Każdy umiera w samotności
Hans Fallada
Tytuł oryginału: Jeder stirbt für sich allein
Tłumaczenie: Daria Kuczyńska-Szymała
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 544
Każdy fakt zmienia się wraz ze
zmieniającą się perspektywą historyczną, bowiem jest on interpretowany przez ludzi,
którzy nigdy nie są w stanie być w pełni obiektywni. Jedno i to samo
wydarzenie, miejsce, osoba, czyn mogą być postrzegane w diametralnie różny
sposób – łatwo to dostrzec na przykładzie ocen postawy narodu niemieckiego pod
rządami Adolfa Hitlera. W naszym kraju dominuje portret Niemców jako ludzkich
bestii, bezwzględnych oprawców i dręczycieli, po których można spodziewać się
wyłącznie najgorszych rzeczy. Natomiast w samych Niemczech coraz silniejszą
pozycję zyskuje obraz zgodnie z którym obywatele III Rzeszy zostali zdradziecko
wykorzystani przez swojego Führera – usilnie dąży się do tego, by przedstawić
Niemców jako naród dziecięco wręcz naiwny, ale w gruncie rzeczy praworządny,
który w większości nie zdawał sobie sprawy z eksterminacji Żydów oraz innych
nacji, zbrodni wojennych, nieludzkiego traktowania jeńców, etc. Oba wyobrażenia
są zarówno błędne jak i niebezpieczne. Łatwo i wygodnie jest traktować
niemieckich oprawców jako wcielenie wszelkiego zła, bestie, którym nie sposób
przypisać ludzkich cech – dzięki temu przekonujemy siebie, że my nigdy nie
dopuścilibyśmy się podobnych czynów, że są one wyłącznie domeną psychopatów, że
normalny i praworządny człowiek w żadnych okolicznościach i w żadnych warunkach
nie zmieni się w podobne monstrum. Drugie podejście sprowadza się do tego, że
cała wina za wojenne krzywdy i bestialstwa zostaje zrzucona na nazistów –
tajemniczą nację, która nagle pojawiła się w III Rzeszy, która to dopuszczała
się największych okrucieństw i najkrwawszych rzeźni. Warto mieć świadomość, że
oba te skrajne wizerunki są nieprawdziwe – wielu okropieństw i zbrodni
dopuścili się ludzie z krwi i kości, którzy posiadali rodziny i prowadzili
wcześniej życie, nie różniące się zbytnio od naszej egzystencji. Bez większych
kłopotów można się o tym przekonać na podstawie lektury powieści Każdy umiera w samotności, napisanej
przez Niemca Hansa Falladę.
Jest rok 1940 i wiele z
europejskich krajów znajduje się już pod nazistowskimi rządami, dzieląc się z
hitlerowcami swoim bogactwem i kulturowym dorobkiem. Naród niemiecki nie cierpi
niedostatku, właściwie można dostać wszystko i to wcale niedrogo. Sama wojna
jeszcze nie dała się mieszkańcom Rzeszy we znaki, bo jak dotąd toczy się ona w
obcych państwach, z dala od Berlina. Polska jest już tylko wspomnieniem,
Francja prosi o zawieszenie broni, a nad niemieckimi miastami jedynie
sporadycznie pojawiają się angielskie samoloty, zrzucające kilka bomb, które
jednak nie czynią większych szkód. W jednej z czynszowych kamienic stolicy
mieszkają państwo Quangel. Do ich drzwi zbliża się nieuchronnie postać
zmęczonej listonoszki. Ciężarem okazuje się nie tylko wielka torba, pełna
przesyłek i kopert. O wiele większe brzemię znajduje się w jej dłoni, choć jest
to tylko niepozorna koperta z maszynowym pismem, charakterystycznym dla poczty
polowej. Wiadomość z odległego frontu, którą ma przekazać pechowa posłanka jest
zła, ba, jest ona wręcz najgorsza z możliwych. Kilka, obojętnie wystukanych
słów skrywa w sobie dramat ludzkiego życia, które niedawno zgasło – Otton
Quangel, jedyny syn Ottona seniora i Anny, niezastąpiony druh i żołnierz, wzór
bohaterstwa, wykazał się najwyższym poświęceniem w imię Führera i odniósł
chwalebną śmierć na polu walki, by niezwyciężona Rzesza mogła trwać nawet i
1000 lat. Kilkaset maszynowych znaków burzy spokój rodziny Quanglów i staje się
bodźcem do działania, do wyrażenia sprzeciwu i niechęci wobec polityki
prowadzonej przez Adolfa Hitlera. Ale czy Berlin, czy jego mieszkańcy są gotowi
na otwarty bunt?
