Wczoraj oglądałem „Warto rozmawiać” (w TVP1) na tematRospudy. Uderzyło mnie, że obie strony wciąż mielą te same argumenty, moimzdaniem wcale nie tak jednoznaczne i nie tak ostateczne, jakby się z pozoruwydawało. Kolejna dyskusja, która niczego nowego do tematu nie wnosi. Cociekawe, obie strony unikają jak ognia pewnych wątków, choć wydają się one niemniej ważne niż wszystkie te aspekty, które omówiono już po wielokroć.
W pewnym momencie padło stwierdzenie, nie pamiętam już przezkogo wypowiedziane, że kwestia zamknięcia tranzytu i rezygnacji z Via Balticanie wchodzi w grę. Nikt temu nie zaprzeczył. Nikt nie podjął tematu. A ja siępytam: Dlaczego?
Pierwszy element odpowiedzi - obie strony sporu o Rospudę zgadzają się, że życie ludzkie (oznaczmy jako „b”) jest bezcenne. Obie zgadzająsię, że Via Baltica i obwodnica musi być. Sporne jest tylko miejsce. Otóż bzdura. Jak to jest, że droga istnieje od lat, od lat TIR-y zabijają ludzi, skoro przecież życie ludzkie jest bezcenne? Dlaczego nie została już dawno zamknięta? Proste. To kasa. Kasa (oznaczmy „a”), która jest ważniejsza niż życie ludzkie.
Teraz mamy drugi element - życie ludzkie („b”) jestważniejsze niż kwiatki i zwierzątka (oznaczmy jako „c”). Ja bym z tymdyskutował, bo co warte będzie życie ludzkie, gdy Ziemia zostanie wyjałowiona,a przyroda zniszczona, ale pomińmy to w tych rozważaniach. Chwilowo zgódźmy się, że życie ludzkie jest ważniejsze niż przyroda.
Odpowiedź - Jak połączyć te elementy? Pamiętamy podstawylogiki? Jeśli „a jest ważniejsze od b” i „b jest ważniejsze od c”, to „a jestważniejsze od c”. Praw logiki nie da się zmienić. Widzimy więc wyraźnie, że tunie chodzi o żadne ludzkie życie, tylko o Kasę. To Kasa jest ważniejsza niżRospuda i o to idzie spór, czy nadal tak ma być. Wyznawcy Mamony zasłaniają sięzagrożeniem życia ludzkiego, ale jak wykazaliśmy, to tylko ogniwo pośrednie wsporze o Rospudę, taka zasłona dymna.
Wracając do wspomnianego programu. Patrząc na pełnearogancji i poczucia wyższości miny odzianych w garnitury przedstawicielistrony rządowej (tak ją w skrócie będę nazywał, każdy i tak wie o co chodzi)miałem wrażenie, że to po prostu banda nadętych cymbałów. Z taką pewnościąsiebie powoływali się na swe plany i projekty, że aż mnie krew zalewała. A ekolodzysiedzieli jak te mumie! Ludzie!!! Ile projektów w tym kraju udało sięzrealizować bez fuszerki??? Ile planów udało się urzeczywistnić??? Żadnego!!!Co z tego, że mamy plan budowy Via Baltica? Mamy plany budowy autostrad i co ztego? Widział ktoś w Polsce autostradę? Te drogi, które rząd nazywaautostradami, w dniu kiedy się je otwiera są nadal w budowie. Dzień później,jeszcze przed zakończeniem budowy, zaczyna się remonty i przebudowy, a jauważam, że należałoby to nazwać odbudową! Co z tego, że mamy plany budowy drogiprzez Rospudę? W polskich realiach nie ma co nawet marzyć o tym, by drogazostała wybudowana zgodnie z planem. Będzie do końca świata w budowie, tak jakwszystkie nasze autostrady. Jak to wpłynie na środowisko nie trzeba chyba tłumaczyć.Kto miał okazję pomieszkać w pobliżu jakiejkolwiek budowy, ten wie co to zaprzyjemność. Zanim stanie wiadukt nad Rospudą wszystkie zwierzęta zwieją nakoniec świata albo od razu zdechną. W jaki sposób zmieni się poziom wódgruntowych po takiej ingerencji jak stawianie filarów pod wiadukt, tego też taknaprawdę nikt nie wie. To się dopiero okaże. Trzeba pamiętać, że gatunki, któresą na wyginięciu, a zamieszkują sporny teren, właśnie dlatego są zagrożone, żeprzywiązały się do specyficznego środowiska. Zmiany w nim na pewno je zabiją.By to wiedzieć nie trzeba być geniuszem.
