Gorzkie spotkanie
Eileen Chang
Tytuł oryginału: Xiao Tuanyuan
Tłumaczenie: Katarzyna Kulpa
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Nowy Kanon
Liczba stron: 336
Obyś żył w ciekawych czasach – to jedna
ze starożytnych chińskich klątw, rzucana pod adresem wyjątkowo nielubianych
osobników. Cóż może być bowiem gorszego od egzystencji w tym wycinku historii,
w którym dzieje się wyjątkowo dużo? Wojny, zarazy, przewroty na szczytach
władzy, knowania, intrygi, rewolucje, insurekcje, monumentalne bitwy, klęski
żywiołowe, skandale, afery – wszystko to prezentuje się całkiem nieźle, tj.
intrygująco, ale jedynie z odpowiednio dalekiej perspektywy, np. historycznej.
Sprawy przybierają natomiast zupełnie innego obrotu, kiedy sami znajdujemy się
w epicentrum przemian, diametralnie zmieniających wizerunek kraju, narodu,
całego kontynentu czy też świata. Potęga działających ponad naszymi głowami
sił, na które nie mamy niemal żadnego wpływu idealnie unaocznia naszą niemoc,
miałkość. Jesteśmy niczym kurz, który na wzburzonym wietrze historii wznosi się
po to, by za chwilę opaść i gęsto zaścielić ziemię. Nikt jednak nie wybiera
pory, w jakiej przychodzi mu bytować na tym łez padole, za to każdy stara się
dźwigać brzemię losu, jakie przypadło mu w udziale. O tym jak prezentowało się
życie Eileen Chang w czasach, które niewątpliwie zasługują na miano
interesujących, możemy przekonać się za sprawą lektury Gorzkie spotkanie.
Eileen
Chang, urodzona w 1920 roku jako Zhang
Ying, zmarła w 1995 roku, to chińska pisarka, zaliczająca się do grona
najbardziej wpływowych literatów Państwa Środka. Autorka przyszła na świat w otoczonej
szacunkiem rodzinie – jej dziadek ze strony ojca był zięciem wysoko postawionego
sędziego za czasów panowania dynastii Qing, z kolei dziadek ze strony matki był
prominentnym dowódcą marynarki wojennej. Rodzice zajmowali się głównie
trwonieniem rodzinnego majątku, który był naprawdę pokaźny – mimo częstych
podróży do Europy matki Zhang Zhiyi, pomimo nałogów ojca Huang Suqionga, Eileen
Chang mogła liczyć na solidną edukację. Już od najmłodszych lat uczyła się ona
angielskiego u prywatnego nauczyciela, uczęszczała do żeńskiej szkoły chrześcijańskiej
St. Mary's Hall w Szanghaju. Podjęła także studia na Wydziale Literatury na
Uniwersytecie Hongkongu, które jednak przerwała z uwagi na wybuch drugiej wojny
chińsko-japońskiej (1937 – 1945). Już w trakcie trwania konfliktu Chang
postanowiła zarabiać na życie za pomocą pisarstwa. Eileen od najmłodszych lat
zdradzała literackie talenty – jako 11-lata debiutowała w szkolnym magazynie, a
rok później opublikowana została krótka nowela jej autorstwa. Kariera Chang
nabrała rozpędu w 1943 r. za sprawą cieszącego się sporą estymą edytora Zhou Shoujuana.
Bardzo szybko Eileen Chang zyskała status najpoczytniejszego pisarza w
Szanghaju. W parze z rosnącą sławą nie postępowało jednak szczęście prywatne
literatki. Popularność stała w wyraźnym kontraście do życia osobistego,
naznaczonego licznymi rozczarowaniami – tragedie, rozwody, aborcja, wzrastające
poczucie odosobnienia składają się na niezwykły portret artystki, o której
możemy dowiedzieć się wielu informacji dzięki powieści Gorzkie spotkanie, wydanej już po śmierci autorki.
