tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post5936661605709365126..comments2024-03-29T15:05:54.011+01:00Comments on Klub A+A. Ambrose i Andrew Vysotsky, recenzje książek: Olga Tokarczuk "Ostatnie historie" - Studium odchodzeniaAndrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.comBlogger9125tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-53481277263323933252018-11-05T13:55:43.410+01:002018-11-05T13:55:43.410+01:00Możemy się przerzucać "argumentami" i &q...Możemy się przerzucać "argumentami" i "przykładami" typu "jestem tym", albo "widziałem, to albo tamto". Pseudoargumentami, bo nikt ich nie może sprawdzić, a poza tym, to przykłady jednostkowe. Na poczekaniu mogę wymyślić tysiąc "przykładów'. które zaprzeczą Twoim, tylko po co?<br /><br />Gdyby wszyscy byli jawnymi egoistami, łatwiej by się żyło. I wcale ni byłoby mniej empatii czy pomagania, bo prawdziwa, zdrowa społeczna zasada wzajemności zrodziła się z egoizmu, z oczekiwania, że inni odwdzięczą się nam tym, co sami dajemy, a nie ze świętoszkowatej megawrażliwości. Niestety, prawdziwi egoiści zbyt często udają altruistów. <br /><br />Co do empatii, to wcale nie jest sprzeczna z egoizmem - nie wiem skąd to wytrzasnęłaś?<br /><br />A w ogóle, to jak zwykle u humanistów, poglądy na to czym jest egoizm i jaki on jest są bardzo zróżnicowane i przed dalszą dyskusją należałoby ustalić definicję tego terminu. Jak by jednak nie było, stwierdzenie iż empatia to żałowanie siebie, chyba stoi w jawnej sprzeczności z definicją empatii. Żałowanie siebie to domena egoisty :)<br /><br />Moim zdanie nadmierna wrażliwość połączona z wiarą zastępującą myślenie prowadzi do ciekawych paradoksów. Chrześcijanie nie mają oporów, by dobić śmiertelnie ranne zwierzę, aby oszczędzić mu bólu,, nawet uważają za negatywne zaniechanie takiego działania i pozwolenie na męczarnie, ale swoim bliźnim zabraniają prawa do skrócenia męki :)<br /><br />Reasumując - wolę być jawnym egoistą, niż oportunistą pozującym na altruistę ;) Tym bardziej, że etykietki nic dla mnie nie znaczą, a eksperymenty nauk społecznych pokazują, że z każdego altruisty można w jednej chwili zrobić obojętnego egoistę (Eksperyment z dzielnym Samarytaninem) czy wręcz kata. I te same eksperymenty pokazują, że im ktoś jest bardziej pewny własnego JA i własnej wyższości moralnej, tym łatwiej ulega złu, gdy zacznie ono nim manipulować. Między innymi ze względu na brak samokrytycyzmu, zaufanie do siebie, przekonanie, że "ja bym tego w życiu nie zrobił/a".Andrew Vysotskyhttps://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-31939301095013146332018-11-04T12:23:21.357+01:002018-11-04T12:23:21.357+01:00Radzisz mi iść do hospicjum czy innej umieralni? T...Radzisz mi iść do hospicjum czy innej umieralni? Tak się składa, że odwiedziałam te miejsca. Jestem mamą dziecka, które urodziło się z nieuleczalną chorobą, i przez kilka miesięcy dzień w dzień siedziałam na ojomie. Znam tak zwane umieralnie i wcale nie jestem pewna, czy przebywający tam chorzy z utęsknieniem czekają na śmierć. Większość wciąż się łudzi, że jeszcze nie pora umierać, i czeka raczej na to, by ich sytuacja się poprawiła. Pamiętam siedemnastoletniego chłopaka, który mówił, że chce umrzeć. Kiedy ja z drugą dziewczyną zaczęłyśmy z nim trochę rozmawiać i kiedy personel bardziej się o niego zatroszczył, chłopak nagle zmienił zdanie: przestał mówić o śmierci, zachciało mu się żyć. Okazało się, że wcześniej nie mógł wytrzymać bólu fizycznego, upokorzeń i samotności i stąd to fantazjowanie o śmierci.<br /><br />Gdybyśmy my, sprawni, bardziej dbali o sparaliżowanych, starych i nieuleczalnie chorych, oni nie postrzegaliby śmierci jako wybawienia. <br /><br />Kiedy słyszysz o dziecku zmarłym na raka, nic nie czujesz? No to się różnimy, bo ja bardzo się tym przejmuję. Piszesz: „Kiedy umiera bliska osoba, to nie opłakujemy jej śmierci, tylko jej odejście od nas”. Tak czuje egoista potrafiący myśleć tylko o tym, ile on stracił. Osoba zdolna do empatii żałuje i siebie, i zmarłego. Takie jest moje zdanie. Agnieszka (koczowniczka)https://www.blogger.com/profile/12007125482129713740noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-69554337791679754632018-11-04T12:11:09.324+01:002018-11-04T12:11:09.324+01:00Hmm - ostatnio stanowczo odrzucałem książki tej au...Hmm - ostatnio stanowczo odrzucałem książki tej autorki, gdy same pchały mi się na oczy, ale ta rozmowa sprawia, że być może kiedyś po nią sięgnę...Andrew Vysotskyhttps://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-51098870652382838042018-11-04T09:19:23.752+01:002018-11-04T09:19:23.752+01:00Andrew, ta niewesoła atmosfera książki to wynik pr...