Wydarzenia opisane w powieści Każdy umiera w samotności autor oparł na
faktach – jako szkielet konstrukcji posłużyły akta Gestapo dotyczące
nielegalnej działalności pary berlińskich robotników. Państwo Hamplowie w
latach 1940 – 1942 rozpowszechniali kartki pocztowe oraz listy, w których
nawoływali do oporu wobec narodowych socjalistów poprzez nieefektywną pracę,
sabotaż w fabrykach zbrojeniowych czy występowanie z partii NSDAP. Fallada, co
zresztą zaznacza już w samym wstępie, nie starał się jednak dokładnie poznać przypadku
dwójki bohaterów – odtworzył go za pomocą swojej wyobraźni. Odmalował on
sylwetki państwa Hamplów wypełniając je fikcją literacką, pragnąc ukazać, że
naród niemiecki nie był jedynie biernym uczestnikiem hitlerowskich zbrodni i
istniały jednostki, które ze zwykłego poczucia przyzwoitości pragnęły
zamanifestować oburzenie i brak akceptacji dla działalności hitlerowskiego
reżimu.
Dzieło Fallady jest o tyle
szczególne i godne uwagi, że pisarz, mimo iż od początku nie pałał sympatią do
narodowych demokratów, pomimo niełaski reżimu, problemów z publikowaniem
własnych dzieł, nie zdecydował się tak jak wielu przedstawicieli niemieckiej
inteligencji na emigrację. Autor pozostał w kraju, co umożliwiło mu bardzo
dobrze poznać przedwojenne oraz wojenne realia panujące w III Rzeszy
Niemieckiej. Osobną sprawą są już powody, dla których Fallada postanowił pozostać
w ojczyźnie, zarówno wtedy, gdy do władzy doszli hitlerowcy, a wielu ludzi
wciąż wierzyło, że są oni tylko efemerycznym i w gruncie rzeczy nieszkodliwym
zjawiskiem na politycznej scenie, jak i gdy oczywiste stało się, że Niemcy
wkrótce przerodzą się w państwo totalitarne, gdzie niemal absolutną władzę
sprawować będzie jeszcze do niedawna wyszydzany i przedrzeźniany,
nieprzewidywalny Adolf Hitler – to dość interesujące, bowiem rodzi się pytanie:
czy artysta był aż tak naiwny i krótkowzroczny, że nie dostrzegł w porę
nadciągającego niebezpieczeństwa i krok po kroku, tak jak większość
niemieckiego społeczeństwa, dał się wciągnąć w grę z narodowymi socjalistami,
polegającą na stopniowym oddawaniu władzy i związanej z nią odpowiedzialności,
zawierając przy tym coraz większą liczbę moralnych kompromisów czy też Fallada
poczuwał się w obowiązku, jako artysta, do tego by nawet w obliczu najgorszych
okoliczności tkwić w ojczyźnie, by móc zapewnić światu świadectwo z piekła, w
jakie przeobraziły się Niemcy?