Główną
bohaterką utworu, który upstrzony jest licznymi wątkami autobiograficznymi,
jest Julia Sheng. Czytelnik poznaje historię kobiety za sprawą trzecioosobowego
narratora, który towarzyszy Julii w niemal każdych okolicznościach, znając przy
tym jej najskrytsze myśli, wrażenia, refleksje. Z kart książki wyłania się
obraz, na który składają się liczne, pojedyncze sceny z życia Sheng.
Prezentowane są one w formie krótkotrwałych migawek, przypominających
czarno-białe fotografie, na widok których uchwycony w ich ramach obiekt zaczyna
snuć wspomnienia, powracać myślami do odległych wydarzeń, głęboko zanurzając
się w dawno minioną przeszłość. W rezultacie powieściowy czas biegnie w sposób
nielinearny, wykonując dziwaczne figury, układając się w niełatwe do uchwycenia
formy. Z racji braku wyraźnej chronologii, licznych retrospekcji, reminiscencji
oraz prolepsis czas akcji przypomina zegarowe wahadło – w jednej chwili
wybiegamy w odległą przyszłość, by za chwilę skonstatować, że oto brodzimy już
w równie dalekiej przeszłości. Natomiast samo dzieło jawi się jako jedna wielka
retardacja – narrator co chwila zawiesza swoją opowieść, rozpoczyna zupełnie
nowy wątek, by za chwilę powrócić do poprzedniego tematu. Zabieg ten dość mocno
utrudnia płynny odbiór dzieła, ale jednocześnie wymusza na czytelniku ciągłą
uwagę, bowiem chwila dekoncentracji, gapiostwa skutkuje natychmiastowym
zabłąkaniem pośród gąszczu przedstawianych wydarzeń.
Wzmożona
atencja jest tym bardziej pożądana, że akcja utworu osadzona jest w bardzo
ciekawych czasach. Lwia część Gorzkiego
spotkania rozgrywa się w czasie drugiej wojny chińsko-japońskiej, kiedy to
Julia Sheng, podobnie jak Eileen Chang zostaje zmuszona do przerwania swoich
studiów w Hongkongu. Fabuła, próbując nadążyć za niespokojną bohaterką przenosi
się także do Szanghaju, na chińską wieś, a nawet do odległych Stanów
Zjednoczonych. Uczciwie należy przy tym przyznać, że chociaż perspektywa
czasowa oraz miejsca, do których wiodą powieściowe wątki zmieniają się w
utworze niczym w kalejdoskopie, to jednak sama akcja pozostaje raczej
niespieszna, postępując sukcesywnie, niczym wędrowiec krok po kroku metodycznie
zbliżający się do kresu swojej podróży.
Julia Sheng,
którą w sporej mierze można utożsamiać z Eileen Chang, należy do osób raczej
skrytych, niezbyt chętnie dzielących się swoją prywatnością. Za sprawą
wyniosłej i surowej matki, którą śmiało można określić mianem zimnej, Julia nie przejawia zbytnich
tendencji do okazywania własnych emocji – z tego względu wydaje się, że
przyjęty w dziele trzecioosobowy narrator, którym może być przecież Julia, a
więc w pewnej mierze również Eileen Chag jest naturalnym, ba, najbardziej
adekwatnym wyborem. Pozwala on chociaż w pewnym stopniu wyjść poza sferę swojej
osoby i spojrzeć z odrobinę rozleglejszej perspektywy na własne postępowanie,
podjęte decyzje, dokonane wybory. Co ciekawe osobnik snujący tę złożoną
opowieść wcale nie pragnie odmalować jej z zachowaniem wszystkich szczegółów.
Wielu kwestii nie wyjaśniono do końca, kilka wątków pozostawiono
niedomkniętych, niejedno zdanie w ogóle nie zostało wypowiedziane – stąd w
utworze dominuje nastrój tajemnicy, dyskrecji, efemeryczności. Czytelnik
skazany jest na własną wyobraźnię oraz domysł, z pomocą których musi wypełnić
ziejące w fabule dziury.