Każdy, kto widział budowę w drogi w Niemczech wie, czym sięróżni od naszych realiów. Każde drzewo i drzewko, na poboczu czy na trawniku,owinięte i opancerzone drewnianymi listwami. Nie wiem, czy to sprawa kary,która grozi za skaleczenie kory, czy po prostu innej kultury i świadomości. Namsię wydaje to wariactwem, ale u nich naprawdę tak jest. Każde drzewko sięchroni, czy stare czy młode. A u nas? Aż zmroził mnie argument jednego z tychgentlemanów od drogi, który retorycznie w swoim mniemaniu zapytał, czy nowoposadzone drzewo w innym miejscu jest gorsze od tego, które rośnie w dolinieRospudy. Oczekiwałem gwałtownej reakcji ekologów a tu co? Nic!!! Nieśmiałyprotest, że przecież w Dolinie żyją gatunki roślin, których przenieść się nieda. Szok! Czyżby ekolodzy występujący w programie nie wiedzieli, że tympytaniem faceci w garniturkach pokazali, że o przyrodzie i jej ochronie niewiedzą kompletnie nic? Czemu nie powiedzieli, że drzewo przez pierwsze 10 lat(w przybliżeniu, zależnie od gatunku) ma ujemny bilans tlenowy, co oznacza, żeprzez ten czas zużywa więcej tlenu niż produkuje? Czemu nie powiedzieli, żesadzonka drzewa zasadzona w innym rejonie niż roślina macierzysta jest słabsza,podatniejsza na szkodniki i inne negatywne czynniki, niż sadzonka uzyskana znasion rośliny miejscowej? Czemu nie powiedzieli, że nasadzanie nowych lasów tosprawa bardziej skomplikowana, niż dotąd sądzono, gdyż złe dobranie gatunków,nie mówiąc już o monokulturze, może spowodować poważne kłopoty, które nierazujawniają się dopiero po wielu latach (przykładem są lasy w Beskidach, którymgrozi wycięcie, gdyż pokolenia temu Niemcy zmienili ich strukturę gatunkową iteraz są podatniejsze na szkodniki, niż pierwotne lasy z tych terenów)? Czemunie powiedzieli w końcu, że przyrodniczo wartościowy las to nie tylko drzewa,ale żyjące z nimi w symbiozie grzyby, owady, ptaki i cała reszta, którejzasadzić w nowym miejscu się nie da? Czemu nie powiedzieli, że las nasadzonysztucznie w nowym miejscu, przynajmniej przez pierwsze ludzkie pokolenia, masię tak do starego lasu, jak ferma kur do bogactwa świata zwierzęcego lasówAmazonii?
Załóżmy jednak, co byłoby prawdziwym cudem, że piękne plany,których całe ciężarówki mają pewni siebie faceci w garniturkach, zostanązrealizowane co do joty. Co dalej? Wystarczy jedna cysterna z paliwem alboinnym świństwem, która spadnie z tego pięknego wiaduktu i roztrzaska się wdolinie, by całe środowisko szlag trafił. A co z naszą kulturą techniczną?Jesteśmy jedynym krajem na świecie, który utracił swą najwyższą budowlę (masztw Gąbinie) na skutek braku kultury technicznej (błąd w pracachkonserwatorskich). Przykłady naszego zacofania w tej sprawie można mnożyć. Zostatnich najgłośniejsza była chyba katastrofa Hali w Katowicach (Chorzowie). Oile regułą jest, że na świecie najgłośniejsze katastrofy budowlane są związanez wprowadzaniem nowych rozwiązań, czyli są ceną postępu, to w naszym pięknymkraju największym problemem jest niedocenianie warunków eksploatacji iprawidłowej konserwacji. Dotyczy to wszystkiego, każdej dziedziny. Czy w takichrealiach możemy liczyć na to, że nawet po cudownym wybudowaniu trasy wszystkobędzie w porządku? Osobiście wątpię.
Jeszcze jedna sprawa, która spędza mi sen z powiek, tomilczenie ekologów. Dlaczego dopiero teraz trąbią o sprawie? Dlaczego dopieroza pięć dwunasta? Dlaczego nikt nie podniósł sprawy innych możliwych rozwiązańproblemu? Dlaczego nikt nie zauważył, że przykładowo w Niemczech, ucieka się od powierzchniowych obwodnic podziemię? Nie mówię, że tunel jest rozwiązaniem dla Augustowa. Pewnie nie. Alejak ktoś mi mówi, że jedyną alternatywą dla obwodnicy jest śmierć, to włącza misię lampka alarmowa. Zawsze jest jakieś inne wyjście. Rozumiem, że ludzie,którzy chcą zgarnąć pieniążki z tej inwestycji, nie będą szukać innegorozwiązania niż to, które przygotowali. Czemu jednak nie wezmą się za to inni?Choćby rząd?
Rząd tyle trąbi o patriotyzmie. Chce nawet na siłę uczyć gow szkołach jak kiedyś rosyjskiego. Czy patriota może popierać niszczenieskarbów swej ojczyzny? Podkreślmy, że skarbów nieodnawialnych, których gdy razutracone, odzyskać się nie da. Sprawa Rospudy będzie testem, który sprawdzi,czy ludzie pozujący na patriotów są nimi naprawdę, czy też tylko wykorzystujątę sprawę do swoich własnych celów, do tego, by utrzymać się przy korycie.Będzie też sprawdzianem Polaków, czy dorośli do demokracji.
Wasz Andrew