Faktem jest, że Hans Fallada
przez cały okres wojny przebywał w III Rzeszy Niemieckiej, dzięki czemu
materiał niezbędny do stworzenia portretu niemieckiego społeczeństwa, mógł
czerpać z własnych doświadczeń oraz poczynionych obserwacji. Tak jak
wspomniałem, akcja książki Każdy umiera w
samotności rozgrywa się w latach 1940 – 1942. Tłem wydarzeń jest Berlin,
stolica III Rzeszy, miasto, w którym należy bacznie zwracać uwagę na to co się
mówi, ponieważ reżim hitlerowski wymagał bezwzględnego posłuszeństwa, a każdy
przejaw buntu traktowany był jako zdrada ojczyzny oraz narodu i karany śmiercią,
poprzedzoną długimi i męczącymi torturami. Warto zauważyć, że Niemcy także
padli ofiarą nazistowskiego systemu, do którego powstania sami doprowadzili –
Fallada bardzo dobrze oddał poczucie niepewności oraz wszechobecnego strachu,
by przypadkiem nie narazić się władzy. U wielu pospolitych obywateli wyczuwalne
jest pragnienie pozostania cząstką anonimowej masy, wielkiego tłumu, z którego
przynajmniej pozornie trudniej jest zostać wyłowionym i wrzuconym w tryby
Tajnej Policji Państwowej. Bowiem Gestapo, tak jak i w innych europejskich
miastach znajdujących się pod niemiecką okupacją, budziło wręcz zwierzęcy lęk i
paniczny strach w obliczu którego normą stawało się szpiegowanie oraz
donosicielstwo, co jeszcze bardziej wzmagało wzajemną nieufność. Znaczące są także
reakcje osób, które natknęły się na kartki oraz pocztówki pozostawione przez
państwa Quanglów – oprócz bezgranicznego przerażenia i paniki, przewrotowe
treści wywołują głównie gniew oraz nienawiść, przemieszane z poczuciem
oburzenia, że ktoś ośmiela się narażać innych, tj. pechowych znalazców na
śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony Gestapo. Zatem wojna, mimo, że odległa i
tocząca się w obcych krajach, była obecna także w samym sercu III Rzeszy – a
jako, że jest to czas terroru, kiedy na powierzchnię wylęga najgorsze ludzkie
robactwo, kierujące się najniższymi instynktami, dominować zaczynają jawna
niesprawiedliwość oraz prawo silniejszego.
Fallada sporo miejsca poświęca
także nazistom, koncentrując się na przedstawieniu partyjnych bonzów, wśród
których przeważają osobnicy nieobliczalni, brutalni, niespokojni, wybuchowi
oraz gotowi natychmiast tępić każdą odmienną opinię czy ideę niezgodną z linią
wytyczoną przez wodza. Fallada, podobnie zresztą jak w swoich wspomnieniach z
czasów wojny wydanych jako W moim obcym kraju. Dziennik więzienny 1944,
dość mocno upraszcza wizerunek członków NSDAP, prezentując ich jako bezosobowe
monstra bez rysów indywidualizmu, zdolne przede wszystkim do krzyku, agresji
oraz zapiekłej nienawiści. Zdecydowanie ciekawiej wygląda opis ludzi, którzy
tworzą społeczną mozaikę na co dzień stroniącą od polityki czy partyjnych
intryg. Na przykładzie Quanglów, których do momentu wyłamania się ze zmowy
milczenia i podjęcia działań przeciwko nazistowskiemu reżimowi, można było
uznać za tradycyjną niemiecką rodzinę, dobrze widać, w jaki sposób Adolf Hitler
doszedł do władzy. Obietnice o odzyskaniu utraconej godności narodu
niemieckiego, połączone z gospodarczym ożywieniem oraz wybiórczością w postrzeganiu
faktów sprawiły, że wódz NSDAP jawił się jako charyzmatyczny przywódca o
wizjonerskim zacięciu i szlachetnych intencjach – czyny i głoszone przez
Hitlera hasła, które nie pasowały do tej koncepcji traktowano z lekceważeniem
oraz pobłażliwością, a antysemickie treści okazywały się nie pozbawione podstaw
(w końcu dużo łatwiej jest posiadać wroga, z którym można walczyć, nawet gdy
jest on w głównej mierze wyimaginowany niż przyznać się do własnych słabości).
