W tym roku Świnoujście powitało mnie na przeprawie Karsibór takim smrodem z toalet na promie, że wspomnienia z PKP z PRL-u bledną. I to pomimo tego, że drzwi do przedziału pasażerskiego były otwarte na przestrzał, a od wspomnianych wychodków trzymałem się jak najdalej. Nie pomagał nawet przeciąg wspomagany rześką bryzą. Dalej też nie było lepiej. Co dzień atakowały me oczy widoczne poniżej plakaty, których szczególne zagęszczenie znajdowało się przy deptaku. Ciekawe co z nich zrozumieli potencjalni odbiorcy, którzy w większości są tylko i wyłącznie niemieckojęzyczni? Zwłaszcza, że nawet w biały dzień na trawnikach pod ozdobnymi krzewami wzdłuż promenady leżeli jegomoście wypisz wymaluj jak z plakatu. Tym zdjęć nie robiłem - ochrona wizerunku :)
"Poranne zorze, poranne zorze
OdpowiedzUsuńGdy idę w Sopocie nad morzem
Po plaży brudno-piaskowej
Bałtyk śmierdzi ropą naftową
Poranne chodniki
Gdy idę, nie rozmawiam z nikim
Jak jest w niedzielę nad ranem
Po sobotnich balach chodniki zarzygane"
A co do plakatu, domyślam się, że chodzi o to, żeby nie rozdawać bezmyślnie pieniędzy żebrzącym. Ale równie dobrze ten slogan mógłby być swoistą autoreklamą - pieniądze podatnika marnowane są właśnie na takie mało czytelne akcje.
No właśnie. Tylko co z tego zrozumie potencjalny odbiorca (Niemiec), który pijaka leżącego w dzień na trawniku pierwszy raz zobaczył w Polsce?
UsuńMoże uznaje, że to nieco ekscentryczna atrakcja turystyczna?
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie wiadomo...;)
:)
Usuń