Większość rozwiniętych krajów stosuje czas letni i zimowy. Z tych bardziej znanych wyjątkiem jest Japonia. Dlaczego stosujemy czas letni? Rządy, które od lat się w to bawią, przekonują nas, że to dla oszczędności. Czy to przypadkiem nie jest bzdura?
Pomyślmy. Czas letni wprowadzono po raz pierwszy w okresie I Wojny Światowej. W Polsce nastąpiło to w 1915 roku. Jedni mówią, że zrobiono to dla oszczędności, a drudzy, by ułatwić pracę przemysłu zbrojeniowego poprzez zgranie dnia roboczego z rytmem dnia i nocy.
Zanim przejdziemy stricte do czasu letniego cofnijmy się na chwilę do realiów nieco dawniejszych. Mało kto poza historykami i matematykami wie, że jeszcze nie tak dawno, bo w XIX wieku, a gdzieniegdzie nawet do początków XX wieku, nie było w żadnym kraju jednolitego czasu. Zegary kościelne wskazywały zwykle czas miejscowy, zależny od położenia geograficznego miejscowości. Mało kto miał kieszonkowy zegarek, więc po prostu przybywając dodanej miejscowości patrzył na wieżę kościelną, odnotowywał czas i już. Ci,którzy mieli zegarki, nawet jeśli podróżowali często, nie mieli wielkich kłopotów. Po prostu przy większej podróży przestawiali zegarki po przybyciu do miejsca docelowego. Zmiany były zauważalne dopiero przy większych odległościach. By przeskoczyć 4 minuty trzeba było przebyć 1 minutę długości geograficznej, co na równiku odpowiada w prostej linii prawie 30 kilometrom. U nas jest to mniejsza odległość, zależnie od szerokości geograficznej. W sumie nikomu to nie przeszkadzało. Nie było wtedy internetu, telefonów ani środków komunikacji, które poruszałyby się na tyle szybko, by ten czasowy folklor rodził poważniejsze problemy.
Sęki zaczęły się z czasem, a konkretnie,gdy nastąpił rozwój regularnych połączeń kolejowych. Jak drukować rozkłady jazdy, skoro każda stacja po drodze ma swój własny czas? Można powiedzieć, że to kolej żelazna wymusiła czas, który znamy dzisiaj, a więc jeden dla całego państwa. Widzimy więc, iż na czas miały wpływ pieniądze. Czas musiał się dostosować do potrzeb biznesu.
Jak już wspomniałem, czas letni/zimowy wprowadzono w czasie I Wojny Światowej. Czy dawało to coś wojsku? Nie ma podstaw, by tak sądzić. Natarcie można wyznaczyć równie dobrze na godzinę 6rano co na 7. A przemysł? Wyznacznikiem ówczesnej potęgi był przemysł ciężki. Dla stalowni,huty czy innej fabryki oświetlenie było kosztem marginalnym. To, czy żarówka paliła się godzinę dłużej, czy godzinę krócej, nie miało znaczenia. Zresztą, co za problem kazać robolom przyjść na 7 zamiast na 6? A koszty wprowadzenia zmiany czasu? Nie było wówczas tak powszechnej łączności radiowej,telewizyjnej, internetowej, zegarów satelitarnych. Nawet teraz zmiana czasu przysparza kłopotów, a co dopiero wtedy. Pomyślmy – wojna w toku. Transporty wojskowe, dostawy dla przemysłu, kolej, samochody, totalne zamieszanie, jak tona wojnie, a tu jeszcze zmiana czasu! Nawet teraz koszty zmiany czasu są znaczne. Trzeba opracować nowe rozkłady jazdy, wydrukować je, rozesłać gdzie trzeba. A zyski? Wprowadzenie czasu jednolitego wymusiła kolej, bo ona miała w tym interes ekonomiczny. A czas letni? Kto miał w tym widoki na zysk?Pamiętajmy, że były to czasy, gdy o interwencjonizmie państwowym nikt jeszcze nie słyszał. Jak przedsiębiorcy coś nie grało, to zwijał manatki, robotnicy szli na bruk, na który niejednokrotnie skakał z okna ich niedawny pracodawca, i wszystko toczyło się po staremu. Kto i po co wprowadził więc ten czas letni?
Spójrzcie na własne mieszkanie. Koszt oświetlenia jest coraz mniejszym odsetkiem zużywanej w domu energii. Ile godzin musi świecić żarówka, by zużyć tyle prądu co pralka podczas jednego prania? A mikrofale, czajniki elektryczne, kuchnie, grille, klima, telewizory, wieże,itp.? One kradną prąd nawet jak śpią (świecące oczko gotowości). W przemyśle jest po staremu. Większość zakładów ma włączone oświetlenie i w dzień, i w nocy. Koszty przestawienia czasu są spore, i w pieniądzach, i w stresie ludzkimi, o czym doskonale wie każdy, kto jechał pociągiem w momencie zmiany czasu, albo kto zapomniał przestawić zegarek i spóźnił się do pracy.
Czy nadal was przekonuje, że czas letni wprowadzono dla oszczędności energii elektrycznej? W dodatku w czasie wojny?Miliony ludzi ginęło na froncie, a rząd się zajmował ekologią, globalnym ociepleniem, i myślał, jak zaoszczędzić kilka promili krajowej konsumpcji prądu? Mnie to nie pasuje.
Czytałem u Suworowa, nie pamiętam w której książce, że to komuniści podsunęli Zachodowi ten pomysł, wraz z tym nie wytrzymującym krytyki uzasadnieniem o oszczędnościach. Wychodzili ponoć z założenia, że trzeba zacząć przyzwyczajać społeczeństwa kapitalistyczne do bezsensownych zarządzeń władz. Kiedy Armia Czerwona wyzwoliłaby Europę od kapitalistycznego ucisku, ludy Zachodu, zmiękczone już podobnymi kretyństwami,łatwiej przyjęłyby następne pranie mózgu. Czy tak było? Nie wiem. Na pewno to ciekawa hipoteza i dla mnie bardziej logiczna niż oficjalne uzasadnienia.
Nasuwa się pytanie, dlaczego mało jest głosów przeciwko? A słyszeliście o szpinaku? Przez pokolenia biednym dzieciom wpychano to zielone świństwo, aż im się zbierało na wymioty. Wszystko dlatego,że ktoś się pomylił przy podawaniu wyników badań zawartości żelaza w tym zielsku o bagatelka jedno zero. Nikt poważny nie stawiał dociekliwych pytań a pytania i protesty dzieci nie były przez nikogo brane poważnie. Wielka jest siła autorytetów – przykłady można mnożyć...
Wasz Andrew
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)