Strony

czwartek, 23 stycznia 2014

"Głos góry" Yasunari Kawabata - Lada chwila zapadnie zmrok

Okładka książki Głos góry 

Głos góry

Yasunari Kawabata

Tytuł oryginału: Yama-no oto
Tłumaczenie: Ewa Szulc
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Współczesna Proza Światowa
Liczba stron: 235
 
 
 
Starość to okres naszego życia, przed którym wielu ludzi odczuwa paniczny strach. Trudno powiedzieć, co bardziej przeraża – stan do jakiego może doprowadzić człowieka, czy jej nieuchronność. Zmysły ulegają przytępieniu, mózg zaczyna pracować na nieco wolniejszych obrotach, organizm nie jest już taki odporny, stając się podatniejszy na uszkodzenia oraz kontuzje, skóra traci swoją jędrność i sprężystość, a każdy wysiłek należy okupić znacznie dłuższym czasem regeneracji. Starość może prowadzić również do krępujących sytuacji, które wiążą się z coraz mniejszą samodzielnością oraz zależnością od innych ludzi, których pomoc okazuje się nieodzowna do prawidłowego funkcjonowania. Nie ma się zatem czemu dziwić, że jesień naszego życia rzadko kiedy jest tematem rozmów. Szczególnie za sprawą współczesnej kultury, hołubiącej młodość oraz ciało, będące symbolem seksualności, starość spychana jest margines społecznego zainteresowania, podczas gdy jest ona rzeczą tak intrygującą. Dla przykładu, czy starość to etap naszej egzystencji, do którego dochodzi się w sposób o charakterze ciągłym, czy raczej dyskretnym? Czy jest to bardziej stan umysłu, czy nie będąca do przeskoczenia kwestia fizjologii? Czy w życiu człowieka pojawia się wyraźna granica, po przekroczeniu której możemy sklasyfikować go jako staruszka? Czy dezintegracji cielesnej zawsze musi towarzyszyć postępująca dekompozycja psychiczna? Popkultura rzadko porusza się w tych zagadnieniach, ale na szczęście dobra literatura nie ulega filisterskiej modzie. Starość często gości na kartach powieści, czego najlepszym przykładem może być Głos góry, autorstwa Yasunariego Kawabaty.

Urodzony w 1899 roku w Osace, zmarły w 1972 roku w Zushi, Yasunari Kawabata to japoński artysta, który uważany jest, obok Jun'ichirō Tanizakiego oraz Sōseki Natsume za jednego z trzech najwybitniejszych współczesnych pisarzy pochodzących z Kraju Kwitnącej Wiśni. Ten zdolny literat zanim zakosztował sławy, otrzymał od życia wiele ciosów. Jako kilkuletni chłopiec utracił rodziców, kilka lat później zmarła opiekująca się nim babcia, a wkrótce po niej Kawabata pożegnał także swoją siostrę. Trudne, przepełnione stratami bliskich dzieciństwo odcisnęło wyraźne piętno na twórczości pisarza. Od wczesnej młodości Kawabata wiele czasu poświęcał na lekturę książek, zapoznając się m.in. z europejskimi przedstawicielami modernizmu. Jak widać to kolejny wybitny japoński autor, obok Tanizakiego, Tomojiego Abe, czy Kenzaburo Ōe, który zetknął się z literaturą europejską, nie ulegając jednak jej wyraźnemu wpływowi. Kawabata w swojej prozie nie stronił od rodzimej tradycji oraz kultury, akcję książek osadzając w Japonii, a mimo to jego dzieła okazały się wspaniałymi nośnikami wartości uniwersalnych, które zostały docenione także na świecie. W 1968 roku w uznaniu za mistrzowską narrację, która z ogromną wrażliwością przedstawia esencję japońskiego ducha, Kawabata otrzymał prestiżową Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Mimo to, zmierzch życia artysty to niezbyt szczęśliwy dla niego okres – w 1970 roku dają o sobie znać demony przeszłości, kiedy to życie odbiera sobie oddany przyjaciel, Yukio Mishima. Dwa lata później, w roku 1972, schorowany i zmęczony Kawabata także popełnia samobójstwo.

