Strony

sobota, 27 lipca 2013

Zakochany szczeniak

Okładka książki Maggie Cassidy 

Maggie Cassidy

Jack Kerouac

Tytuł oryginału: Maggie Cassidy
Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 255







Jack Kerouac to pisarz równie znany, co kontrowersyjny. Pijak, wagabunda, niestrudzony, eksplorator kobiecych wagin. Uchodzi za jednego z najważniejszych przedstawicieli Beat Generation. Popularni beatnicy tworzyli nieformalny ruch literacko-kulturowy o zabarwieniu stricte awangardowym, który wychwalał różnorakie idee, na czele z silnym poczuciem indywidualizmu, niezależnością, poszukiwaniem samego siebie, pozostając w głębokiej opozycji do konsumpcyjnego stylu życia prowadzonego przez rzesze Amerykanów. Nie stroniący od wszelakich używek, wśród których prym wiodły narkotyki, alkohol oraz seks, beatnicy przejawiali głęboki opór oraz bunt wobec ustalonych wzorców i norm. Za najważniejsze pozycje, definiujące całą filozofię Beat Generaton uważa się Skowyt Allena Ginsberga, Nagi lunch Williama S. Burroughsa oraz W drodze Jacka Kerouaca. Z tego względu mogę pokusić się o stwierdzenie, że moja przygoda z beatnikami zaczęła się od zupełnie innej strony. Najpierw poznałem twórczość Henry’ego Millera, który wywarł spory wpływ na świeżo formujący się ruch, a całkiem niedawno przeczytałem Maggie Cassidy autorstwa Kerouaca.

Powieść została napisana w 1953 roku, jednak dopiero sześć lat później, na fali ogromnej popularności wydanej w 1957 roku W drodze, pozycja ukazała się na rynku księgarskim. Maggie Cassidy to opowieść o Jacku Duluozie, alter ego Jacka Kerouaca, który dopiero wkracza w dorosłość. To interesująca historia obrazująca przyszłego króla beatników jako całkiem zwykłego nastolatka, który nie pijał jeszcze alkoholu, a tym bardziej nie stosował mocniejszych używek, takich jak narkotyki. Maggie Cassidy to świat widziany oczami młodego człowieka, u którego postrzeganie rzeczywistości ogranicza się do rodzimego miasta z dobrze znanymi zakątkami, ulicami. Z tego względu, zamiast metafizycznych rozważań, prób osiągania wewnętrznej doskonałości, czy podróży w głąb siebie przy akompaniamencie dobrej literatury, otrzymujemy rozmyślania i dylematy związane z baseballem oraz lekką atletyką, zawiłe meandry młodzieńczych przyjaźni oraz pierwsze miłosne fascynacje, nieskażone jeszcze czysto fizycznym pożądaniem.

Chociaż pierwszoosobowy narrator książki to nastoletni Jack Duluoz, powieść jest w rzeczywistości powrotem do młodzieńczych lat autora, nurzaniem się we wspomnieniach. W końcu w momencie ukończenia dzieła w 1953 roku, Kerouac (rocznik 1922) miał już 31 lat na karku. Maggie Cassidy jest spojrzeniem w przeszłość, oglądaniem własnego dzieciństwa z perspektywy czasu. Czasu, który doświadcza, który uczy pokory, który zmienia płaszczyznę, na której postrzegamy poszczególne wydarzenia. Co prawda książki o świetlanej młodości, a więc o okresie, w którym niemal wszystko się udawało, a przynajmniej jakoś układało, tak, że suma wydarzeń, zawsze była dodatnia, oscylując bardziej wokół bieguna szczęścia niż smutku, są raczej domeną autorów zbliżających się do końca literackiej drogi życiowej, ale Kerouac w roli apologety czasów swego dojrzewania, również spisuje się całkiem nieźle.

Powieść, z zachowaniem pewnego dystansu i niewielkiej dozy nieufności wobec sporego interwału czasowego, który może zakłócać klarowność młodzieńczych wizji, pozwala poznać człowieka, z którego narodził się legendarny król beatników. W końcu Kerouac, ikona i mesjasz swoich czasów, nie wyskoczył jak diabeł z pudełka, a jego ideologia nie została zerwana z drzewa poznania, objawiając mu się w całej rozciągłości w ciągu jednego dnia. Stosunek wobec innych ludzi, podejście do otaczającego go świata, koncepcje, schematy myślowe, czy wreszcie idee, wszystko to kiełkuje w człowieku przez całe życie, a chyba najbardziej intensywnie w chwili, kiedy opuszczamy przytulne mury dzieciństwa i wyruszamy na niebezpieczne i pełne sztormów morze dorosłości. Jack Kerouac, chętnie odnoszący się w swoich powieściach do własnych życiowych doświadczeń, zabiera nas w sentymentalną podróż po rodzinnym Lowell w stanie Massachusetts.

Nastoletni Jack Dolouz to dusza towarzystwa, osoba chętnie otaczająca się gronem bliższych i dalszych znajomych. Ogromne role w życiu Jacka odgrywają przyjaciele, na których zawsze można liczyć, którzy służą wsparciem w każdej sytuacji, przed którymi nie istnieją żadne tajemnice. Nietrudno dostrzec analogię do dojrzałego Kerouaca, również posiadającego nierozłącznych kompanów, z którymi dzielił troski oraz radości codziennego życia. Zatem, podobnie jak legendarni już beatnicy, Allen Ginsberg, Neal Cassady i William S. Burroughs, kumple ze szkolnej ławy również doczekali się swoistego hołdu złożonego na kartach powieści. Dolouz wiele słów poświęca na przybliżenie sylwetek najbliższych mu osób, tak, że książka urasta niekiedy do swoistego albumu niezwykłych i oryginalnych postaci, którzy wypełniali wszechświat młodego Jacka.

