Koło rozumu
Amitav Ghosh
Tytuł oryginału: Circle of reason
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Kameleon
Liczba stron: 468
Mózg, a więc organ, który stanowi
fundament naszej inteligencji, to z naukowego punktu widzenia wciąż terra incognita. W kwestii
funkcjonowania tego narządu nadal pełno jest białych plam, rzeczy nie do końca
wyjaśnionych i spraw wątpliwych. Odkrycie zasad, według których działa mózg czy
dokładnie zrozumienie wpływu budowy na jego aktywność to marzenie niejednego uczonego,
a próby zmierzające w tym celu czynione są już od wielu stuleci. Przykładem
jest choćby frenologia, teoria z XVIII i XIX wieku opracowana przez Franza
Josefa Galla (1758 - 1828) i Johanna Spurzheima (1776 - 1832), głosząca, że poszczególne
części mózgu odpowiadają za konkretne cechy psychiczne człowieka, a na
podstawie budowy czaszki można te przymioty w miarę precyzyjnie określić.
Obecnie frenologia postrzegana jest w kategoriach pseudonauki (do jej
kompromitacji przyczynił się fakt, że była ona narzędziem stosowanym przez
zwolenników eugeniki czy nazistów), ale jej echa ciągle jeszcze pobrzmiewają,
choćby w literaturze, o czym można przekonać się dzięki lekturze powieści Koło rozumu, pióra hinduskiego pisarza
Amitava Ghosha (ur. 1956).
Akcja książki osadzona jest w
XX-wiecznych Indiach, a osnową dla fabularnego wątku są losy Nachiketa Bosego.
Chłopiec, lepiej znany jako Alu, to sierota, którego ojciec i matka zginęli w
wypadku samochodowym. Po tragicznym incydencie, młodzieniec trafia na
wychowanie pod skrzydła stryja Balarama i jego żony Toru. Przygarnięcie Alu to
dla bezdzietnej pary nie lada wyzwanie, bowiem żadne z małżonków nie czuje się
na siłach, by zastąpić biologicznych rodziców. Ale dorastanie wyrostka stanowi
dla Amitava Ghosha znakomity pretekst do zaprezentowania szerokiego grona
intrygujących postaci oraz przytoczenia równie ciekawych historii, których
wspólną osią pozostaje osoba Alu.
Bohaterem, który przykuwa
najwięcej czytelniczej uwagi jest z pewnością stryj Balaram. Ten niespełniony
adept nauk ścisłych, zawzięty i nieustępliwy reformator oraz admirator Louisa
Pasteura to zapalony wyznawca frenologii. Ukoronowaniem pasji jest Alu, bowiem
głowa chłopca (…) jest jak głaz
porośnięty grzybem [1].
Balaram zapuszcza się w niezbadane dotąd rejony czaszki swojego bratanka, zanurzając
się w jej zagłębieniach i wypukłościach ((…)
dwa wydatne niczym rogi wyrostki po obu stronach mieściły prawdopodobnie
stanowczość, nadzieję i ciekawość, gdy tymczasem zagłębienia na skroniach
świadczyły niemal bez wątpienia o braku poezji i dowcipu [2];
(…) była jeszcze nabrzmiała gula nad
otworem usznym, której nie dało się interpretować inaczej jak oznaki
destruktywizmu [3]).
A podczas gdy mężczyzna zapamiętale studiuje przypadek Alu, czytelnik zyskuje
znakomitą sposobność, by zapoznać się z praktycznym zastosowaniem frenologii, uzmysławiając
sobie tym samym, jak płynne potrafią być granice interpretacji poszczególnych
narośli, grudek i dołków.