Fallada ciekawie ukazuje jak naiwność i zaślepienie oraz postępujące
przyzwolenie na zło w imię wyższych racji sukcesywnie przekształcają się w
ucisk, przymus oraz cierpienie. Równie interesujący jest obraz młodych ludzi,
którzy dorastali i dojrzewali w nazistowskich Niemczech. W oczy rzuca się poczucie
wyższości oraz pogarda i bezwzględność wobec słabszych, jaką odznaczali się
członkowie Hitlerjugend (od 1939 roku przynależność do tej organizacji
zrzeszającej niemiecką młodzież, do której przyjmowano dzieci od 10. roku
życia, była obowiązkowa). Fallada wspomina także o zbrodniach dokonywanych
przez młodych niemieckich żołnierzy, mordujących dzieci, gwałcących niewiasty,
dobijających rannych, którzy byli synami wychowanymi w normalnych rodzinach przez praworządnych rodziców. Pisarz pokazuje
do czego prowadzi melanż totalitaryzmu oraz silnie zhierarchizowanego
społeczeństwa, którego członkowie dopuszczają się zbrodniczej działalności
przez proste wypełnianie zleconych im obowiązków, dążąc do realizacji
wyznaczonych celów, nie roztrząsając ich moralnej natury.
Bogata panorama ludzkich
indywiduów to zdecydowanie najmocniejszy punkt powieści. Z uwagi na fakt, że
akcja rozgrywa się w dość zróżnicowanych środowiskach, których łączy cecha, że
wszystkie one występowały w Berlinie z czasów II wojny światowej, czytelnik ma
okazję poznać zarówno świat drobnych złodziejaszków, oszustów, szpicli i
denuncjatorów, którzy za najdrobniejszą opłatą potrafili wydać bliźniego na
pewną śmierć jak i rzeczywistość, w jakiej obracali się zwykli, szarzy obywatele na każdym kroku drżący o swoje życie.
Warto wspomnieć także o polskim
wydaniu powieści, które ukazało się na łamach oficyny Sonia Draga. Każdy umiera w samotności to solidna,
zszywana książka z twardą oprawką, ozdobiona ciekawą fotografią, która dość
dobrze oddaje nastrój utworu, pełen fatalizmu towarzyszącemu konfrontacji
pozornie bezsilnej jednostki ze świetnie funkcjonującym i morderczo sprawnym
aparatem zła. Ponadto polski wydawca bardzo pieczołowicie zadbał o wszelkie
informacje uzupełniające w postaci przypisów, które przybliżają czytelnikowi
panujące realia – wyjaśnione zostały skróty nazw licznych organizacji czy
związków (SS, SA, BDM, HJ, itd.), zamieszczono także krótką informację na temat
tych tworów; oprócz tego każda ważniejsza osoba współtworząca hitlerowski reżim,
którą wspomniano w utworze, doczekała się zwięzłej notki biograficznej. Bardzo
ciekawe jest także posłowie autorstwa Almuta Giesecka, w którym przybliżono
życiorys Hansa Fallady jak również okoliczności powstania powieści. Nie
zabrakło również spisu treści (obecnie jest to rzecz niemal zapomniana przez
polskich wydawców), szczególnie przydatnego z racji faktu, że książka składa
się z 73 rozdziałów, z których każdy opatrzony jest tytułem.
Reasumując, Każdy
umiera w samotności to bardzo dobra, ale i przejmująca książka. Trudno
czyta się o ludziach, których los jest z góry przesądzony, którzy prowadzą
żmudną i bardzo mało efektywną walkę z okrutnym reżimem, bezwzględnie
rozprawiającym się ze swoimi oponentami. Utwór jest z pewnością bardzo
wartościowy, bowiem Hans Fallada znakomicie uzmysławia jak łatwo stać się
sojusznikiem zła choćby poprzez zwykłą bierność, brak oporu, akceptację
niesprawiedliwości przez milczenie, które należy traktować jako ciche
przyzwolenie.
