Strony

piątek, 19 czerwca 2009

Szkoła uczy kraść



Mamy wakacje! Jednak koniec roku szkolnego natchnął mnie do napisania o szkole. Czemu? Może dlatego, że nauczyciele, biedni, zapracowani, itd. znów grożą strajkami jeśli nie otrzymają obiecanych wcześniej podwyżek.
A może dlatego, że znów, jak co roku, wychodzi sprawa opłat za świadectwa.

Rok temu media pouczały, iż szkoły nie mają prawa żądać opłat za świadectwa. Były nawet sprawy w prokuraturze i inne takie hece. Jednak jak obserwuję w naszej okolicy, wszystkie szkoły pobierały ten bezprawny haracz. W tym roku to samo. Może są miejsca, chyba głównie w większych miastach, gdzie ludzie mają odwagę cywilną dochodzenia swoich praw albo nauczyciele mają resztki poczucia przyzwoitości. W mojej jednak okolicy znów ma miejsce ten proceder. Druga sprawa, chyba jeszcze bardziej negatywna moralnie, to fakt iż za te pieniądze nie wystawia się żadnych pokwitowań. Tak naprawdę nikt ich nie kontroluje o opodatkowaniu nie wspomnę.

Z rozrzewnieniem wspominam czasy komuny, gdy na każdy grosik pobrany od ucznia szkoła wystawiała jeśli nie pokwitowanie, to przynajmniej wpis w powszechnie dostępnej dla zainteresowanych liście. Nauczyciele, raczej ze strachu niż przyzwoitości, jak przed ogniem zabezpieczali się przed posądzeniem o zdefraudowanie choćby złotówki. Teraz biorą pieniądze przy każdej okazji nie dając w zamian żadnych pokwitowań. Biorą nawet bez okazji, bo czym innym jak nie zwykłym złodziejstwem jest branie pieniędzy choćby za lekcje języków, które się nie odbywają. Pieniądze oczywiście bez pokwitowania bo i te lekcje chyba tak do końca legalne nie są.

Jednym z typowych przykładów zachowania dzisiejszych pedagogów jest przebieg tegorocznych egzaminów na koniec gimnazjum w najbliższej mi szkole. Gdy miejscowy geniusz rozwiązał wszystkie zadania zrobił ściągę dla kumpli ewentualnie kumpelek. Co zrobiła nauczycielka? Zabrała mu ją i na oczach wszystkich dała nieco mniej rozgarniętemu synkowi miejscowego bogacza, który na pewno by jej od kolegów nie otrzymał ze względu na małą popularność w koleżeńskim kolektywie. Najciekawsza była reakcja dyrektorki, do której po egzaminie udał się autor ściągi oburzony tak ewidentnym naruszeniem jego praw autorskich. Nie tylko nie potępiła postępku wychowawczyni, ale uświadomiła młodego geniusza co do jego miejsca w świecie i różnicy między prawem moralnym, pisanym i prawem mamony.

Inna perełka to anonimowa ankieta, jaką przeprowadzano w jednej ze szkół w naszym regionie. Ankieta była całkowicie anonimowa do momentu, gdy okazało się, że znaczna część uczniów ma nieprawomyślne poglądy. Wówczas pedagog szkolny (!) z zapałem egzorcysty rozpoczął dochodzenie autorstwa co bardziej oryginalnych tekstów poprzez porównywanie charakterów pisma ich autorów z zeszytami i innymi próbkami zebranymi od uczniów.

Nauczyciele narzekają, iż coraz trudniej im się pracuje, iż młodzież jest coraz trudniejsza. Jak mogą oczekiwać szacunku, skoro zachowują się jak ludzie bez honoru i bez moralności? Młodzież nie jest ślepa i szybko się uczy, tylko nie zawsze tego, czego byśmy chcemy. Nasi czcigodni pedagogowie bardzo pomagają wychować pokolenie, które za przysłowiową złotówkę sprzeda honor, moralność, siebie samego oraz matkę i ojca na dokładkę. Oczywiście są jeszcze nauczyciele z prawdziwego zdarzenia, ale raz, że jest ich coraz mniej, a dwa, iż są  solą w oku nowoczesnej większości środowiska, gdyż na ich lekcjach ta sama niedobra młodzież nie tylko, iż zachowuje się poprawnie ale, o zgrozo, wykazuje szczere zainteresowanie i zaangażowanie.

Osobnym tematem jest poziom dzisiejszych nauczycieli. To temat rzeka ale na pewno można stwierdzić, że dzisiejszy przeciętny nauczyciel miał niższe stopnie w szkole niż ci sprzed kilkunastu lat. Zdarzają się nawet tacy, którzy siedzieli w szkole podstawowej dwa lata w tej samej klasie! Nie wspomnę już o tych geniuszach po kursach, co potrafią uczyć wszystkiego; mając „wykształcenie” katechetyczne po kursie uczą angielskiego, informatyki i sztuki. Jak by się dało to nawet na uniwersytecie by wykładali. Co prawda, gdy uczniowie odłączą monitory od zasilania, to formatują dyski, gdyż uważają to za objaw wirusa w systemie, ale komu to przeszkadza....

Nauczyciele cały czas płaczą, iż mało zarabiają. Ciekawe ilu z Was ma taką pensję jak oni, w dodatku, o czym najchętniej milczą w swych biadoleniach, za etat wynoszący osiemnaście (!) godzin tygodniowo i przy takim socjalu, jakiego nawet górnicy mogą im pozazdrościć. Ile naprawdę zarabiają nauczyciele wiedzą tylko ci, co mieli okazję zaglądnąć w ich PIT-y. Jakbyście poczytali o wszystkim co się należy nauczycielom, a o czym zwykły człowiek nawet nie słyszał, to byście się zgodzili pracować za pół ich pensji. W dodatku kompletnie za nic nie odpowiadając. Chyba tylko sędziowie mają zdecydowanie lepiej.

Nauczyciel to jeden z nielicznych zawodów, gdzie za nic się nie odpowiada a karierę buduje się na sukcesach innych. Jak uczniowie nie osiągają wyników w nauce, zachowują się nagannie lub wręcz dokonują w szkole przestępstw, to nie jest wina pedagogów, pod których okiem się to dzieje, tylko rodziców, mediów i całego świata. Jeśli natomiast uczniowie zdobywają laury mistrzów nauki, sportu lub sztuki, to oczywiście jest to wtedy nie ich zasługa ale nauczycieli. Klasa nauczycielska to mistrzowie autopromocji. Gdy słyszę ich wołania o podwyżki w czasie, gdy wszyscy inni odczuwają skutki kryzysu, to aż mi się ciśnie na usta to, co usłyszałaby większość z nas na ich miejscu:
- Jak ci się podoba, to się zwolnij!