to (…) siedemdziesięciosiedmioletni człowiek sterany niespokojnym życiem
[1].
Arsenije to belgradzki kamienicznik, w bardzo specyficzny sposób podchodzący do
posiadanych nieruchomości, których nie traktuje wyłącznie jako narzędzi
służących pomnażaniu majątku. Wyróżnikiem niecodziennego stosunku jest postrzeganie
budynków w kategoriach żywych osób – Arsenije nadaje im imiona, pieczołowicie o
nie dba, przejmuje się ich losami, stopniowo podporządkowując im całą swoją
egzystencję (relacje łączące mężczyznę z kamienicami najlepiej oddaje
konstatacja: (…) były one moją biografią,
moją jedyną autentyczną historią [2]).
Gmachy są głównymi tematami rozważań i refleksji ((…) czy każdy dom umiera inaczej, tak jak i żyje, czy też i w tym są
one podobne do ludzi, że wraz ze śmiercią przestają się różnić, że z utratą
kształtu bezpowrotnie zatracają indywidualność [3]),
stając się obiektem fascynacji, która ociera się o obsesję ((…) proszę wybaczyć mi niechrześcijańskie
porównanie, ale podobnie jak w haremie protokół określał kolejność, w jakiej
prawowite małżonki i konkubiny mają zaszczyt dzielić ze swym panem rozkosze
łoża, ja też posiadałem swój kamienicznikowski kalendarz, dla każdej kamienicy
jej nietykalną datę, kiedy z nią tylko obcowałem przez cały dzień, zajmując się
jej sprawami i rozmyślając o niej ex professo, a w nocy, zasypiając,
delektowałem się jej urodą [4]).
Jak dowiadujemy się z początkowych kart
utworu, Arsenije prowadzi wegetację, którą sam określa mianem połowicznego pustelnictwa. Od 27 lat
pozostaje zamknięty w czterech ściana swojego mieszkania, skąd zarządza swoim kamienicznikowskim
królestwem za sprawą małżonki Katariny oraz adwokata Golovana. Jednak po bardzo
długim okresie izolacji i odcięcia od zewnętrznego świata, nadciąga impuls,
który nakazuje Arsenijemu opuszczenie dotychczasowego schronienia i
skonfrontowanie się z tym, co skłoniło go do wycofania się z aktywnego życia. Bohater
wyrusza w pielgrzymkę po przeszłości, odtwarzając dawne incydenty oraz
wspominając minione czasy.
Powieść stylizowana jest na prywatne
zapiski Arsenijego, w posiadanie których wchodzi Borislav Pekić. Zastosowana
pierwszoosobowa narracja pozwala czytelnikowi bardzo dokładnie zapoznać się z
charakterem głównego bohatera. Starszy pan na odwrotach formularzy oraz
poświadczeń spisuje rodzaj testamentu połączonego z obszerną retrospekcją,
którym towarzyszą liczne dygresje i wtrącenia. Tym samym dowiadujemy się jak
wyglądała działalność Arsenijego Njegovana, na czym polega wyznawana przez
niego filozofia wzajemnego posiadania, a gdzieś w tle odmalowana zostaje
architektoniczna panorama przed- i powojennego Belgradu. Zapiski i notatki są
także odzwierciedleniem bolesnego spotkania z opresyjnym, nieprzyjaznym, obcym
i niezrozumiałym otoczeniem, jakim dla Arsenijego jest komunistyczna
rzeczywistość.
Postać starego kamienicznika służy też
autorowi do wysunięcia pytania dotyczącego tego, jak daleko możemy posunąć się
w ubezwłasnowalnianiu drugiego człowieka w imię jego dobra – by go chronić,
osłaniać, strzec czy pielęgnować. Kiedy i do jakiego stopnia możemy decydować o
losach bliźniego, i co najważniejsze – co nam daje do tego prawo? Jednocześnie
poruszana jest kwestia dotycząca tego czy lepsza jest nawet najgorsza prawda
czy też miraż, złudzenie, swoista bańka, w której wszystko przybiera różowe
barwy, pozwalając roić, że świat jest dokładnie taki, jakim go sobie
wyobrażamy.
Książka Pekić zwraca uwagę również z racji
powtarzającej się motywu luster, który najczęściej pojawia się za sprawą
wszelakiej maści lunet i lornet, jakimi otacza się Arsenije. Na pozór owe
przyrządy pomagają widzieć więcej i bardziej precyzyjnie, ale z biegiem czasu
protagonista boleśnie uświadamia sobie, że zbytnia koncentracja na detalu i
szczególe prowadzi do rozmycia całościowego obrazu (Wszystkie te lornety, którymi się posługiwałem, bez względu na moc i
markę, sprzysięgły się, żeby mi mydlić oczy. Podstępnie umacniały mnie w
fałszywym przekonaniu, iż przedmioty, na które je skierowałem, są blisko, że je
znam i rozumiem, a te przedmioty pozostawały tak samo daleko jak i przedtem.
Może nawet jeszcze dalej [5]).