Za jedno z najwybitniejszych dzieł Yasunariego Kawabaty uważana jest powieść Głos góry, pisana w latach 1949 – 1954. Głównym bohaterem jest Shingo Ogata, sześćdziesięciokilkuletni mieszkaniec Kamakury, leżącej 50 km od Tokio, dawnej stolicy Japonii za czasów siogunatu Kamakura. W pewną księżycową noc, z rodzaju tych, kiedy obojętne i odległe gwiazdy migoczą na nieboskłonie, cisza otula szczelnym całunem całą przyrodę, tak, że nie wydobywa ona nawet najmniejszego tchnienia wiatru, nie słychać choćby szelestu trawy, a zimne, żółte światło ziemskiego satelity obmywa niewyraźne kontury drzew, w taką właśnie noc, pośród harmonicznego milczenia Shingo usłyszał rozlegające się, przejmujące wołanie – głos góry. Dla bohatera interpretacja tego niezwykłego zjawiska jest klarowna – już wkrótce przyjdzie mu odejść z tego świata. Od tego momentu Shingo zaczyna zauważać cały szereg znaków, które mają stanowić o jego niedalekim zgonie. Pamięć, a więc najcenniejsza skarbnica każdego człowieka, pogarsza się z dnia na dzień, stając się coraz bardziej zawodną, dziurawą niczym sito, czyli naczyniem, na którym nie można już w pełni polegać. Degradacji umysłu towarzyszy irytacja, będąca wynikiem bezradności. Shingo ze zgrozą uzmysławia sobie również, że jego rówieśnicy, przyjaciele, znajomi z czasów szkolnych, koledzy z pracy zaczynają odchodzić. Kolejne pogrzeby, w których uczestniczy utwierdzają go w przekonaniu, że i na niego wkrótce przyjdzie pora. Ponadto Shingo zaczynają męczyć dziwne sny. W niektórych spotyka się on z ludźmi, którzy już umarli. W tym przypadku wyjaśnienie samo nasuwa się na myśl – Ci którzy odeszli wołają Shingo, oczekując jego rychłego przybycia. Co interesujące, bohater w miarę jak wedle własnego mniemania coraz szybciej zbliża się do śmierci, staje się wrażliwszy na otaczającą go przyrodę. Być może to świadomość, że wkrótce się z nią zespoli sprawia, że człowiek zaczyna zwracać na nią większą uwagę, lepiej odczytywać sygnały, które ta do niego śle? Wspomnienia kasztana spadającego z drzewa w dniu ślubu, kwitnąca zimą wiśnia, czy Księżyc skąpany w płomieniach chmur odsłaniają nie tylko swoje piękno, ale i znaczenie – zmysł obserwacji starzejącego się bohatera, jest bardziej wyostrzony, pozwalając lepiej docenić bogatą symbolikę natury, obok której wielu ludzi przechodzi obojętnie.

Shingo, jak każdy człowiek przeczuwający własny zgon, pragnie przed śmiercią zamknąć wszelkie ziemskie sprawy. Na pierwszy plan wysuwa się rodzina, w której ostatnio nie dzieje się najlepiej. Córka Shingo, Fusako, matka dwóch dziewczynek Satoko i Kuniko, odeszła niedawno od zaniedbującego ją męża, Aihary, który pozyskane z trudem pieniądze wolał przeznaczać na używki. Mało atrakcyjna Fusako wraca na łono domu państwa Ogatów, ale i tutaj nie potrafi odnaleźć spokoju. Mierzi ją fakt, że własny ojciec zdecydowanie bardziej niż nią interesuje się piękną synową, Kikuko, okazując jej znacznie więcej zrozumienia i zainteresowania. Jednak małżeństwo Kikuko i syna Shuichiego to także swoisty cierń, który rani duszę Shingo. Powróciwszy szczęśliwe z wojny, Shuichi jest diametralnie innym człowiekiem – nie szanuje własnej żony, za to coraz więcej czasu poświęca kochance. Ponadto zostaje skażony piętnem obcości – nawet rodzicie nie potrafią rozpoznać w nim człowieka, który opuszczał dom rodzinny, wyruszając na walkę w obronie ojczyzny.

Shingo stawia sobie za cel rozwiązanie problemów, trapiących jego bliskich. Śledząc jego poczynania przekonujemy się jak niezdarną oraz interesowną istotą jest człowiek, szczególnie jeśli chodzi o pomoc innym. Shingo często wspomina zmarłą starszą siostrę swojej żony Yasuko, w której był zadurzony w młodości. Zaskakują go przy tym różnice w wyglądzie pomiędzy rodzeństwem. Uroda Yasuko jest tak poślednia, że aż trudno o jakiekolwiek porównanie z pięknem starszej siostry. Z tego powodu Shingo za brzydotę córki, w skrytości ducha obwinia swoją małżonkę. Wygląd Fusako zestawia przy tym z efemerycznym urokiem Kikuko. Nawet kilkuletnie wnuczki stają się dla Shingo obiektem obserwacji – pragnie on gorąco dostrzec chociaż w jednej z nich nieskazitelne rysy starszej siostry swojej żony. Jak widać kolejny raz w literaturze japońskiej pojawia się motyw znany dobrze polskiemu czytelnikowi z Lalki Prusa, a więc niespełniona miłość oraz jej projekcja na wyidealizowany, fantasmagoryczny, nie mający odpowiednika w rzeczywistości obiekt.

