Strony

sobota, 14 lutego 2015

Eileen Chang "Czerwona róża, biała róża" - Bolesne kwiaty miłości

Czerwona róża, biała róża

Eileen Chang

Tytuł oryginału:  Qing cheng zhi lian
Tłumaczenie: Katarzyna Kulpa
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Nowy Kanon
Liczba stron: 296






W otaczającej nas rzeczywistości występuje mnóstwo par wielkości pozornie się wykluczających, sprzecznych czy stanowiących swoje przeciwieństwo, które mimo diametralnie odmiennych natur współegzystują ze sobą splecione w sposób niemal nierozerwalny, wzajemnie się uzupełniając, będąc dopełnieniem i dopowiedzeniem. Tak jak każdej nocy towarzyszy dzień, jak światło igra z ciemnością, tak miłość łączy się z nienawiścią, co znakomicie zaprezentowała Eileen Chang w swoim zbiorze opowiadań Czerwona róża, biała róża.

Eileen Chang, to żyjąca w latach 1920 – 1995 pochodząca z Państwa Środka pisarka, obecnie uchodząca za jedną czołowych przedstawicielek współczesnej chińskiej literatury. Autorka przyszła na świat w rodzinie, dla której lata niestabilności chińskiego państwa – obalenie dynastii Qing i nastanie rządów republikańskich – oznaczały zmierzch dotychczasowej świetności. Ród Zhang, z którego wywodziła się Eileen (urodzona jako Ying Zhang), odgrywał znaczącą rolę w czasach cesarstwa, ale zgromadzony majątek zaczął szybko topnieć, kiedy władzę nad nim przejęło pokolenie przejściowe – rodzice Eileen, z jednej strony wychowani w duchu chińskiej tradycji, z drugiej zaś czerpiący garściami z zachodnich wzorców, nie potrafili gospodarować finansowymi zasobami, które w konsekwencji hulaszczego trybu życia oraz niepokojów w państwie, związanymi z wojną chińsko-japońską oraz II wojną światową, topniały w szybkim tempie. Na dobrą sprawę Eileen nigdy nie zaznała zbyt wiele rodzicielskiej miłości – jej matka, zafascynowana zachodnią kulturą oraz hasłami o niezależności i emancypacji, bardzo często podróżowała, przyjmowała gości, flirtowała, poznawała kolejnych kochanków, mocno zaniedbując wychowanie własnych dzieci. Nie lepiej prezentował się ojciec, zapalony palacz opium oraz morfinista, o wybuchowym i impulsywnym charakterze, skłonny do przemocy i okrucieństw. Echa tych gorzkich doświadczeń, zaznanych jeszcze w rodzinnym domu rzutowały na dalsze losy Eileen, która miał ogromne problemy z odnalezieniem szczęścia w życiu osobistym. Niemiłe przeżycia pobrzmiewają także w twórczości pisarki, o czym można przekonać się na podstawie lektury zbioru opowiadań Czerwona róża, biała róża.
Tematem przewodnim książki jest miłość, ale uczuciu kreowanemu przez Chang daleko do powszechnie przyjętych wzorców. W ujęciu chińskiej autorki nie jest to emocja wzniosła, szlachetna czy wyidealizowana, pozbawiona seksualnych akcentów bądź zmysłowości. Nie towarzyszy jej także bezinteresowność, wierność, lojalność czy głęboka afektacja i wzruszenie, powodujące zamęt w sercach zainteresowanych i poczucie lekkości, odrywania się od podłoża i wszelkich przyziemnych problemów. Miłość kreślona piórem Eileen Chang jest zimna, pełna wyrafinowania i przebiegłości – uderzają bijące od niej bezwzględność oraz chłodna kalkulacja. Ponadto rzadko pełni ona rolę spoiwa cementującego wspólną egzystencję dwójki ludzi, którzy przecież zawsze noszą w sobie pierwiastek obcości i nigdy nie zdołają się dogłębnie poznać, nawet gdy postanowią złączyć się na dobre i na złe. Miłość z opowiadań Chang przywodzi na myśl trele kanarka, które dla wrażliwego ucha brzmią pięknie, ale traktowane jako pieśń pozostają niezrozumiałe, nie wyjawiając skrywanej w sobie treści, podkreślając za to autonomiczność każdej istoty.
