Okaleczenie ciała
Margaret Atwood
Tytuł oryginału: Bodily Harm
Tłumaczenie: Maria Zborowska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Kameleon
Liczba stron: 247
Końcówka XX wieku to okres
dynamicznego rozwoju nauk medycznych. Dzięki dokonanym odkryciom, choroby,
które do tej pory zbierały krwawe żniwo, przestały odznaczać się skrajne wysoką
śmiertelnością. Jedną z grup schorzeń, których niszczycielską moc udało się
nieco przytłumić, są różne odmiany nowotworów. Diagnoza rak przestała być wyrokiem śmiertelnym z natychmiastowym skutkiem,
ale wciąż posiada w sobie złowróżbną moc, która paraliżuje i budzi trwogę. O
tym jak silny wpływ na dotychczasową egzystencję może mieć informacja o
onkologicznym podłożu przekonuje się Rennie Wilford, postać z książki Okaleczenie ciała, pióra Margaret
Atwood.
Protagonistkę powieści – młodą
dziennikarkę – poznajemy w momencie, gdy kobieta jest już po zabiegu
mastektomii. Decyzja o konieczności wycięcia piersi zostaje podjęta tuż po
stwierdzeniu obecności komórek rakowych w ciele Rennie. Bohaterka, zupełnie
zaskoczona nagłym i niekontrolowanym obrotem spraw, ucieka od dotychczasowego
bytu, nie mogąc pogodzić się z torami, którymi zaczęło ono podążać. Azylem, w
którym kobieta ma nadzieję na odbudowanie i uporządkowanie swojego życia, jest
położone na karaibskich wyspach niewielkie państewko. Rennie wyjeżdża do niego
w charakterze reporterki turystycznej, ale wkrótce jej wizyta przyjmuje zgoła
inną postać – jako przedstawicielce mediów, nie pozwala się jej pozostać
obojętną wobec faktu wyborów politycznych, przeprowadzonych po raz pierwszy,
odkąd archipelag opuścili Brytyjczycy.
Z uwagi na sylwetkę Rennie, w
utworze mocne akcenty położono na kwestie związane z utratą zdrowia. Proza
Atwood bardzo trafnie pokazuje, że wraz z rozkwitem
poważnej choroby, człowiek z wolna zatraca własną tożsamość, która zepchnięta
zostaje na margines (Przywykłaś do
myślenia o sobie jak o żywej istocie, a tu nagle stałaś się pozycją w rubrykach
statystycznych [1]).
Jest to doświadczenie trudne nie tylko dla ofiary przypadłości, ale także dla
najbliższych, którzy nie potrafią odnaleźć stosownego wzorca zachowania, tak,
by poszkodowany nie czuł się wyłącznie jako obiekt litości, a w rezultacie jako
człowiek sukcesywnie pozbawiany osobowości, cech charakteru i dotychczasowej
przeszłości. Pod tym względem książkę kanadyjskiej pisarki można traktować jako
przestrogę – warto pamiętać, że im poważniejsza dolegliwość, tym łatwiej o
uprzedmiotowienie, które w żadnym stopniu nie pomaga w kuracji.
Warto jednak zaznaczyć, że
choroba nie jest jedynym tematem Okaleczenia
ciała. Rolą, jaka przypadła Rennie jest także odgrywanie archetypu
przybysza. Persona docierająca do nowego środowiska z założenia znajduje się
poza lokalnymi układami, co pozwala przypisywać jej znamiona neutralności i
obiektywności. Jednocześnie taki bezstronny widz jest łakomym kąskiem w
przypadku walki o władzę, o wpływy, o poważanie – przeciągnięcie człowieka z
zewnątrz na swoją stronę nierzadko traktowane jest jako formalne potwierdzenie
danej racji (bo w końcu za jej autentyczność ręczy ktoś, kto nie ma żadnego
interesu, by reprezentować którąkolwiek ze stron konfliktu). Z tego powodu
wokół Rennie rozpętana zostaje swoista bitwa o duszę – wszyscy, w sposób mniej
lub bardziej zawoalowany, żądają zaangażowania się, podjęcia decyzji, dokonania
wyboru.