Wasz Ambrose
W końcu znalazłam coś w moim guście, ciekawy aspekt psychologiczny.
OdpowiedzUsuńSzukajcie, a znajdziecie :) Z podobnej tematyki mogę Ci jeszcze polecić inny utwór tego samego autora, czyli wspomniany w tekście dziennik zatytułowany "W moim obcym kraju. Dziennik więzienny 1944".
UsuńZdecydowanie jest to książka dla mojego ojca. W rodzinie mówimy o nim historyk-amator. A druga wojna światowa, to jego konik. Ponieważ mam nieograniczony dostęp do jego zasobów książkowych, więc i ja skorzystam.
OdpowiedzUsuńByć może Twój tata zna twórczość Fallady - ten autor doczekał się już kilku boomów na swoją twórczość. W Polsce czytało się go w latach 30-tych, czytało się go w komunizmie. Teraz przeżywa kolejną młodość :) Książkę szczerze polecam - bardzo interesująca perspektywa, bowiem akcja rozgrywa się w Berlinie, a więc w sercu hitlerowskiego reżimu.
UsuńKażdy umiera w samotności przetłumaczono na angielski dopiero w 2009 roku. Więcej na ten temat tutaj: https://ewamaria2013texts.wordpress.com/2016/04/28/reblog-kazdy-umiera-w-samotnosci/
UsuńÓw fatalizm, z góry przesądzony los kojarzy mi się z tragedią grecką. Jednak w tym przypadku mowa o dwudziestym wieku... Często sięgam po tę tematykę, ale o tej książce jeszcze nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńZgadza się, działania dwójki głównych bohaterów są z góry skazane na niepowodzenie, wiadomo także doskonale czym skończy się ta cała wywrotowa działalność. A mimo to ich losy śledzi się z niekłamanym zaciekawieniem, kilka razy miałem też nadzieję, że jednak, że jakimś cudem, uda im się uniknąć nieuniknionego.
UsuńFallada ponownie zaczyna być w Polsce coraz bardziej popularny. W 2013 roku Sonia Draga wydała jeszcze jedną książkę tego pisarza - "Co dalej, szary człowieku?" (o niej opowiem szerzej w przyszłotygodniowym wpisie). Ponadto na kwiecień tego roku planowana jest publikacja utworu "Człowiek z aspiracjami". Dzieła Fallady ukazują się także na łamach Czytelnika - w 2011 roku wydano "W moim obcym kraju. Dziennik więzienny 1944", a w 2012, w ramach Małej Prozy - "Pijaka".
Dzięki Tobie przypomniałam sobie książkę, którą już kiedyś czytałam i odebrałam podobnie: bardzo dobra, bardzo przejmująca, napisana z wielką dbałością o szczegóły. Fallada pokazał, jak triumfuje podłość, donosicielstwo, przemoc...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, bo uważam, że o prozie Fallady warto pamiętać. Tak jak wspominałem w odpowiedzi do posta Dominiki, niemiecki pisarz zdaje się znowu wracać do łask polskiego czytelnika. Polecam Ci także inne utwory tego artysty, które dostępne są na naszym rynku.
UsuńŚwietny i wyczerpujący tekst. Szkoda tylko, co słusznie wytknąłeś, że książka powiela szkodliwy i fałszywy stereotyp, że hitlerowcy to były bestie, a nie zwykli ludzie. Szkoda też, że autor bardziej się nie wysilił i nie zainteresował się dogłębniej faktami, by mocniej oprzeć książkę w realiach epoki. Jak widać świadek nie zawsze jest wiarygodnym źródłem :)
OdpowiedzUsuńTrochę uściślę i przy okazji wezmę Falladę w obronę - autor powiela szkodliwy stereotyp, ale jego stosowanie ogranicza głównie do członków NSDAP, z których wielu starało się uchodzić za tak wiernych wyznawców Hitlera, że przekonywali otoczenie, iż ich strata byłaby zbyt dotkliwa i dlatego jak ognia unikali walki na froncie, gdzie występowało poważne ryzyko utraty życia. Pojawiają się za to opisy żołnierzy, których matki pamiętają jako niewinnych i grzecznych chłopców, a którzy nagle przemieniają się w bezwzględnych oprawców, mordujących cudze dzieci i gwałcących obce kobiety.