Gorzkie spotkanie to także interesująca
wyprawa w skomplikowaną sieć rodzinnych koligacji Julii. Ogromne wrażenie robi
ogromna familia bohaterki, która przyprawia wręcz o zawrót głowy. Druga
Stryjenka, będąca w rzeczywistości biologiczną matką, Starsza Stryjenka, która
z racji braku potomstwa postanowiła adoptować Julię, będąca więc matką z
formalnego punktu widzenia, Trzecia Ciotka, Jedenasta Konkubina, Trzynasty Wuj,
Młodszy Brat będący kuzynem, wujkiem, albo też …? Rozciągłość i długość korzeni
pokrewieństwa jest porażająca, jednocześnie dobrze uzmysławia różnice w
postrzeganiu więzów krwi. Julia może pochwalić się całym zastępem bliskich, ale
w rzeczywistości jest ona osobą bardzo samotną. Matka Rachel (urodzona jako Zhang
Zhiyi), piękność z domieszką portugalskiej krwi, to dumna i wyniosła kobieta,
która uwielbia czerpać z życia pełnymi garściami. Jej niezależność podkreślają
status rozwódki oraz częste wyprawy do Europy. To wieczna podróżniczka, ciągle
gotująca się do wyjazdu. Z tego względu traktuje ona własne dzieci, Julię oraz
Juliana, bardziej jako brzemię i ciężar niż źródło radości. To kule u nogi,
które skutecznie krępują pełną swobodę ruchów. Nad towarzystwo dzieci przekłada
obecność adorujących ją mężczyzn. Wcale nie lepiej prezentuje się Edward (urodzony
jako Huang Suqiong), nazywany Nedem, ojciec Julii. Jako nałogowy palacz opium,
morfinista oraz czytelnik lekko pornograficznych powieści nie stanowi zbyt
dobrego przykładu dla własnych dzieci. W dodatku często działa pod wpływem
emocji, jest impulsywny, lubi towarzystwo kobiet, chociaż żadnej z nich nie
potrafić obdarzyć należytym szacunkiem. Trudno mówić również o cieple domowego
ogniska w sytuacji, gdy dzieci nie mają właściwie prawdziwego domu. Matka
zajmuje się nimi jedynie okazjonalnie, kiedy powraca ze swoich eskapad, z kolei
pomieszkiwanie z Nedem to egzystencja w opiumowym dymie, pośród ludzi
pogrążonych w narkotycznym amoku. Syn oraz córka nie mają zbyt wielu okazji, by
zaznać rodzicielskiej miłości. Nawet po latach Julia wspomina krótki, wymuszony
chwilą kontakt fizyczny z matką poprzez dotknięcie jej dłoni jako coś
niezwykłego, wręcz nienaturalnego.
Zajmujący
jest także wyłaniający się z opowieści obraz przemian społecznych, zachodzących
w Chinach. Ich najmocniejszy akcent stanowi pokolenie rodziców Julii, chwiejnie
balansujące pomiędzy tradycją przodków, a nowym,
które sunie z Zachodu. Obserwując zachowanie oraz postępowanie Rachel czy Neda,
czytelnik otrzymuje kolejny dowód na to, że asymilacji ulegają najszybciej i
najłatwiej najniższe wzorce postępowań. Rozwody, używki, miłosne skandale stają
się niemal wyłączną rzeczywistością dorosłych istot, które galopując samotnie
poprzez życie, skuszone obietnicą dającego wyzwolenie i satysfakcję
indywidualizmu, niepomne są na pragnienia i potrzeby innych – kontakty z
własnymi dziećmi, kolejnymi wybrankami są przelotne, płytkie, krótkotrwałe. Swoistym
symbolem postępującego rozkładu moralnego jest stolik ofiarny dla przodków,
szczelnie okryty bielą papierosowego popiołu. Jednocześnie śledząc
skomplikowane sieci intryg, powiązań, utarczek, przepychanek, do jakich dochodziło
w ogromnych, wielopokoleniowych rodzinach Racheli oraz Neda, polski czytelnik
ma sposobność przekonać się jak wyglądały chińskie rody oraz jakie relacje w
nich panowały.