Sprawa jest o tyle interesująca,
że Rennie, podobnie jak inne protagonistki powieści Margaret Atwood, to kobieta
znajdująca się w stanie zawieszenia, w metafizycznej próżni – złośliwy los
popycha ją w ślepy zaułek i pozostawia w sytuacji, która zdaje się być karą za wcześniejszą
bierność i swobodne płynięcie wraz z nurtem wydarzeń. Na dotychczasową
egzystencję składają się pobieżne i bardzo płytkie kontakty, sprowadzające się
do kaprysów, czerpania chwilowej, zmysłowej przyjemności, w dużej mierze oparte
na egoizmie i wygodzie. Relacje zbudowane w ten sposób, w chwili kryzysu,
okazują się bardzo efemerycznymi konstrukcjami, które szybko rozpadają się pod
najlżejszym naciskiem odrobinę poważniejszego problemu. Trudno jednak nie dostrzec, że życiowa
postawa Rennie to pokłosie odebranego wychowania, a precyzyjniej rzecz ujmując,
forma buntu wobec schematów, w których tkwiły kobiety z najbliższego otoczenia
protagonistki. Rennie, jak choćby Marian z Kobiety do zjedzenia czy bohaterki Moralnego nieładu oraz Wynurzenia, to
osoba, która nie potrafi dostosować się do powszechnie przyjętych konwenansów i
zasad, ale której jednocześnie brakuje determinacji, by w pełni bytować wedle
własnej życiowej filozofii. Stąd wahania i rozterki, niepewność oraz poczucie
zagubienia.
Pułapka, w którą trafia Rennie w
chwili przybycia na wyspę, to bardzo dobra metafora ludzkiego żywota, bowiem
każdy z nas jest istotą społeczną, co niesie za sobą szereg konsekwencji. Jedną
z nich jest niemożność wyrwania się z człowieczej gromady, która funkcjonuje w
oparciu o szereg rytuałów i stereotypów – jednostka, nawet ta najbardziej
aspołeczna, skazana jest na kontakty z innymi (choćby pobieżne), a mimo to,
niemożliwe jest, by wychwycić i zrozumieć wszystkie dogmaty, wzorce czy kanony,
którymi kieruje się dana grupa, ani tym bardziej w pełni się im podporządkować.
Stąd też wspólne trwanie to efekt balansowania i kompromisów – zbyt wysoce
rozwinięte poczucie odrębności i wyjątkowości skutkuje marginalizacją i
ostracyzmem, z kolei zupełne poddanie się woli większości prowadzi do utraty
znamion indywidualizmu i zamazania się osobowości, która rozpływa się i niknie
w tłumie nijakich osobników.
Godny uwagi jest styl, w jakim
utrzymane jest Okaleczenie ciała.
Ciekawość wzbudza już zmienna forma narracji (rzecz charakterystyczna dla prozy
Atwood) – na pierwszych stronach dzieła zachodzące zdarzenia poznajemy dzięki
narratorce pierwszoosobowej (Rennie), która jednak bardzo szybko i praktycznie
do końca dzieła przedzierzga się w narratorkę trzecioosobową. Tak jak gdyby po
przebytej operacji protagonistka czuła się obca wobec samej siebie, odmienna
wobec tej, jaką była przed tytułowym okaleczeniem. Podkreślić należy również
zaburzoną chronologię, bowiem akcja toczy się jednocześnie na kilku
płaszczyznach czasowych – obok wątku głównego, rozgrywającego się na wyspie,
rozwijane są poboczne epizody, które najczęściej wiążą się z przeszłością
Rennie. W rezultacie czytelnik raczony
jest wielobarwną mozaiką, dzięki której wnikamy bardzo głęboko w osobowość
bohaterki i przekonujemy się, jak niejednoznaczną i trudną do osądzenia istotą
jest człowiek.