Sylwetka stryja Balarama,
gorącego orędownika potęgi rozumu, jest także pretekstem do ukazania ludzkiej
głupoty i próżności, których uosobieniem jest Bhudeb Roy. Dawny pracodawca
Balarama, człowiek tonący w zwałach własnego tłuszczu o twarzy z niezliczoną
ilością podbródków, to idealny przykład rasowego polityka – przeświadczenie o
własnej wyjątkowości, zmysł kombinatorstwa, oportunizm, egoizm i brak skrupułów
to przymioty cechujące Bhudeba Roya. Ponieważ obaj protagoniści stanowią swoje
przeciwieństwo, nieuchronna zdaje się być konfrontacja, do której w końcu
dochodzi. Wydaje się, że starcie pomiędzy Budebem Royem a Balaramem to
symboliczna walka idealizmu z pragmatyzmem, tego, co wysokie i szlachetne z
tym, co przyziemne i prozaiczne.
Ale niełatwa relacja wspomnianej
dwójki to tylko jedna z wielu opowieści przytaczanych na kartach książki, która
jest sztandarowym przykładem powieści szkatułkowej. Amitav Ghosh roztacza przed
czytelnikiem bogaty pejzaż epizodów i zdarzeń, uczestnikami których są całe
rzesze niezwykłych indywiduów. Niejedna z figur, która przewija się w utworze
raczy nas interesującą anegdotą, ciekawym podaniem czy metaforyczną gawędą,
skrywającą w sobie kilka warstw.
Przyjęta przez hinduskiego pisarza
forma pozwala na poruszenie szeregu zagadnień. Amitav Ghosh nie wzbrania się
przed tematami tak uniwersalnymi jak wojna (Wojny
dają ludziom zajęcie. Z reguły najbardziej zajęci są ich widzowie. Jedni
trudnią się wspomaganiem armii w dziele mordu, masakry, grabieży i gwałtu.
Inni, podmywani wartkim strumieniem krwi, mają do wyboru: osuszać go albo dać
mu się ponieść [4])
czy meandry i zawiłości ludzkiej natury (Ludzie
nie biorą na poważnie tego, za co nie muszą płacić [5]).
Ale hinduski autor sięga także po rzeczy mniej oczywiste, czego najlepszym
przykładem jest studium poświęcone istocie kolejki: Ludzie widzą kolejkę i myślą sobie: Prosta sprawa, podejdę i też stanę.
A to wcale nie jest prosta sprawa. Kolejka stała, zanim ją zobaczyłeś; ty wcale
nie jesteś kolejce potrzebny. Kolejka stała, zanim nadszedłeś, i będzie stała
po twoim odejściu. Kolejka to nie dwie osoby czy dziesięć osób, ustawionych
jedna za drugą. Bo nawet gdyby dwóch czy dziesięciu osób tam nie było, to i tak
mielibyśmy kolejkę – zasada kolejki nadal by obowiązywała. Kolejka to stan
umysłów – ma swoje kaprysy i właściwości
[6].
Koło rozumu to również bardzo kompleksowe spojrzenie na współczesne
Indie. Amitav Ghosh zwraca uwagę na tarcia na tle etnicznym, sygnalizując przy
okazji wielość grup zamieszkujących ten kraj. Interesujące są też spostrzeżenia
dotyczące egzystencji Hindusów, których bieda zmusza do poszukiwania lepiej
płatnego zajęcia poza granicami ojczyzny. Artysta przybliża trudną sytuację
migrantów, którzy w zamian za relatywnie wysokie stawki, skłaniani są do
podejmowania pracy bez opieki zdrowotnej, bez ubezpieczenia oraz bez opieki
prawnej. Tym samym polski czytelnik może przekonać się, że bezwzględne
wykorzystywanie taniej siły z krajów słabiej rozwiniętych, przebiega na ogół
według bardzo podobnego schematu, bez względu na szerokość geograficzną czy
kulturę.