Ponieważ główna
akcja powieści rozpostarta jest w latach 30. oraz 40. XX wieku, mamy okazję
podziwiać Państwo Środka w dość unikalnym etapie jego rozwoju – w wyniku
proklamowania republiki Chińskiej (1911 – 1949) władza cesarska powoli chyli
się ku upadkowi, którego zapowiedzią jest utworzenie na terenie Mandżurii
marionetkowego państwa Mandżukuo, rządzonego przez cesarza Puyi z dynastii
Qing, będącego w rzeczywistości protektoratem japońskich okupantów.
Jednocześnie do głosu nie doszli jeszcze komuniści na czele z Mao Zedongiem.
Kraj zawieszony jest w próżni – ścierają się w nim wpływy oraz interesy
zachodnich mocarstw. Królestwo Brytyjskie, Stany Zjednoczone, czy Francja nie
pozwalają by Chiny doczekały się statusu poważanego gracza na salonach
światowej polityki. Odbija się to na sytuacji wewnętrznej, w której
charakterystycznym trendem jest stale wzrastająca westernizacja życia
codziennego. Warto zwrócić uwagę na szeroko rozpowszechniony w większych
miastach zwyczaj przyjmowania bądź tłumaczenia dotychczasowych imion na
angielskie odpowiedniki. Julia, Julian, Edward, Rachel, Trudy, Bibi – nietrudno
zorientować się, że nie są to rdzenne, chińskie imiona. Analizując zachowanie
ludzi związanych z główną bohaterką, jej bliskich, członków rodziny, w oczy
rzuca się nieszczerość, którą naznaczona jest większość działań. Kłamstwo,
oszustwo, niedomówienie są na porządku dziennym, a zdrada nie jest niczym
wyjątkowym. Wiele ruchów wykonywanych jest na pokaz, bardzo istotne są
odpowiednia prezencja oraz pozory. Jednocześnie nieczęsto można spotkać się ze
szczerymi, autentycznymi uczuciami, do rzadkości należą głębokie więzi
emocjonalne łączące kobietę oraz mężczyznę. Całość kojarzy się z melodramatem
albo wspomnianym na kartach powieści japońskim teatrem nō, w którym aktorzy zasłaniają twarze efektownymi maskami.
Powieść
często wkracza także w sferę miłości, czy raczej uczuć, jakie wywiązują się
pomiędzy osobami przeciwnej płci. Rodzące się emocje są najczęściej nieporadne,
ślepe, niezdarne. Dominuje egoizm, typowy jest brak empatii oraz wyczucia,
niechęć do podejmowania prób zrozumienia drugiej osoby. W konsekwencji miłość,
uczucie kojarzące się ze szlachetnością, altruizmem, sztuką wzajemnego
poznawania się, dzielenia się sobą, zamienia się w ślepą szamotaninę, której
istota skupia się na odpieraniu kolejnych, mających boleśnie ubóść ciosów,
zadawanych z precyzyjną zajadłością. W tego typu toksyczne związki angażuje się
główna bohaterka, która nie zaznawszy uczucia miłości od swoich rodziców musi
uczyć się go od podstaw, w sposób dość bolesny – metodą prób i błędów. W
rezultacie kolejne spotkania należą do tych gorzkich z natury, ulotnych i
nietrwałych, kiedy nie sposób nawiązać nici porozumienia z drugą osobą. Prezentowane
w tej materii doświadczenia Julii przedstawiane są w sposób bezpośredni,
ocierający się wręcz o brutalność. Aborcja, liczne miłosne zawody, związek z
człowiekiem okrzykniętym zdrajcą, kolaborującym z japońskim okupantem, będącym
w dodatku osobnikiem zaborczym i przedmiotowo traktującym swoje partnerki,
składają się na smutny obraz toksycznych emocji, które stały się udziałem
Julii.