<b>Andrew</b>, ta niewesoła atmosfera książki to wynik przede wszystkim samotności i niezrozumienia. Bohaterki egzystują w swoich ciasnych skorupach i dopiero śmierć staje się impulsem, by te schronienia opuścić.<br /><br /><b>Koczowniczko</b>, dla mnie "Ostatnie historie" to bardzo refleksyjna proza, która w pewnym stopniu uświadamia, że w obliczu śmierci na wiele rzeczy zaczyna spoglądać się nieco inaczej. Dlatego nie wypychanie umierania poza margines naszej świadomości (tak jak czyni to choćby współczesna kultura) może sprawić, że nieco odważniej będziemy decydować się na rozmowy trudne, niewygodne, które jednak mogą okazać się oczyszczające czy choćby w pewnym stopniu przynoszące ulgę.Ambrosehttps://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-25001049681296145362018-11-04T09:12:29.664+01:002018-11-04T09:12:29.664+01:00W sumie książkę Tokarczuk można uznać za przypomni...W sumie książkę Tokarczuk można uznać za przypomnienie, że nie warto pielęgnować swoich uraz i że lepiej spróbować pogodzić się z tymi, którzy w naszym mniemaniu wyrządzili nam krzywdę, bo po ich śmierci prawdopodobnie wcale nie zaznamy ulgi czy spokoju.Ambrosehttps://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-44774076616732552322018-11-03T18:25:33.681+01:002018-11-03T18:25:33.681+01:00Kiedy umiera bliska osoba, to nie opłakujemy jej ś...Kiedy umiera bliska osoba, to nie opłakujemy jej śmierci, tylko jej odejście od nas. Czy gdybyś wiedziała i czuła, że jutro umrzesz, opłakiwałabyś dzisiejszą śmierć kogoś bliskiego?<br /><br />Kiedy słyszę, że jakieś dziecko umarło na raka to w ogóle nic nie czuję. Codziennie na świecie umiera 150 tysięcy ludzi; dwie osoby na sekundę. Płaczesz po nich? A może płaczesz tylko po tych, o których słyszałaś? Może poczytaj więcej nekrologów, to będziesz więcej płakać? Sorry - nie kupuję tego. Płakać mogę po kimś, kogo co najmniej znam, ale nie po cyferce w statystyce. Tym bardziej, że na każdego, który umiera, jednocześnie dwóch się rodzi. Dzięki temu wcześniej czy później umrą wszyscy naraz, bo Ziemia tego nie zniesie. Po tym mogę płakać.<br /><br />Jeśli chcesz sobie coś o śmierci prawdziwego dopowiedzieć, to idź do hospicjum, oddziału opieki terminalnej albo innej umieralni. Zobacz jak ludzie czekają na śmierć niczym na zbawienie. Popatrz na samobójców, dla których śmierć jest wybawieniem od życia. Śmierć sama w sobie nie jest przygnębiająca. Nie bez kozery Wikingowie woleli umrzeć w walce niż na starość srać w łóżko. Szkoda, że kult zdrowia i młodości, czyli wielka akcja marketingowa odpowiednich przemysłów, tak namieszała ludziom w głowie.<br /><br />Śmierć nie jest przygnębiająca, straszna i w ogóle zła. Tak jak wieść o ciąży nie zawsze jest radosna ;) Wszystko zależy od tego kto, gdzie, kiedy, itd.Andrew Vysotskyhttps://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-85445234084093314582018-11-03T12:15:29.612+01:002018-11-03T12:15:29.612+01:00Czy śmierć jest przygnębiająca? Przypomnij sobie, ...Czy śmierć jest przygnębiająca? Przypomnij sobie, jak się czułeś, kiedy umarła bliska Ci osoba albo kiedy usłyszałeś, że jakieś dziecko zmarło na raka, i będziesz miał odpowiedź. <br /><br />Zgadzam się, że "Ostatnie historie" to idealna lektura na najbliższe dni. W żadnym innym miesiącu nie panuje tak smutny, martwy klimat jak w listopadzie. Agnieszka (koczowniczka)https://www.blogger.com/profile/12007125482129713740noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-39017409197220690362018-11-02T18:54:42.825+01:002018-11-02T18:54:42.825+01:00Oj - jakoś nie mam fazy na takie książki. O śmierc...Oj - jakoś nie mam fazy na takie książki. O śmierci bardzo chętnie, ale nie przygnębiająco. Życie potrafi być wystarczająco przygnębiające, żeby się jeszcze taką lekturą katować ;) W końcu, czy śmierć naprawdę jest przygnębiająca, czy też daliśmy to sobie wmówić?Andrew Vysotskyhttps://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-58711902891170432632018-11-02T15:21:29.273+01:002018-11-02T15:21:29.273+01:00O tak, bardzo wstrzeliłeś się w ten nastrój, od kt...O tak, bardzo wstrzeliłeś się w ten nastrój, od którego chciałabym uciec. Jaka szkoda, że wielu ludzi wobec tego nieuniknionego faktu "skazuje się na odgrodzenie się od siebie murem samotności, przez lata mozolnie wznoszonym z przemilczeń, wzajemnych urazów i traum". awitahttps://www.blogger.com/profile/08351641389061010034noreply@blogger.com