Reasumując, Pielgrzymka Arsenijego Njegovana to całkiem niezła proza
konfesyjna. Powieść utrzymana jest w formie spowiedzi, podsumowania,
rozliczenia, dzięki czemu czytelnik zyskuje sposobność, by zanurzyć się w sercu
człowieka pogrążonego w rozterce, usiłującego zrozumieć dynamikę nieustannie
zmieniającego się świata. Przeprowadzany bilans wiąże się z gorzkimi momentami oraz
chwilami radości, ale wszystko wydaje się być podporządkowane tezie, że
człowieczy żywot to niekończąca się walka, konfrontacja – to ścieranie się z
entropią, chaosem, nieładem i próba zaprowadzenia choćby chwilowego porządku,
sensu i logiki, które stają się wyrazem człowieczej potęgi. Czy jednak te
działania nie są z góry skazane na porażkę, a przez to daremne, wręcz
niedorzeczne? A może na tym właśnie polega heroizm – uparte zmagania mimo
świadomości, że szanse powodzenia są bardzo, bardzo nikłe.
[1] Borislav Pekić,
Pielgrzymka Arsenijego Njegovana,
przeł. Grzegorz Łatuszyński, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985, s.
36
[2] Tamże, s. 34
[3] Tamże, s. 52
[4] Tamże, s. 209
[5] Tamże, s. 254
Szczerze mówiąc, choć przeczytałem z zainteresowaniem, sama książka nie budzi w ogóle mego zaciekawienia. Bardzo natomiast jestem ciekawy, jak się ma literatura jugosłowiańska, całkowicie mi obca, do polskiej. Czy od razu widać, że nie nasza, jak na przykład większość skandynawskiej, czy też nie widać tych różnic aż tak bardzo?
OdpowiedzUsuńCiężko mi o taką generalizację, bo jeśli chodzi o lit. jugosłowiańską, to czytałem jeszcze tylko Ivo Andricia. Trudno mi więc mówić o jakikolwiek wyróżnikach czy cechach charakterystycznych ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa, dlaczego właściciel kamienic aż przez 27 lat nie opuszczał mieszkania. Takie zachowanie nie jest normalne, wskazuje na wielki uraz. A i nadawanie imion kamienicom nie najlepiej świadczy o jego zdrowiu psychicznym. W przeszłości tego człowieka musiało wydarzyć się coś złego. Chętnie przeczytam tę powieść, a przy okazji polecam Ci „Tych dwóch mężczyzn” Selenicia – też wydanych w serii Współczesna Proza Światowa i też z akcją toczącą się w Belgradzie. :)
OdpowiedzUsuńHa, na tym chyba polega piękno tej książki - czytelnik cały czas zastanawia się czy ma do czynienia z wariatem, czy też z człowiekiem obdarzonym wyjątkową wrażliwością. Powodów zamknięcia nie będę oczywiście zdradzał, bo liczę, że sięgniesz po tę powieść.
UsuńDzięki za polecenie Selenicia, będę mieć na uwadze wspomniany tytuł.
Szczerze mówiąc dotąd zetknęłam się tylko z jednym serbskim pisarzem (Ivo Andrić) i to wieki temu. Byłoby dobrze przyjrzeć się tej kulturze...Twoja recenzja uświadamia, że większość czytelników wciąż ma zbyt zachodnie skrzywienie przy doborze lektur...
OdpowiedzUsuńNo u mnie wcale nie jest lepiej, bo wcześniej czytałem tylko "Pannę" autorstwa wspomnianego przez Ciebie Ivo Andricia. A co do doboru lektur to od pewnego czasu staram się być bardziej świadomym czytelnikiem i wyjść poza krąg literatury anglosaskiej - z takim podejściem można niekiedy natknąć się na prawdziwe perełki :)
UsuńIntryguje mnie ten motyw zamknięcia i wyobrażam sobie, jak to by mogło wyglądać pół wieku później. Co do lunet i obserwowania, to dzisiaj pewnie doszłyby również media społecznościowe, itp. Jeśli chodzi o autora, niestety nie miałam jeszcze do czynienia z jego prozą, choć bardzo lubię tę PIW-owską serię, ale na ten tytuł nie trafiłam w swojej najbliższej bibliotece.
OdpowiedzUsuńAutor sprytnie buduje napięcie wykorzystując wątek izolacji, zamknięcia - sprawa jest o tyle ciekawa, że lata odosobnienia przypadają na okres b. gwałtownych przemian.
UsuńNo tak, wizerunki kreowane w mediach społecznościowych to bardzo często portrety życzeniowe, tzn. obraz tego, za kogo chcielibyśmy uchodzić.
A tytuł polecam, jeśli tylko wpadnie Ci w oko - ja natknąłem się na niego właśnie w bibliotece.
Odmieńcy maści wszelakich bywają bardzo ciekawymi postaciami literackimi, więc potencjał jest tu na pewno. A ten motyw luster w sam raz pasowałby do mego wpisu na ten temat. Co mi przypomina, że muszę wybrać sobie kolejny motyw do owpisowania.
OdpowiedzUsuń