Książka stanowi
bardzo mocną, dosadną lekturę, która ogromnie ciekawi, intryguje oraz kusi do
odnajdywania punktów stycznych pomiędzy powieściową fabułą o życiem autorki.
Jednocześnie warto nadmienić, że Gorzkie
spotkanie to tylko rękopis, dzieło, które przed ostateczną publikacją nigdy
nie doczekało się ostatecznego szlifu z ręki mistrza, który je stworzył. Dzięki
ogromnie inspirującemu posłowiu autorstwa Song Yilanga, syna redaktorów Eileen
Chang i wykonawcy ostatniej woli pisarski, czytelnik dowiaduje się, że powieść Xiaotuayuan nie została ukończona i
zgodnie z testamentem autorki powinna zostać zniszczona. Zagłębiając się w
lekturę Gorzkiego spotkania warto
mieć świadomość, że obcuje się z dziełem niekompletnym, w którym planowane były
liczne poprawki, korekty, stąd pewne zgrzyty, niedociągnięcia i
niedoskonałości, słowem wszystkie chropowatości na surowej bryle, których nikt
nigdy nie wypolerował. Z drugiej jednak strony utwór pozostawiony w takim
niegotowym jeszcze stadium to świetna okazja śledzenia i podziwiania kolejnych
etapów powstania literackiego tekstu.
Co
interesujące, za sprawą komentarza Song Yilanga długa lista podziękowań i
nazwisk osób, bez których utwór nigdy by nie powstał nabiera zupełnie innych
barw dzięki załączonej korespondencji pomiędzy Eileen Chang a Song Qi i Kuang
Wenmei. Czytelnik ma znakomitą sposobność, by dowiedzieć się, na czym może
polegać udział osób postronnych w kreacji powieściowego dzieła. Racjonalna
krytyka, dobre słowo, dawka otuchy, pociecha w newralgicznych momentach, etc., okazują
się ważnymi składnikami, cementującymi fundamenty literackiej pracy.
Ponadto posłowie,
wzbogacone o listy Eileen Chang we wspaniały sposób uzmysławia jak
skomplikowanym procesem jest pisanie, czy raczej tworzenie powieści. Przelewana
na papier historia zaczyna żyć własnym życiem, niekiedy gwałtownie puchnie,
rozrasta się w sposób niekontrolowany, czasami zaś zamiera, kurczy się w sobie,
za nic nie pozwalając się poprowadzić dalej – bezczelnie wymyka się swojemu
stwórcy, igrając z nim bezwstydnie, uzmysławiając mu, że nie jest demiurgiem w
pełnym tego słowa znaczeniu, bowiem jego wszechwładza i kreacyjna niezależność
są tylko pozorne, bardziej postulowane niż faktyczne. Ciekawa jest także
kwestia wątków autobiograficznych, które stanowią swoiste akty nagości wobec
czytelnika. Fakty z przeszłości oglądane z perspektywy minionego czasu mogą
budzić różne uczucia, wywoływać skrajne emocje, ale nie można ich już zmienić,
wpłynąć na ich bieg. Ich prezentacja w pełnym świetle sprawia wrażenie próby
pogodzenia się z nimi, akceptację dokonanych wyborów, nawet tych, których się
później żałowało. Wędrówka przez własne wspomnienia to także odkrywanie na nowo
swojej osoby, możliwość śledzenia zmian, do jakich w niej doszło.