UsuńTak i myślałem, ale takie niuanse może wychwycić dojrzały i uważny czytelnik, jak Ty. Co z większością? Większość widzi w Niemcach i Rosjanach potencjalne bestie i nawet nie zauważa, że my jesteśmy tacy sami. Wszak Sienkiewicz wcale nie miała zamiaru pokazać obrazu złego Polaka, wręcz nawet odwrotnie - stworzył idealnego patriotę. Wymyślił Kmicica, który modli się przy wrzaskach mordowanych i gwałconych pruskich wieśniaków, gdyż rozpaczliwe krzyki heretyków są miłe Bogu. Postać fikcyjna, ale socjologicznie prawdziwa.
UsuńJakiś czas temu czytałem "Pijaka" Fallady, powieść, którą napisał podczas przymusowego pobytu w szpitalu psychiatrycznym w bodajże 1941. Ciekawy i wstrząsający portret osoby uzależnionej, ukazany od najwcześniejszych stadiów. Książka mocno oparta na wątkach autobiograficznych autora. Po takim początku na pewno sięgnę po inne jego książki.
OdpowiedzUsuńTak, Fallada przebywał w zakładzie leczniczo-pielęgnacyjnym, gdzie trafił po usiłowaniu zabójstwa byłej żony i czekał na wyrok sądu, tyle, że działo się to w roku 1944. W tym samym czasie, oprócz "Pijaka", powstał "W moim obcym kraju. Dziennik więzienny 1944" oraz kilka bajek dla dzieci.
UsuńZ tego co zauważyłem, pisarz bardzo chętnie sięga po własny życiorys konstruując swoich literackich bohaterów. Jeśli "Pijak" wpadnie mi w ręce to z chęcią przeczytam :)
Bardzo ciekawa pozycja. W zasadzie moja jedyną lekturą podejmująca tematykę sytuacji społeczeństwa niemieckiego w czasie II Wojny Światowej jest Zlodziejka książek napisana przez australijskiego pisarza. Tymbardziej znajduję tę propozycję jako bardzo interesującą. Czytając Twoją opinię przypomniał mi się, bardzo przeze mnie lubiany obraz Hanekego Biała wstążka, który pokazuje jak łatwo ksztaltuje się i używa radykalne ideologie.
OdpowiedzUsuńO "Złodziejce książek" słyszałem, ale jej nie czytałem, natomiast "Biała wstążka" to dla mnie zupełna nowość :) Falladę poznałem już wcześniej za sprawą "W moim obcym kraju. Dziennik więzienny". Kiedy w Matrasie natrafiłem na 2 inne pozycje tego pisarza (wśród nich "Każdy umiera w samotności") przecenione o 50 %, wziąłem je w ciemno, spodziewając się dobrej lektury. Książki są o tyle interesujące, że traktują o Niemczech w trakcie II WŚ oraz niedługo przed jej wybuchem, i że napisano je z perspektywy niemieckiego obywatela.
UsuńBiała wstazka jest naprawde ciekawym, mocnym filmem. Na mnie zrobił piorunujace wrażenie. Myślę, że mógłby się Tobie spodobac
UsuńFallady jeszcze nie znam. Ale tematyka nasunęła mi na myśl pewną osobę, która po wojnie zajmowała się podobną tematyką. To Hannah Arendt, która wnikliwie przyglądała się procesowi Adolfa Eichmanna (i jemu samemu) - naziście, który nie był nikim specjalnie ważnym, ani wielkim (takim BANALNYM sobie człowiekiem), a odegrał kluczową rolę w procesie Zagłady Żydów...
OdpowiedzUsuń