Strony

piątek, 4 maja 2012

Stanisław Lem "Powrót z gwiazd" - Trudne powroty

Okładka książki Powrót z gwiazd 

Powrót z gwiazd

Stanisław Lem


Wydawnictwo: Agora
Seria: Dzieła Stanisława Lema
Liczba stron: 242
 
 
 


Powrót z gwiazd jest kolejnym filarem podpierającym kopułę genialnego dorobku Stanisława Lema. W moim prywatnym odczuciu, jest równocześnie bardzo istotnym elementem całej, misternej budowli, bez którego twórczość tytana polskiej science-fiction byłaby po prostu niekompletna.

Książka opowiada o losach astronauty Hala Bregga, który po wyprawie do odległego Fomalhaut powraca wreszcie na Ziemię. Oczywiście fizyka sprawia mu niemiłego, acz oczekiwanego psikusa, relatywny upływ czasu sprawił, że bohater trafia do zupełnie innego świata, niż ten z którego wyruszył. Na Ziemi upłynęło już ponad sto lat od jego wylotu, podczas gdy dla Hala minęło ich raptem kilka. O astronautach, którzy opuszczali glob w glorii chwały i powszechnego szacunku oraz ich poświęceniu, którego się podejmowali dla dobra nauki, niesieni spienioną falą entuzjazmu poznawczego, nikt na dobrą sprawę już nie pamięta i nie chce pamiętać. W chwili obecnej są oni raczej lokalną ciekawostką, a nawet zbędnym balastem, niewygodnym reliktem przeszłości, którym należy się opiekować i przystosować jakoś do życia i funkcjonowania w normalnym społeczeństwie. Hal i jego kamraci są jedynie zabytkiem z czasów, kiedy ludzkość znała jeszcze z autopsji pojęcia szaleństwa i brawury, pojęcia z których jednak już dawno wyrosła.

Powrót na macierzysty glob nie jest dla gwiezdnych rozbitków łatwy. Naturalnie nie ma już na nim starych przyjaciół, rodziny, znajomych. Jednak co gorsze, całe społeczeństwo jest zupełnie obce. Kosmiczni bohaterowie, zdobywcy i zarazem tułacze nie są witani kwiatami, wiwatami, działań ich nie opiewa blask chwały. Skąd ta diametralna zmiana postawy ludzkości, która zawsze czciła odwagę i męstwo, a nabuzowanych testosteronem olbrzymów-gladiatorów uważała za najwyższą formę rozwoju? Otóż okazuje się, że ludzie zostali poddani procesowi betryzacji, czyli zabiegowi usunięcia z psychiki ludzkiej skłonności do agresji. Pokłosiem zabiegu jest bardziej racjonalna i stabilna egzystencja, powszechny dobrobyt, światowy pokój. Jednak w efekcie ludzkość traci też cały zapał poznawczy, który wiąże się przecież ze zbyt dużym ryzykiem. Nikogo nie pociągają już dalekiej gwiezdne wyprawy, dlatego astronauci nie mogą odnaleźć zrozumienia dla podjętych przez nich działań.

Książka to kolejny, fantastyczny eksperyment myślowy przeprowadzony przez Stanisława Lema. Powieść opowiada bowiem o losach jednostek, mikrospołeczności, która opuszcza swoją wspólnotę i przez kilkaset lat egzystuje w zupełnej izolacji. Co prawda astronauci wracają na Ziemię, z pewnością jednak ciężko im powiedzieć, by zawitali do domu. Okazuje się, że nawet osobnicy tego samego gatunku (ludzie), których dzieli odpowiednio długa bariera czasu, mogą stać się dla siebie nawzajem osobnikami całkowicie obcymi, z którymi praktycznie niemożliwe jest nawiązanie nici porozumienia. Przekonujemy się, jak ważnym elementem scalającym nas wzajemnie, jako społeczność jest wspólny wycinek czasu, w którym przyszło nam egzystować. Przy nawiązywaniu kontaktów z drugim człowiekiem, często nie jesteśmy w stanie wyjść poza ciasne ramy przyjętych konwenansów, utartych zwyczajów, które przecież zmieniają się dość szybko wraz z kolejnymi epokami. Po odpowiednio długim czasie, definicja pojęcia słowa ludzkość zmienia się na tyle, że nie potrafimy dostrzec w człowieku z przeszłości istoty ludzkiej, a jedynie relikt i pieśń lat dawno przebrzmiałych, które najchętniej umieścilibyśmy w muzeum, zamiast w zdrowym, dobrze funkcjonującym społeczeństwie. Rodzi się przy okazji kolejne pytanie: W jaki sposób możemy nawiązać kontakt z diametralnie obcymi nam istotami (kosmitami, obcymi), skoro mamy tak ogromne problemy z porozumieniem się z przyszłymi pokoleniami ?

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o wspaniałym warsztacie pisarskim Stanisława Lema, który i tutaj przyjdzie nam podziwiać w pełnej krasie. Lem po raz kolejny okazuje się mistrzem opisu tego co nieznane, obce, tak inne, że wręcz niewyobrażalne. Już na samym początku książki pojawia się niesamowity opis portu ziemskiego, który oglądamy z punktu widzenia bohatera i podobnie jak on, czujemy się po prostu kompletnie zagubieni. Racząc się otaczającą nas feerią barw, mnogością przedmiotów o nieznanym nam przeznaczeniu, wyglądzie i kształcie, możemy mieć wątpliwości, czy rzeczywiście trafiliśmy już na Ziemię, czy też może znajdujemy się jeszcze gdzieś w Kosmosie, podziwiając po prostu dokonania obcej cywilizacji. Atakuje nas cała paleta barw, zalewa nas ogrom urządzeń i zwyczajów, o których nie mamy zielonego pojęcia. Jedyną kotwicą w tym strasznym, nowym świecie okazuje się miłość, którą udaje się odnaleźć głównemu bohaterowi.

P. S.
Wydaje mi się, że przytoczona pozycja, obok Fiaska jest jedną z najbardziej niedocenianych książek w bogatej twórczości Lema. Mało się o niej słyszy, rzadko gdzie się o niej wspomina, niewielu pieje nad nią z zachwytu. Uważam jednak, że jest to powieść na tyle przewrotna – w końcu zaczyna się dokładnie tam, gdzie większość książek o kosmicznych wojażach się kończy – że naprawdę warto po nią sięgnąć i zagłębić się w jej lekturę. Polecam szczególnie osobom, które czują się wyalienowane i obce w świecie, w którym przyszło im żyć.

Wasz Ambrose




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)