Shingo plącze się więc we własnych działaniach, a trzecioosobowy narrator przy okazji relacji jego losów, raczy czytelnika zarówno znakomitymi opisami obyczajowości oraz kultury japońskiej jak i problemami, które dotyczą ludzi pod każdą szerokością geograficzną. Oprócz dominującego tematu śmierci, pojawia się m.in. kwestia spustoszenia, których w umyśle człowieka dokonują wojenne doświadczenia. Shuichi, który brał udział w walkach wiedzie na pozór normalną egzystencję. Pozostaje w związku małżeńskim, codziennie wraz z ojcem zarabia pieniądze, zajmując się pracą biurową. Kiedy jednak czytelnik z bliska poznaje jego relacje z najbliższymi, okazuje się, że Shuichi to gruboskórny, okrutny egoista, niezdolny do empatii. Nawet jego własnych rodziców zaskakuje bezduszność oraz niedelikatność syna. Drastyczne przeżycia, o których tylko niekiedy wspomina Shuichi odcisnęły wyraźne piętno na jego psychice, rujnując niemal doszczętnie jego duchowość. Na podstawie sylwetki psychologicznej Shuichiego, Kawabata znakomicie uzmysławia jak bardzo obcy jest w wielu przypadkach drugi człowiek, nawet dobrze nam znany. Niemal zawsze stanowi on zagadkę, tajemnicę dla otoczenia, której rozwikłanie nie jest do końca możliwe. Stąd wniosek, że nieprawdopodobne jest również osiągnięcie pełnego zrozumienia pomiędzy dwoma osobami, zrozumienia, które jest na pozór niezbędnym ogniwem miłości. Chociaż, może to właśnie miłość, objawiająca się pełnym zaufaniem oraz szacunek wobec bliźniego, jest jedynym spoiwem, który potrafi scementować związek dwójki ludzi, nawet pomimo faktu, że nigdy nie zdołają się oni w pełni wzajemnie poznać?

Inną, piekielnie interesującą kwestią, którą porusza Kawabata jest aborcja. W jednej z gazet Shingo czyta, że Według doniesień Wydziału Zdrowia Publicznego prefektury Aomori wśród kobiet przerywających ciążę (zgodnie z ustawą o eugenice) na obszarze prefektury znajdowało się 5 dziewcząt piętnastoletnich, 3 czternastoletnie i 1 trzynastoletnia; natomiast w wieku licealnym – 400 dziewcząt od szesnastu do osiemnastu lat. W grupie wszystkich przerywających ciążę licealistki stanowiły 20 procent. Samemu Shingo bardzo zależy na tym, by pewne dziecko nie znalazło się na świecie. Ba, przypisuje sobie prawo, by żądać dokonania aborcji od kobiety, którą zna bardzo słabo, wręcz powierzchownie. Wychodzi on z założenia, że są pewne okoliczności, w których kobieta absolutnie powinna zrezygnować z poczęcia dziecka. W naszym kraju panuje wręcz odwrotne przekonanie – w mniemaniu wielu nie istnieją żadne sytuacje, które usprawiedliwiałyby przerwanie ciąży, nawet zagrożenie życia matki. Podejścia przeciwstawne, ale posiadające wspólny mianownik – gorącymi orędownikami obu rozwiązań są mężczyźni. Zatem także Kawabata zwraca uwagę, że to właśnie mężczyźni, którzy nie noszą dziecka w swoim łonie, którzy nie rodzą, którzy nie karmią go własną piersią mają często najwięcej do powiedzenia w sprawie aborcji, chociaż nigdy nie będzie im dane odczuć całej palety emocji, jakie towarzyszą kobiecie przy nadziei. Nie przeszkadza to im w wydawaniu opinii, które wg własnego mniemania powinny być wiążące, nie pozostawiające kobiecie prawa wyboru. Osobiście wydaje mi się, że problem aborcji to sprawa, która ciągnie się za człowiekiem niemal od początku jego istnienia, bowiem wynika bezpośrednio z relacji płeć brzydka-płeć piękna. Kobiety od zawsze, w mniejszym lub większym stopniu redukowane są do funkcji zaspokajania seksualnych potrzeb oraz wydawania na świat potomstwa. Walka o niezależność, o emancypację może odbywać się poprzez negację tych pojęć. Zgodnie z tym tokiem rozumowania, kobieta, która samodzielnie definiuje swoją seksualność, która sama decyduje o swoich partnerach, która wreszcie sama rozstrzyga, czy urodzić dziecko, czy też nie, to istota wolna. Poprzez takie postawienie sprawy, ofiarami reakcyjno-feministycznego konfliktu zawsze będą dzieci nienarodzone, które obie strony uprzedmiotawiają, traktując je wyłącznie jako manifestację własnych przekonań.

