Strony

poniedziałek, 28 listopada 2011

Oko w oko z banderowcami




Kiedy sięgnąłem po książkę Oko w oko z banderowcami – wspomnienia małoletniego żołnierza Armii Krajowej, której autorem jest Stanisław Jastrzębski, miałem mieszane uczucia. Wiedziałem, że temat walk z UPA jest ciężki i obawiałem się, czy lektura będzie na tyle wartościowa, by zrekompensować negatywne odczucia, które budzą się w każdym normalnym człowieku na myśl o tym czasie okrucieństw i ludobójstwa. W dodatku makabryczna szata graficzna okładki sugerowała, że wesoło nie będzie.
Wbrew początkowym obawom, autor stanął na wysokości zadania. Może jakichś niesamowitych walorów stylistycznych nie zaprezentował, ale jego maniera pisarska okazała się idealnym narzędziem do osiągnięcia celu, którym było przekazanie wspomnień o tych czasach zezwierzęcenia. Zaślepienia i zbrodni w imię wiary w to lub tamto, bo niesamowitych zbrodni dokonywano wówczas w niezliczonych miejscach świata i pod różnymi sztandarami.
Oko w oko z banderowcami to wspomnienia dziecka, a później młodzieńca, który znalazł się w samym środku wielkiego, okrutnego ludobójstwa. Okrutnego podwójnie, gdyż zadawanego sąsiadowi przez sąsiada, znajomemu przez znajomego, a nierzadko i krewnemu przez krewnego. Taka wojna, podobnie jak wojna domowa, jest moralnie okrutniejsza od „zwykłej”, w której krzywda spotyka nas od obcych. Na szczęście Stanisław Jastrzębski umiejętnie wyważył opisy tragedii, których był świadkiem i pokazał swe życie tak, jak je widział i widzi. Sporą więc część całości zajmują przesycone liryzmem wspomnienia z przedwojennego życia kresowej wielonarodowościowej i wielowyznaniowej społeczności. Piękne opisy życia rodzinnego we wsi Byble są wielką wartością tej książki, podobnie jak malownicze opisy tamtejszego krajobrazu. Wszystko to skończyło się wraz z wojną. Okupacja sowiecka, niemiecka, a potem wyzwolenie przez Rosjan. A nad tym wszystkim unosił się upiór UPA. Działalność w AK, a potem, po wyzwoleniu, walka w Istriebitielnych Batalionach i w końcu wywózka do PRL. Właśnie temat Istriebitielnych Batalionów był dla mnie najciekawszy, gdyż mało się o nich mówi, a to ciekawa karta naszej historii.
Są dwa sposoby opowiadania historii. Pierwszy, którego klasycznym przykładem są historycy, pretenduje do obiektywizmu i prawdy opartej na źródłach. Drugi, głównie w nurcie wspomnieniowym, to prawda oparta na tym, co się samemu widziało, słyszało, doświadczyło. Autorzy również zapewniają o prawdziwości i obiektywizmie. Który sposób jest bardziej wartościowy? Oba siebie warte. Ani jeden nie jest obiektywny, ani drugi. Wystarczy porównać rozdźwięk między historykami polskimi i ukraińskimi na temat omawianego okresu.
Stanisław Jastrzębski absolutnie nie jest w swych wspomnieniach obiektywny, o ile w ogóle coś takiego jest możliwe. I bardzo dobrze! Jest za to prawdziwy. Każde słowo tchnie autentyzmem. On nie jest historykiem; płatną papugą mniej lub bardziej uzależnioną od chlebodawcy i opinii środowiska. Jest świadkiem. Jak prześwietnaGomorra, to po prostu świadectwo. Świadectwo kogoś, kto przeżył to, o czym pisze, a teraz o tym świadczy. W tym rozumieniu Oko w oko z banderowcami jest pozycją bezcenną, zwłaszcza w okresie, gdy Ukraina próbuje rozpowszechniać całkowicie odmienne od naszego widzenie tamtych dni i tamtych wydarzeń. Książka jest cenna podwójnie również dlatego, iż dziś wielu ludziom, nawet w naszym kraju, z hasłem „walki z UPA” kojarzą się Bieszczady i Świerczewski. Dobrze przypomnieć, dokąd kiedyś sięgała Polska i jak wyglądała utrata tych ziem w oczach ich mieszkańców, którzy za miłość do niej płacili cenę najwyższą.
Wielką zaletą książki Stanisława Jastrzębskiego jest to, iż opisuje on wszystko tak, jak widział to wówczas, gdy rzeczy się działy, ewentualnie zaznaczając, że później na pewne rzeczy spojrzał inaczej i z jakiego powodu się tak stało. Wspomina między innymi o Akcji Ocalenie, która również na mnie wywarła duże wrażenie, a którą każdy Polak powinien przeczytać. Taki uczciwy subiektywizm jest bardziej prawdziwy niż wyważone pseudowspominki lub wręcz panegiryki, którymi de facto są „wspomnienia” o niektórych znanych Polakach, jakie ostatnio hurtowo zalewają nasze księgarnie. Polecam więc tę lekturę każdemu i z całym przekonaniem, tym bardziej, że nie ma w niej zbędnego epatowania okrucieństwem. Polecam, choć na wiele rzeczy mam inne spojrzenie niż autor. Polecam gdyż tym bardziej doceniam jego szczerość i uczciwość. W moim odczuciu nie jest to książka dla dzieci, ale pozostałym powiem, że naprawdę warto zapoznać się z tym wspomnieniem o wciąż mało znanym rysie naszej historii. Warto dać ją też do przeczytania wszystkim, którzy myślą, że wojna może być dobra

Wasz Andrew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)