A przyznać trzeba, że w dość krótkim, dotychczasowym życiu Dolouza zaczęły zachodzić ogromne zmiany. Egzystencja, wypełniona do tej pory namiętnie uprawianym sportem, wspólnymi eskapadami z kolegami oraz różnymi sympatiami, zostaje przewrócona do góry nogami, kiedy na horyzoncie pojawia się tytułowa Maggie Cassidy. Sylwestrowe przyjęcie, na który Jack wybiera się z całą hordą swoich kumpli staje się momentem przełomowym – życie młodego Dolouza zostaje podzielone na tę gorszą i mniej wartościową część przed poznaniem ukochanej oraz na ciągle trwającą chwilę, przepełnioną gorącym, miłosnym żarem. Jack wkracza w dorosłość przez szeroko otwarte drzwi miłości. To dzięki Maggie poznaje cały wachlarz pozostałych uczuć, tj. niepokoju, troski, zazdrości – stanowiących nierozłączne towarzyszki miłosnych uniesień.

Na szczęście książka nie jest wyłącznie niekończącym się ciągiem rozważań pt. kocha, nie kocha. Maggie Cassidy, pierwsza, prawdziwa miłość Jacka staje się równocześnie pretekstem do zaprezentowania rozległej panoramy młodości Dolouza. Rzecz, która zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan to znaczne zdolności oraz osiągnięcia sportowe. Nieco zamyślony i tajemniczy Jack Dolouz to znakomity biegacz, bardzo obiecujący atleta, dobry koszykarz oraz zapalony baseballista. Biorąc pod uwagę późniejszy, jakże awanturniczy tryb życia, aż dziw bierze regularność, z jaką Jack rozpoczynał kolejne treningi, stanowiące przecież wyciskającą hektolitry potu oraz wymagającą samodyscypliny pracę, od której nie robi się przerw. Powszechny w kulturze obraz Kerouaca – pijaka i narkomana wyraźnie koliduje ze zdrowym, sportowym trybem życia, prowadzonym w czasach młodości.

Tak jak wspomniałem, Maggie Cassidy to sentymentalna podróż Jacka Kerouaca, który zamienia się w gawędziarza i snuje historię swojej młodości. Akcja powieści jest jednak kapryśna niczym górski potok. Momentami płynie wartko i szybko, odkrywając przed nami kolejne sekrety z życia młodego Dolouza, by znienacka raptownie zwolnić i zatrzymać się na dłużej przy danym wspomnieniu. Z tego powodu fabuła, o ile w ogóle można użyć tego określenia, jest dosyć rwana – niekiedy można odnieść wrażenie, że książka jest napisana zdecydowania dla autora, a nie dla czytelnika. Oczywiście taki stan rzeczy jest po części zrozumiały i wytłumaczalny – w końcu każdy człowiek posiada inaczej skonstruowany aparat percepcyjny. W związku z tym zupełnie odmiennie oceniamy choćby wydarzenia, które zaszły w naszym życiu. To co dla nas wydawać się może mało znaczącym epizodem, niegodnym aż takiej ilości poświęconej uwagi, dla autora może stanowić jeden z kamieni milowych jego młodości. Mnie takich nieporozumień w trakcie lektury Maggie Cassidy zdarzyło się kilka, ale nie wpłynęło do szczególnie negatywnie na odbiór całej książki, którą przeczytałem ze sporym zainteresowaniem.

Największym rozczarowaniem jest za to klimat późnych lat trzydziestych, którego spodziewałem się odnaleźć w książce, a którego zdecydowanie mi zabrakło. Rodzinne miasto autora, Lowell zostało zredukowane do kilku budynków, klubów oraz jadłodajni. Natomiast sama atmosfera kojarzy mi się wyłącznie dosłownie, tj. z ciężkimi warunkami pogodowymi, panującymi w zimie, uniemożliwiającymi swobodną komunikację. W mojej opinii Lowell stanowi głównie dekorację, tło, na którym trzeba było osadzić akcję całej powieści. Malowanych słowem obrazów przeszłości jest wg mnie zdecydowanie za mało.

Reasumując krótko, król beatników, którego twórczość miałem okazję poznać po raz pierwszy, w swojej podróży do lat dziecięcych wypadł całkiem nieźle. Kerouac w interesujący sposób odsłania kolejne epizody swojego życia, oddając się wspomnieniom oraz refleksjom. Z kart powieści wyłania się wrażliwy młodzieniec, prowadzący całkiem spokojną egzystencję. Można odnieść wrażenie, że o mały włos, a Kerouac skończyłby jak większość porządnych chłopców z jego rocznika – przytulny dom, kochająca rodzina, stała praca – być może Jack nie umarłby tak młodo (w wieku 47 lat), ale w takich warunkach na pewno nie powstałyby najważniejsze dzieła króla beatników. Na końcu pojawia się sztandarowe pytanie w przypadku wszystkich powieści wydawanych niejako z odzysku – czy gdyby Kerouac nie napisał powieści W drodze, zapewniającej mu sławę i rozgłos, Maggie Cassidy dotarłaby kiedykolwiek do czytelnika, czy też do dzisiaj spoczywałaby w odmętach jakieś rozlatującej się i pleśniejącej szuflady? Ale na pytanie, czy książka zasłużyła na odkurzenie i wyciągnięcie z niebytu, najlepiej odpowiedzieć sobie samemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)