Raymond Chandler
Głęboki sen
tytuł oryginału: The Big Sleeptłumaczenie: Mieczysław Derbień
cykl: Philip Marlowe (tom 1)
wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza 1985
liczba stron: 252
czyta: Mirosław Utta
Nagranie Zakładu Wydawnictw Polskiego Związku Niewidomych w Warszawie 1990
Raymond Chandler (1888-1959), amerykański pisarz i scenarzysta specjalizujący się w fikcji kryminalnej, to niewątpliwie klasyk gatunku. Jak dotąd nie mogłem się zebrać do bliższego poznania jego twórczości, po części z obawy, iż się zestarzała, podobnie jak opowiadania sir Arthura Ignatiusa Conana Doyle’a, które choć wciąż literacko i logicznie doskonałe, nie wytrzymują jednak konfrontacji z nowoczesnym podejściem do socjologii, psychologii społecznej, czy nawet szeroko rozumianych problemów kryminalistycznych. W końcu jednak się przemogłem i sięgnąłem po Głęboki sen, pierwszą książkę z cyklu powieściowego o perypetiach prywatnego detektywa, czyli jak to mówią, prywatnego psa, Philipa Marlowe'a, który przyniósł pisarzowi wieczne miejsce nie tylko w literaturze, ale i w filmie.
Jak sprawdziłem, wyjątkowo przed sięgnięciem po powieść, Głęboki sen, mimo upływu lat, wciąż ma mocne miejsce na listach stu najlepszych książek kryminalnych wszechczasów – na najbardziej prestiżowych zajmuje pozycje w pierwszej dziesiątce. Do lektury przystąpiłem więc jeszcze bardziej zaintrygowany.
Prywatny detektyw z Los Angeles Philip Marlowe pracuje na zlecenie rodziny Sternwoodów. Stary, sparaliżowany i przykuty do wózka inwalidzkiego generał Sternwood padł ofiarą szantażu i teraz domaga się od Marlowe'a, aby uwolnił go od tego kłopotu. Detektyw rozpoczyna dochodzenie, które skutecznie utrudniają mu dwie zdeprawowane córki generała, swobodnie obracające się w przestępczym światku Los Angeles. Zanim Marlowe zdąży porozmawiać z szantażystą, będzie świadkiem pierwszego morderstwa...
Taką notką w świat powieści wprowadza nas wydawca i wydaje mi się, że jeśli chodzi o przybliżenie fabuły, to wystarczy. Od pierwszych stron będzie się działo. Głęboki sen przeniesie czytelnika w „dawne dobre czasy”, które jak zawsze, znowu nie okażą się takie dobre. Intryga kryminalna skonstruowana precyzyjnie, postacie przekonujące a osoba protagonisty wykreowana po mistrzowsku, akcja szybka, lecz bez wariacji, brutalność, piękne kobiety; jest wszystko co trzeba. Rzecz wciąga i nie puszcza aż do samego końca. Kawał świetnej, dającej do myślenia rozrywki. Wersja audio bez zarzutu - Mirosław Utta i tym razem nie sprawił mi zawodu.
Powieści Chandlera są określane jako psychologiczne i skupione na opisie środowiska, w którym rozgrywa się akcja. Jeśli chodzi o Głęboki sen, to nie do końca bym się pod tym stwierdzeniem podpisał. Środowisko w tym przypadku to jedna bogata, składająca się z trzech osób rodzina, oraz grupka ludzi parających się pornografią i innym ciemnymi interesami. Z drugiej jednak strony pokazane są mechanizmy działające pomiędzy tymi ponad prawem, tymi poza prawem i tymi, którzy prawa mają bronić. O dziwo, mimo upływu lat, warstwa socjologiczna jest wciąż mocnym atutem książki.
Momentami można mieć odczucie, że opowieść jest jakaś taka prosta, jednoznaczna, schematyczna. Wbrew pozorom jest to jednak tylko dowód jej doskonałości – poprzez celne oddanie rzeczywistości, która przeminęła, ukazuje tę trudno uchwytną różnicę między naszymi czasami, a latami, gdy nawet język był bardziej jednoznaczny – gdy złodziej był złodziejem, bandyta bandytą, zło złem, a lojalność lojalnością. Dla dzisiejszego pokolenia, którego przedstawiciele nawet w szkole nie biją się jeden na jednego, tylko kupą na jednego, pewne sceny mogą się wydawać nieprzekonujące i sztuczne, ale ja jeszcze pamiętam nie tak dawne czasy, gdy jak się dwóch biło, to inni nie pomagali aż do rozstrzygnięcia, a dyshonorem było w trakcie takiej bójki, by ktoś ci dopomógł. Lepiej już było dostać manto. To były inne czasy, inna rzeczywistość, inne zasady i inna praktyka. Podobnie z językiem. Koń trojański poprawności politycznej podrzucony Zachodowi przez komunę zbiera wciąż swe żniwo coraz bardziej niszcząc wszystkie języki krajów zachodnich, a polski chyba w szczególności. Powieść więc jest cenna również jako obraz tego języka oraz tej przestępczości, tych układów i realiów, które już przeminęły.
Z jednej więc strony mamy książkę pełną zalet, z drugiej jednak jedna z nich jest zarazem i wadą – czytanie o rzeczach, które należą do przeszłości, jest dla mnie nieco mniej zajmujące niż o tych, które są, które właśnie się mogą dziać, lub które mogą się zdarzyć w przyszłości. Poza tym jednak była to wspaniała lektura i mogę ją z pełnym przekonaniem polecić, choć raczej tylko lubiącym tematykę kryminalną z lekkim maźnięciem stylem retro. Mam zamiar wkrótce poznać następną powieść o Philipie Marlowe
Wasz Andrew
Słowna skala ocen:
- beznadziejna
- bardzo słaba
- słaba
- może być
- przeciętna
- dobra
- bardzo dobra
- rewelacyjna
- wybitna
- arcydzieło
Powieści z Philipem Marlowe'm
- 1939 Głęboki sen (The Big Sleep, wyd. polskie 1975)
- 1940 Żegnaj laleczko (Farewell, My Lovely, wyd. polskie 1969)
- 1942 Wysokie okno (The High Window, wyd. polskie Wacław Niepokólczycki 1974)
- 1943 Tajemnica jeziora lub Topielica (The Lady in the Lake, wyd. polskie 1958, Zbigniew T. Gieniewski 2000)
- 1949 Siostrzyczka (The Little Sister, wyd. polskie 1983)
- 1954 Długie pożegnanie (The Long Goodbye, wyd. polskie 1980)
- 1958 Playback (Playback, wyd. polskie 1986)
- 1959 Tajemnice Poodle Springs (Poodle Springs) – książka rozpoczęta przez Chandlera, a ukończona przez Roberta B. Parkera w 1989
Chandler to chyba taka kwintesencja kryminalnej klasyki - obiecuję sobie już od dawna sięgnąć przynajmniej po jedną książkę tego autora, szczególnie odkąd przeczytałem "Sknocony kryminał" Staszka Lema (nieukończoną powieść, mocno inspirowaną Chandlerem właśnie).
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem Twoich wrażeń z takiej lektury; to chyba jednak dość odległe od Twoich zwykłych literackich wyborów :)
UsuńTak jak z kryminałami ostatnio mi mocno nie po drodze, to Chandler i tak pozostaje bardzo wysoko na liście wstydliwych zaległości.
OdpowiedzUsuńJa preferuję kryminał, sensację, thriller i postapo, a i tak nie mogłem się do niego zebrać :)
Usuń