Z tego powodu małżeńskie portrety, które stanowią fundament niejednego utworu zawartego w zbiorze, budowane są w oparciu o interesowność, a nierzadko także fałsz, obłudę i niedopowiedzenie. Przy poszukiwaniu odpowiedniego partnera dominującym czynnikiem okazują się względy ekonomiczne, których pierwszeństwo uznać muszą uroda, aparycja czy charakter. Akcja opowiadań rozgrywa się głównie w Szanghaju, w latach 40-tych bądź 50-tych, kiedy to kondycja finansowa chińskiej klasy średniej stawała się coraz gorsza. Chang znakomicie uwypukla rolę pieniądza w miłosnych amorach – pazerna atencji gotówka wciska się dosłownie wszędzie, pragnąc grać pierwsze skrzypce, począwszy od rzeczy tak oczywistych jak posag panny młodej, a skończywszy na sprawach bardziej subtelnych jak zakup nowego qipao [1], które traktowane jest jako inwestycja będąca ostatnią deską ratunku przed staropanieństwem.
Tak surowo odmalowanej miłości, towarzyszy cała paleta innych emocji, naszkicowanych głównie w ciemnych bądź wyblakłych barwach. Zdenerwowanie przemieszane z błaganiem i zniecierpliwieniem, by wreszcie zostać dostrzeżonym, wyłuskanym z ludzkiej ciżby. Ślepa furia i bezbrzeżna pogarda dla bliźniego, w którym pragnie doszukiwać się jedynie wad i słabości. Strach i samotność wobec pustki otaczającej człowieka, której bezmiar poraża i paraliżuje. Hedonizm i folgowanie swoim najniższym instynktom w myśl zasady, że jeśli masz na coś ochotę, to znaczy, że jest dla Ciebie dobre. Bolesna świadomość tego, że ludzka jednostka jest bezsilna wobec faktu, iż wszystko się zmienia, że wkrótce nic już nie będzie takie jak dawniej. Realność upływającego czasu, który tak szybko gna do nieskończoności, pozostawiając za sobą wyłącznie okruchy pamięci i prochy dawnej świetności.
Proza Eileen Chang, mimo pozornej beznamiętności i swoistej suchości, bardzo silnie oddziałuje na czytelniczą wrażliwość, także za sprawą ciekawych porównań oraz bogatej symboliki. Bardzo trafne wydaje mi się stwierdzenie, że niezależnie od środowiska czy mentalności, życie większości ludzi przypomina „wachlarz malowany w kwiecie brzoskwini” – zmęczeni walką z rzeczywistością, obcą i wrogą, walimy głową w mur obojętności, a z rozciętej głowy kapie krew, która brudzi wachlarz. Jeśli jednak wziąć do ręki pędzelek, to za pomocą kilku wprawnych ruchów, czerwona wydzielina może zamienić się w piękne kwiaty. Bo przecież posoka nie zawsze musi oznaczać ból, cierpienie czy śmierć. Równie ciekawa jest konstatacja, że mimo, iż świat jest pełen ludzi, to i tak nie sposób znaleźć kogoś, kto odprowadziłby nas do domu. Gdy zapadnie najgłębsza noc i ogarnie nas prawdziwa ciemność, gdy niespodzianie nadejdzie ta chwila, gdy znajdziemy się na progu śmierci, na jaw wyjdzie, jak bardzo samotni jesteśmy i jak mocno potrzebujemy kogoś, kto nas prawdziwe pokocha, akceptując nas w pełni takimi, jakimi jesteśmy, będąc świadom wszelkich naszych wad, a mimo to nie pragnący zmienić naszej natury.