Reasumując, Gorzkie spotkanie okazało się całkiem
słodkim kąskiem, mimo, że nie jest to owoc w pełni dojrzały. W książce zawarto
kluczowe wydarzenia i fakty, które ukształtowały życie oraz charakter Julii
Sheng, alter ego Eileen Chang. Z
cienia osobistych doświadczeń wyłania się także obraz Chin z okresu burzliwych
przemian, szkic niespokojnych czasów w trakcie wojennej zawieruchy. Nie brakuje
również psychologicznych portretów, które w ogromnej mierze powstały w oparciu
o znane autorce postacie. Wydaje się, że lektura jest szczególnie godna polecenia
miłośnikom chińskiej literatki, doskonale znających jej niespokojne dzieje –
czytelnik zaopatrzony w dokładną wiedzę na temat życia pisarki z pewnością
wyłowi niejeden zawoalowany intrygujący biograficzny smaczek, który sprawi, że barwna
sylwetka Eileen Chang nabierze jeszcze większej ilości kolorów.
Wasz Ambrose
"Jesteśmy niczym kurz, który na wzburzonym wietrze historii wznosi się po to, by za chwilę opaść i gęsto zaścielić ziemię" - Twoje słowa dają wiele do myślenia... Książkę z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam tę lekturę. Wydaje mi się ona ogromnie intrygująca, tym bardziej, że ciekawe są zarówno czasy, w jakich rozgrywa się akcja jak i sama bohaterka :)
UsuńBardzo ciekawa recenzja, książka jest intrygująca.
OdpowiedzUsuńIntrygująca to świetnie słowo, które doskonale oddaje ducha tej książki. Gorąco polecam!
UsuńDzięki tej serii poznałam świetną książkę Wasilija Grossmana "Życie i los". Widzę, że wydawnictwo stara się w niej o dobór wartościowych pozycji, zgodnie zresztą z założeniami. Zainteresowała mnie nie tylko fabuła książki, ale też czasy w których osadzona jest akcja powieści. Zaraz mi się przypomniał Mo Yan i "Obfite piersi, pełne biodra".
OdpowiedzUsuńJa znam tę serię za sprawą "Paryskiego ekspresu" i "Wdowy Couderc" Simenona, "Kontekstu" Leonarda Sciascii oraz "Dziewczyny z poczty" Zweiga (wrażenia z ostatniej lektury będą tematem mojego następnego wpisu). Na półce czekają już kolejne utwory - ja również b. cenię sobie "Nowy Kanon" :)
UsuńCo do czasu akcji, to niestety "Obfitych piersi (...)" jeszcze nie czytałem. Znamienny jest jednak fakt, że akcja książki Chang w ogromnej mierze rozgrywa się na wybrzeżu - w Szanghaju, w Hongkongu, a więc miastach silnie "zeuropeizowanych". Narratorka kilka razy podkreślała, że im dalej w głąb lądu, tym Chiny zaczynają przybierać zupełnie inne oblicze. Aż mnie teraz świerzbi, żeby sprawdzić, gdzie toczy się akcja książki Mo Yana i przekonać się jak się to u niego wszystko przedstawia :)
Och, a ja właśnie zaopatrzyłam się w kilka tytułów z Nowego Kanonu. Rozważałam i "Gorzkie spotkanie", ale poczułam wątpliwość i w końcu odłożyłam na miejsce. A teraz mi chyba mocno szkoda...
OdpowiedzUsuńHa, ja posiadam sporo książek z Nowego Kanonu, wiele dopiero czeka, żeby je przeczytać, ale akurat "Gorzkie spotkanie" to lektura mojej dziewczyny, którą kiedyś jej podarowałem. Odwiedziwszy ją niedawno, nie zaopatrzyłem się w odpowiednią ilość literackiego materiału i postanowiłem pożyczyć dzieło pani Chang, które okazało się zaskakująco intrygujące :)
UsuńZ tej serii mogę szczerze polecić Simenona oraz Zweiga. Sciascia też był ciekawy, chociaż akurat o jego książce nie skrobnąłem ni jednego zdania :)
Nie, nie. Na pierwszy ogień poszli Themerson, Kosztolányi, Queneau i Blecher. A reszta może sobie zaczekać.