Dzieło Amitava Ghosha jest
lekturą o tyle przyjemną, że hinduski pisarz operuje pięknym językiem, który
nasycony jest oryginalnymi porównaniami (Łza,
jak kamyk oderwany z górskiego szczytu, stoczyła się głębokim żlebem po jej
policzku [7])
oraz nieszablonowymi przenośniami ((…)
dziurawiące ciszę sceptyczne spojrzenia [8];
Przejeżdżali skrajem zatoki. Jej tafla
płonęła karminem zachodzącego słońca. Palmy chyliły się omdlewająco nad wodą, a
wioślarze w spiczastych czapkach wyprowadzali katamarany w morze [9];
Uwięzieni w nawałnicy milczenia, po
okręgu, z wolna, cofnęli się z powrotem na środek, popatrując koso na boki, jak
dwa lisy zamknięte w klatce [10]).
Reasumując, Koło rozumu, szczególnie z punktu widzenia czytelnika
europejskiego, to niezwykle intrygująca książka, która zachęca, by opuścić
europejski krąg kulturowy i przekonać się jak bogaty i zróżnicowany jest świat.
Odbiorcy, którzy dadzą się porwać prozie Amitava Ghosha zostaną zabrani w pełną
przygód podróż po Indiach, Półwyspie Arabskim oraz Algierii, z bliska
przyglądając się codziennemu życiu mieszkańców tamtych rejonów, stykając się z
ich tradycjami, wierzeniami, historią oraz kulturą. Dodatkowym bogactwem utworu
są pobudzające wyobraźnię dygresje, które zahaczają o szerokie spektrum
zagadnień.
[1] Amitav Ghosh, Koło rozumu, przeł.
Jolanta Kozak, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2001, s. 8
[2] Tamże, s. 16
[3] Tamże, s. 19
[4] Tamże, s. 71
[5] Tamże, s. 125
[6] Tamże, s. 195
[7] Tamże, s. 464
[8] Tamże, s. 119
[9] Tamże, s. 181
[10] Tamże, s. 351
Tak - Indie to dla większości z nas terra incognita, więc temat faktycznie fascynujący. No i strategiczny - w końcu niedługo będzie to najludniejsze państwo świata, więc i wpływ na świat będzie mieć coraz większy, choć na razie w cieniu Chin siedzi.
OdpowiedzUsuńHa, nie spojrzałem na to w ten sposób, ale faktycznie warto choćby pobieżnie zapoznać się z kulturą państwa, które w niedługim czasie może zdominować naszą globalną wioskę.
UsuńPo jego "chromosomie z Kalkuty" nic już nie przeczytałam, choć plany były.;( Czytałam różnych autorów piszących o Indiach i jak dotąd faworytem pozostaje Rushdie. Ale "Żarłoczny przypływ" Ghosha wciąż jest na liście do przeczytania.
OdpowiedzUsuńZ tego, co widziałem to Ghosh doczekał się całkiem pokaźnej liczby przekładów na j. polski. Na pewno będę kontynuował znajomość z tym autorem. Ciekawi mnie też Rushdie, bo wciąż nie znam dzieł tego utytułowanego pisarza.
UsuńInteresująca wydaje się ta relacja chłopiec-stryj. Swoją drogą, przyjemnie jest obserwować jak zwiększa się literackie zainteresowanie Indiami, ich kulturą i tradycją. :)
OdpowiedzUsuńW książce nie brakuje intrygujących bohaterów i z tego względu bardzo ciekawym doświadczeniem jest obserwowanie zachodzących pomiędzy nimi interakcji.
UsuńA znasz jakieś hinduskie powieści godne polecenia?
Ja mam drobne zastrzeżenie względem pierwszego użycia "terra incognita". Mózg można tak określić, ale tylko w pewnym stopniu. Wiemy o funkcjonowaniu mózgu bardzo dużo, ale i bardzo dużo nie wiemy.
OdpowiedzUsuńRozumiem zastrzeżenia. Wyrażenie użyte w tym kontekście miało za zadanie podkreślenie faktu, że jeśli chodzi o kwestie związane z naszym mózgiem, to wciąż jest przed nami jeszcze cały ogrom niewydeptanych ścieżek. Tak jak gdybyśmy wysiedli na nieznanej nam wyspie i zbadali dopiero strefę przybrzeżną - ale cała reszta skrywa się w głębi lądu, i stąd to "terra incognita" :)
Usuń