Oczywiście proza Kawabaty pozbawiona jest tego typu dygresji, jak powyższa. Styl japońskiego mistrza zmusza do samodzielnych refleksji poprzez delikatne zarysowanie danego tematu. Pod tym względem umiejętności pisarskie Kawabaty przypominają talent wspomnianego w powieści Watanabe Kazana, żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku uczonego i rysownika, który za pomocą kilku delikatnych kresek potrafił stworzyć przejmujący, zapadający w pamięć obraz. Podobnie jest z literackim stylem Kawabaty, który za pomocą cieniutkiej siateczki słów splata misterną historię, pozornie prostą, ale mieniącą się całą paletą ukrytych znaczeń oraz symboliki. Szczególnie tej ostatniej nie brakuje w powieści. Znaczące są zarówno nazwy poszczególnych rozdziałów, sam tytuł powieści jak również sny głównego bohatera. Senne projekcie Shingo, które pojawiają się bardzo często stanowią ważny element utworu, pozwalając lepiej zrozumieć motywy postępowania bohatera. Część z nich odsłania przed samym Shingo ciemne zakamarki własnej duszy – zdeformowane i brzydkie – zepchnięte na samo dno podświadomości. Stanowią one rodzaj rzutnika, który wyświetla człowiekowi własne pragnienia, do których sam przed sobą nie potrafi, bądź wstydzi się przyznać.

Podstawowym tematem, o który zahacza Kawabata jest śmierć. Pisarz ukazuje ludzkie postawy wobec jej nieuchronności. Znakomicie przedstawia naturalny lęk, który towarzyszy nam w jej obliczu. Człowiek staje się coraz bardziej zniedołężniały, a przez to coraz bardziej zdany na łaskę losu oraz bliskich. Fenomenalnie została ukazana scena, w której główny bohater zapomina jak zawiązać krawat. Błaha czynność, wykonywana niemal bezwiednie przez 40 lat okazuje się istotną kotwicą, która utrzymuje w ryzach codzienną egzystencję. Nagłe, zupełnie niespodziewane zniknięcie tej umiejętności (która nie jest nieodzowna, bez której można się obejść bez żadnych poważnych konsekwencji) w oczach Shingo urasta ono do monstrualnych rozmiarów, napawając go atawistycznym przerażeniem. Kawabata świetnie uwypukla strach przed rozpadem własnej osobowości, przed stopniowym, sukcesywnym zanikaniem. Swoistym panaceum na tę zgrozę jest możliwość decydowania o momencie własnej śmierci, z której to sposobności skorzystał sam autor.

Reasumując, Głos góry autorstwa Yasunariego Kawabaty to dzieło wybitne. Prezentowany przez autora wycinek historii ludzkiego życia, który przez chwilę czytelnik ma okazję podejrzeć to znakomite studium egzystencji każdego z nas. Utwór, podobnie jak dzieła choćby Tanizakiego, charakteryzuje się otwartym zakończeniem. Odbyliśmy wspólną wędrówkę razem z bohaterami, fascynującą oraz skłaniającą do refleksji, ale przyszła pora, żeby się rozstać – każdy z nas podąży we własną stronę, a życie spokojnie będzie toczyć się dalej. Brak wyraźne pointy jest wynikiem kompozycji utworu, który w sposób ciągły pobudza nasz umysł do pracy, a nie tylko na końcowych stronach. Z tego względu powieść Kawabaty warto czytać nieśpiesznie, w skupieniu, w pełni oddając się lekturze, z której osobiście czerpałem ogromną przyjemność. Książka japońskiego prozaika jest o tyle szczególna, że bardzo ważne tematy ukazuje z oryginalnej perspektywy – choćby życie, bardziej niż jako dar postrzegane jest jako męcząca udręka, od której przynajmniej na chwilę chciałoby się odpocząć – jak ziarno lotosu zakopać się w ziemi na kilka tysięcy lat, by po rozwiązaniu wszelkich trapiących nas problemów ponownie rozkwitnąć. Perspektywa zarówno niepokojąca jak i kusząca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)