W książce nie zabrakło akcentów
feministycznych, które koncentrują się wokół krytyki patriarchalnych układów.
Atwood sygnalizuje, że gdy ogrom władzy skupiony jest w rękach mężczyzn, to
istotną funkcję spełnia przemoc, brutalność, agresja – wiele kwestii nie jest
poddawanych dyskusji, głosy słabszych są tłumione, a spory rozwiązywane są
przez demonstrację siły. Na atrakcyjności zyskują ryzyko, brawura, improwizacja
– te spostrzeżenia dobrze podsumowuje Rennie która pointuje: Dlatego wpadamy w tarapaty, bo oni to
kochają [2].
Reasumując, Okaleczenie ciała, to bardzo ciekawa lektura. Powieść stanowi
swoisty gatunkowy misz-masz, bowiem możemy odnaleźć tu szczyptę sensacji, nutkę
spastiszowanego romansu, które
wsparte są o solidną, obyczajową podstawę. Ironia oraz sarkazm stanowią
znakomite uzupełnienie tej niejednoznacznej książki, którą można uznać także za
intrygujący portret współczesnej kobiety, pragnącej odnaleźć należne jej
miejsce w nieustannie przeobrażającym się społeczeństwie.
[1] Margaret Atwood, Okaleczenie ciała, przeł. Maria
Zborowska, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1999, s. 21 – 22
[2] Tamże, s. 209
Bohaterka nie straciła całej piersi, tylko część, wedle słów chirurga „ćwiartkę”. Ale to wystarczyło, by poczuła się niepełnowartościowa i by rozpadł się jej związek z mężczyzną, bo ten zaczął się jej bać i okazywać niechęć. Ludzie lękają się osób chorych na nowotwór, jakby nie rozumieli, że to nie jest zaraźliwe.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Tobie książka spodobała się bardziej niż mnie. :) Ja oceniłam ją jako średnią. Czytałam bez złych uczuć, ale i wracać do niej nie mam chęci. Z książek Atwood niedawno powtórzyłam sobie „Wynurzenie”. Tym razem mnie urzekło, a wcześniej uznałam je za takie sobie.
Przepraszam zatem za nieścisłość. A co do lęku, to dotyczy on wielu chorób, nie tylko tych nowotworowych. Chory jest postrzegany jako diametralnie inny człowiek, niż wtedy, kiedy był jeszcze zdrowy.
UsuńA lektura faktycznie wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Ale jak zauważyłaś to na swoim przykładzie z "Wynurzeniem", być może w innym czasie, w innym miejscu i mając w bagażniku życiowym inne doświadczenia, być może odebrałabyś "Okaleczenie ciała" nieco bardziej przychylnie :)
Czytam teraz "Czarodziejską górę" i nie mogę się oprzeć pokusie doszukiwania podobieństw. Choroba, podporządkowanie jej, przybysz, "osobny" świat... Jest coś na rzeczy, czy to tylko powierzchowne zbieżności?
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że w trakcie lektury podobna analogia nie przyszła mi do głowy, ale jest ona całkiem interesująca. Im więcej myślę o tym koncepcie, tym trafniejszy się on wydaje :)
UsuńA jak Ci się w ogóle podoba dzieło Manna? Ja tę książkę wspominam b. dobrze.
Coraz bardziej intryguje mnie twórczość Atwood. Zwłaszcza sposób ukazywania kobiecości, czy wątki feministyczne, które docierają do sedna problemu. "Okaleczanie ciała" wydaje się powieścią wciąż aktualną, podobnie jak popularna dzięki serialowi "Opowieść podręcznej".
OdpowiedzUsuńAtwood to moje tegoroczne odkrycie - ogromnie się cieszę, że wreszcie poznałem dorobek tej pisarki. Dzięki tej pani dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy na temat postrzegania świata przez kobiety.
UsuńA po "Opowieść podręcznej" z pewnością sięgnę - liczę na to, że trafię na nią w bibliotece :)