W skład prezentowanego polskiemu czytelnikowi zbioru weszło 7 opowiadań. Ślady uczuć to opowiedziana poetycznym językiem i nacechowana fatalizmem historia mężczyzny, ożenionego powtórnie rozwodnika, który od czasu do czasu, wiedziony szczerą troską, odwiedza swoją pierwszą partnerkę. Utwór, choć krótki dobrze uświadamia jak trudno jest umieć docenić to, co się aktualnie posiada. Akcja Wszelkiej pomyślności rozgrywa się w przeddzień ślubu, a więc wielkiej uroczystości dla dwójki ludzi, którzy zamierzają złączyć swoje losy do końca własnych dni, obiecując sobie nawzajem miłość i szacunek. Ale cóż właściwie oznaczają te pojęcia? Tytułowa Czerwona róża, biała róża to starannie nakreślony portret dwóch typów kobiet – idealniej kochanki oraz pokornej żony, które w związku z mężczyzną twardo trzymających się swoich zasad i wartości, zdają się być tak samo nieszczęśliwe. Tak jakby Eileen Chang chciała udowodnić, że nie ma róży bez kolców i analogicznie nawet najbardziej perfekcyjny człowiek, który stara się być we wszystkim najlepszy i któremu wszystko, przynajmniej pozornie, udaje się i układa, nie jest pozbawiony wad ani słabości. W poczekalni to dzieło, które uświadamia, że im dłużej żyjemy z daną osobą to tym lepiej ją poznajemy – w konsekwencji dowiadujemy się o istnieniu wrażliwych punktów w jej delikatnej psychicznej tkance, o miejscach, które należy dotykać, by dotkliwie zranić. Być może miłość to właśnie umiejętność przezwyciężania pokusy, by w chwili gniewu wykorzystać całą dostępną wiedzę na temat zadawania bólu bliskiej osobie. Kwiat osmanthusa gotowany na parze, czyli smutna jesień A Xiao to interesująca panorama świata cudzoziemców zamieszkujących Szanghaj, oglądana z perspektywy chińskiej cioteczki, czyli gosposi. Złote kajdany to chyba najbardziej męczący utwór z całego zbioru – siła zawartej w niej nienawiści i nieufności jest wręcz porażająca. Chang bardzo starannie odmalowała toksyczną zazdrość przemieszaną z chciwością i brakiem wiary w ludzi, a więc uczucia, którymi opętana jest główna bohaterka, tragiczna i nieszczęśliwa kobieta, pragnąca raczej umrzeć, niż żyć ze świadomością, że została wykorzystana przez bliźniego. Miłość w pokonanym mieście to przeciwwaga Złotych kajdan, historia, którą na tle pozostałych można uznać za optymistyczną. Autorka świetnie prezentuje samotność, bezradność oraz zagubienie współczesnych ludzi, którzy często samoistnie skazują się na izolację, zapominając o oczywistej prawdzie, że nie da się przejść przez życie, nie mając do czynienia z innymi ludźmi.
Reasumując, proza Eileen Chang, którą miałem okazję zakosztować przy okazji lektury Gorzkiego spotkania, po raz kolejny okazała się warta poświęconego jej czasu. Precyzyjne, ale zimne i klinicznie wręcz czyste obrazy miłosnych figur kreślone przez chińską autorkę, znamionują kunszt i wyczucie godne największych mistrzów pióra. Spore wrażenie wywarły też na mnie skomplikowane, rozwlekłe i niezwykle rozbudowane rodzinne koligacje, o których Chang chętnie pisze, wybornie unaoczniając w ten sposób różnice kulturowe pomiędzy Europą a Państwem Środka. Na pierwszy rzut oka to wręcz nieprawdopodobne, że jednostka otoczona nieprzebraną rzeszą krewnych mogła być jednocześnie tak odizolowana i samotna, ale tak właśnie prezentuje się sytuacja wielu bohaterek Eileen Chang – dumne i coraz bardziej świadome własnej wartości kobiety, często padają ofiarą wykluczenia, bowiem ich postępowanie, w opinii pozostałych członków rodziny, przynosi wstyd całemu rodowi. Czerwona róża, biała róża to także ciekawy portret republikańskich Chin, a więc państwa które już nie istnieje, które bezpowrotnie odeszło, ustępując miejsca Chińskiej Republice Ludowej. Świadomość, że Chang opisuje świat, który już zniknął, chociaż na osi czasu upłynęło ok. 60 – 70 lat, doskonale podkreśla także efemeryczność ludzkich płodów. Mimo, że wydają się one tak trwałe w momencie ich stawiania to jednak okazują się bardzo wrażliwe na działanie kruszącego zęba czasu.