UsuńNa Blechera cały czas czatuję - cierpliwie czekam aż pojawi się w Składnicy Taniej Książki. Czekam na Twoje wrażenie płynące z lektury tych powieści :)
UsuńWygląda na interesującą pozycję. Tło i szczególiki takiej książki pewnie będą równie interesujące, co warstwa pierwszoplanowa.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy na okładce to autorka. Świetnie zrobiony portret.
Ha, o takiej jednorodnej warstwie pierwszoplanowej trudno wręcz mówić. Książka to w ogromnej mierze skakanie po osi czasu, przypadkowe odgałęzienia wspomnieć, etc. Nie zmienia to faktu, że lektura zaiste jest b. interesująca.
UsuńZdjęcie na okładce zostało wykonana przez Dominica Songa, współczesnego fotografa. Uwieczniona modelka to Cheong Sam. Tutaj można podziwiać całą sesję z panią Cheong Sam w roli głównej:
http://tnij.com/KHpax
W sytuacjach takich jak ta (chodzi mi o niespełnienie woli autorki w kwestii zniszczenia utworu) zawsze mam mieszane uczucia. Nie jako czytelnik, nie mam żadnych wyrzutów sumienia, gdy czytam książkę, której autor nie chciał, by była czytana. Po prostu zastanawiam się, co sam bym zrobił, gdyby przyjaciel-pisarz prosił mnie o coś takiego. I dochodzę do wniosku, że postąpiłbym zgodnie z jego wolą. Według mnie to jest bardziej w porządku, choć zdaję sobie sprawę, że z takim podejściem świat zostałby pozbawiony wielu znaczących literackich pozycji. Ale czego oczy nie widzą...
OdpowiedzUsuńOj tak, ta kwestia jest ogromnie interesująca. Z tego też względu książka wydana przez W.A.B. jest tak wartościowa - w posłowiu, Song Yilang wykonawca ostatniej woli autorki tłumaczy się ze swojej decyzji, tzn. dlaczego zdecydował się opublikować tę powieść. Jego argumentacja jest bardzo obszerna i dość przekonująca.
UsuńKażdy święty ma swoje wykręty. Albo wykonujemy instrukcje zawarte w testamencie. albo nie.
UsuńCoś mi się zdaje, że będę musiała ulec pokusie i kupić tę książkę w D., do pary z "Czerwoną różą", która ogromnie mi się podobała. Co prawda jesteś jedną z nielicznych osób, którym "Gorzkie spotkanie" przypadło do gustu, ale nic to, trzeba sobie wyrobić zdanie.;)
OdpowiedzUsuńHa, ja z kolei zaczynam poważnie rozmyślać nad zakupem "Czerwonej róży", tym bardziej, że ta książka wywarła na Tobie dobre wrażenie. Co do "Gorzkiego spotkania" to sama lektura wydawała mi się na początku dość trudna z uwagi na narrację i te wariacje na osi czasu, ale dość szybko przywykłem to niecodziennej formy, tak, że mogłem skoncentrować się na treści, która była b. interesująca :)
UsuńNie wiem, czy właśnie ten inny sposób narracji nie pociąga mnie najbardziej.;) Azjaci potrafią pisać bardzo "egzotycznie", czasem miewam z tym kłopoty, z drugiej strony warto czasem wyjść poza własne przyzwyczajenia.
Usuń"Czerwona róża" napisana jest tradycyjnie, przyjemnie się ją nawet czyta.
Wymagająca lektura, brzmi zacnie :) A muszę się przyznać, że te chropowatości brzmią intrygująco, wcale nie odstraszają. Trochę tak, jakby się przyglądać artyście przy pracy :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Świetnie to ujęłaś - książka jest dopiero w stadium tworzenia i można doskonale zaobserwować jak wiele wysiłku i trudu artysta musi włożyć w końcowe szlify :)
Usuń