[1] qipao – tradycyjny chiński ubiór kobiecy; długa, sięgająca kostek suknia z charakterystyczną stójką pod szyją o asymetrycznym zapięciu;

17 komentarzy:

  1. Hmm... Niestety im ktoś bogatszy, lepiej ustawiony to czyha na niego więcej pułapek. Także ze strony "drugiej półówki". Często udawane uczucia są jedynie elementem zaplanowanej strategii, aby osiągnąć cel - życie opływające w luksusy. I nie ważne są dla "drapieżnika" wzniosłe hasła o miłości bezgranicznej, wiernej... liczy się tylko status ekonomiczny... A cierpi "łowna zwierzyna"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, w tych opowiadaniach jest sporo kontaktów, w których dominuje strategia, planowanie - względy finansowe, prestiżowe nazwisko, itd. Miłość pojawia się tylko niekiedy i przy okazji i zdarza się, że jest wręcz elementem niepożądanym :)

      Usuń
  2. Do dzisiaj b. dobrze wspominam tę książkę. Ma przyjemny, choć melancholijny klimat, daje możliwość podejrzenia innej kultury. Świetna rzecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lektura przypadła Ci do gustu, to raz jeszcze polecę Ci "Gorzkie spotkanie", które doskonale uzupełnia się z opowiadaniami z "Czerwonej róży, białej róży". Podobny klimat i melancholia, tyle, że fabuła zarysowana jest w oparciu o biografię samej autorki, co stanowi dodatkowy smaczek :)

      Usuń
    2. Przyznam, że trochę obawiam się tej książki, bo po przejrzeniu miałam wrażenie, że to zupełnie inna proza. Ale zobaczymy.;)

      Usuń
  3. Dwie refleksje: Podoba mi się metafora z odprowadzaniem do domu, bardzo obrazowe. Z kolei okładka taka trochę jak u Munro ;)
    Ale oczywiscie całość wygląda bardzo ciekawie - kraj pochodzenia autorki, forma opowiadań, tematyka - wszystko intryguje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Chang nie brakuje podobnych porównań, bardzo obrazowych i oryginalnych. To jeden z powodów, dla których proza tej autorki bardzo przypadła mi do gustu :)

      A tematyka faktycznie bardzo interesująca - wojna i Chiny republikańskie, których resztki pozostały na Tajwanie. Można więc rzec, że zdecydowałem się sięgnąć po ten zbiór jako kontrast do zupełnie innych Chin, które odmalował na kartach "Zielonodrzewa" Xianliang Zhang :)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa notka. Książka chyba mnie już zafascynowała. Pokazuje świat Wschodu, ale napisana jest jakby przez autorkę, która już myśli, jak mieszkaniec Zachodu... Muszę to kiedyś sprawdzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, rodzice Chang ulegli fascynacji Zachodem i to z pewnością odbiło się na jej wychowaniu, a później na twórczości. Chińska pisarka często prezentuje także portrety kobiet niezależnych, które walczą o swoje prawa i próbują wyswobodzić się z patriarchalnych więzów.

      Usuń
  5. Im dłużej żyjemy z daną osobą i bardziej ją poznajemy, tym lepiej wiemy, jak ją zranić - przykre to, ale nadzwyczaj trafne. Wielokrotnie obserwowałam u starych małżeństw podobne zachowanie... Najwidoczniej Autorka tej książki była osobą cyniczną, pozbawioną złudzeń co do istnienia prawdziwej miłości. Tak sobie myślę, że jeśli po "Czerwoną różę..." sięgnęłyby panny, odechciałoby się im wychodzić za mąż :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Eileen Chang bardzo dużo przeszła, o czym wspominałem szerzej przy okazji tekstu poświęconego "Gorzkiemu spotkaniu" - małżeństwo z człowiekiem, który został okrzyknięty zdrajcą, aborcja, rozwody, itd. Rzeczywiście, jej proza nie nastawia pozytywnie do instytucji małżeństwa, które bardziej kojarzy się z klatką, pułapką, męczarnią.

      Usuń
  6. I kolejna powieść z Orientu. Zapowiada się bardzo interesująco. Wpisuję na listę książek do przeczytania.
    A tymczasem nadrabiam powoli zaległości po chorobie. Gorączka zniknęła, więc można poświęcić trochę czasu na Internet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Orient prost z Państwa Środka, w którym nie goszczę zbyt często, ale jeśli już tam trafiam, to przeważnie natykam się na ciekawe i wartościowe lektury :)

      Ha, pogoda za oknem dość zmienna i kapryśna, więc o przeziębienie nietrudno. Zdrowiej zatem!

      Usuń
  7. Wygląda na bardzo interesującą lekturę. Lubię subiektywne podejście do tematu i szczere przedstawienie swej wizji świata, a nienawidzę powielania komunałów i bajeczek.

    Kiedy czytałem Twoją recenzję nachodziło mnie przekorne pytanie, czy jednak nie mieli rację propagandziści rewolucji kulturalnej, którzy nawoływali do zniszczenia tego społeczeństwa, które opisuje autorka. Dzisiejsza chińska młodzież jawi się jako jedna z najbardziej otwartych w świecie, a więc również jako przeciwieństwo czasów, gdy Eileen Chang była młoda. Czy warto żałować takiego świata, jeśli przeminął?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proza Chang w sporej mierze oparta jest o biografię autorki, o jej przeżycia, refleksje oraz doświadczenia. Imponuje mi odwaga w prezentowaniu wielu dość intymnych szczegółów oraz to wspomniane przez Ciebie szczere przedstawienie własnej wizji rzeczywistości.

      Ha, przyznam, że tę książkę od dłuższego czasu miałem na półce, a zdecydowałem się po nią sięgnąć z uwagi na niedawną lekturę Zhanga Xianlianga. Chciałem poznać Chiny z dwóch różnych okresów, na podstawie wizji dwójki różnych pisarzy, chociaż wywodzących się z podobnego środowiska (rodziny obu artystów zaliczyłbym do grona inteligencji). Jak widać Chiny przeszły przez bardzo trudne doświadczenia, ale jeśli śledzi się obecne doniesienia z Państwa Środka (ale nie tylko za pomocą mediów głównego nurtu) i obserwuje zmiany jakie tam zaszły to można odnieść wrażenie, że Chiny są na naprawdę ciekawej drodze rozwoju, a społeczeństwu wcale nie wiedzie się tak źle, jak pragnie się nas o tym przekonywać.

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy wpis i odważny. Dlaczego odważny? No bo opublikowany w święto kojarzące się raczej z miłością przeslodzona, o wizerunku pluszowego misia z pobliskiej stacji. A tutaj piszesz o opowiadaniach, które na pewno skłaniają do refleksji nad własnymi uczuciami, nad związkiem z drugą osobą oraz nad obrazem miłości w ogóle. Naprawdę miło zobaczyć, ze w ten dzień można napisac coś sensownego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Data publikacji to po części wynik przypadku - tekst napisałem jakiś czas temu, miałem puścić go w piątek, ale skojarzyłem sobie, że w sobotę są Walentynki i stwierdziłem, że temat wpisu jest w pewnym sensie zbieżny ze świętem zakochanych :) I zgadzam się - prozie Chang daleko to opisów słodkiej i rozkosznej miłości, która spaja na dobre i na złe, pokonując wszelkie przeszkody, jakie staną jej na drodze. Chinka pisze o życiu dość brutalnie, ale chyba jednak prawdziwie.

      Dzięki za miłe słowa! To bardzo motywuje do dalszej pracy :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)