tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post1719361329076087719..comments2024-03-28T17:03:37.073+01:00Comments on Klub A+A. Ambrose i Andrew Vysotsky, recenzje książek: Banana Yoshimoto "Tsugumi" - Krótka impresja o przemijalnościAndrew Vysotskyhttp://www.blogger.com/profile/01426288201893686104noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-57135211203368175132017-01-15T20:39:43.882+01:002017-01-15T20:39:43.882+01:00W "Ogniach polnych" nie brakuje takich n...W "Ogniach polnych" nie brakuje takich naturalistycznych wstawek - na pewno pojawił się motyw żołnierza, który z braku sił i wycieńczenia nie był w stanie rozpiąć spodni, by ulżyć swoim potrzebą fizjologicznym (ale z tego, co pamiętam, chodziło o plamę moczu, która nagle wykwitła na spodniach). Nie wchodząc jednak w drastyczne szczegóły (pojawił się i wątek odcinanych kończyn przez maruderów, którzy zdecydowali się walczyć z głodem za sprawą ludzkiego mięsa) w prozie Shōhei Ōoki najbardziej ujęło mnie to, że tej powszechnej, totalnej dehumanizacji towarzyszy niewzruszona, majestatyczna, potężna przyroda. Jej opisy są naprawdę piękne i żywo kontrastują z "wyczynami" człowieka.<br /><br />A po Sōsekiego na pewno sięgnę - wszystko w swoim czasie. Czekam po prostu, kiedy będę mentalnie gotów na kolejną styczność z tym wielkim pisarzem.Ambrosehttps://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-1437349486856065222017-01-15T19:28:34.805+01:002017-01-15T19:28:34.805+01:00Czekam więc na dzień, gdy wreszcie pozwolisz sobie...Czekam więc na dzień, gdy wreszcie pozwolisz sobie na tę niewątpliwą przyjemność :) Tymczasem na pewno chciałabym przeczytać Twoje przemyślenia na temat "Ogni polnych". Ja najpierw miałam okazję zobaczyć film. Zrobiłam sobie maraton i obejrzałam "Ognie polne" oraz "Harfę birmańską". Było to dla mnie tak przejmujące, traumatyczne doświadczeniem, że nigdy nie zdecydowałam się sięgnąć już po książkę. Tamtej nocy dręczyły mnie koszmary, a obraz mężczyzny we własnym kale (nie jestem pewna czy ta scena nie była z "Harfy birmańskiej") prześladuje mnie do dziś.Bungakuhttp://bungaku.blog.pl/noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-51596957600039360942017-01-15T17:22:03.024+01:002017-01-15T17:22:03.024+01:00Ha, ja kiedyś nabyłem komplet polskich wydań tej a...Ha, ja kiedyś nabyłem komplet polskich wydań tej autorki ("Kuchnię" oraz opisywaną "Tsugumi"). O ile z "Kuchnią" rozprawiłem się dość szybko, to "Tsugumi" swoje na półce odleżała, zanim po nią sięgnąłem. Samych książek japońskich, które warto przeczytać jest tyle, że trudno ustalić priorytety.<br /><br />Co do tendencji do upraszczania rzeczywistości, to zgadzam się w całej rozciągłości. Im mniej zmiennych, im mniej subtelności, im mniej odcieni tym świat jest prostszy, tym łatwiej jest podejmować wybory, dokonywać ocen, itd. Niestety, o czym przekonuje się każdy "użytkownik" rzeczywistości, świat to skomplikowana sieć naczyń połączonych i prędzej czy później każdy uświadamia sobie, że czarno-biała klisza to tylko złudzenie.<br /><br />W kwestii Twoich rozważań dotyczących "nadczłowieczeństwa" chorego to jesteś bardzo blisko treści "Tsugumi" - Yoshimoto pokazuje, że takie traktowanie chorych, takie litościwe podziwianie, nieuchronnie prowadzi do produkcji egoistycznych potworków, schowanych w cieniu swojej choroby.<br /><br />P.S. O "Świetle i mroku" oczywiście wiem, ale jak dotąd nie kupiłem jeszcze tej powieści, chociaż prędzej czy później na pewno to uczynię. Póki co czytam troszkę starsze przekłady japońskich pozycji (np. dziś ukończyłem "Ognie polne", na stoliku leży "Zatonięcie Japonii") oraz raczę się translacjami angielskimi (chyba na dobre wpadłem, jeśli chodzi o płody Yasutaki Tsutsui - niedawno przeczytałem "Hell", rozglądam się też za "The Maid"). Co do Sōsekiego, to rozkoszuję się pewnością, że książkę mogę nabyć w każdej chwili - droczę się zatem z sobą, opóźniając tę niewątpliwą przyjemność, z jaką wiąże się możność zagłębienia się w świat kreowany przez tego znakomitego pisarza. Oczywiście, gdy "Światło i mrok" już skonsumuję, nie omieszkam podzielić się refleksjami na temat dzieła.Ambrosehttps://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-12185834296861516792017-01-15T11:19:29.354+01:002017-01-15T11:19:29.354+01:00Już od jakiegoś czasu zbieram się, żeby sięgnąć po...Już od jakiegoś czasu zbieram się, żeby sięgnąć po utwór Banany Yoshimoto i za każdym razem jakaś inna książka staje mi na drodze. Z wielkim entuzjazmem przeczytałam więc tę recenzję, bo jest to dla mnie dodatkowy impuls, by w końcu nadrobić zaległości. Zwłaszcza, że tematyka bardzo do mnie przemawia.<br />Jeśli chodzi o "uszlachetniające cierpienie" w moim odczuciu ludzie mają tendencję do upraszczania wszystkiego i szufladkowania. To tak ogólne stwierdzenie, że wszystko może się w nim zawrzeć. Myślę, że ludzie, którzy doświadczyli cierpienia, zwłaszcza cierpienia w samotności mają w sobie dużo więcej empatii, od tych którzy nie mają takich doświadczeń. Choć w nich również może rozwijać się złość i rezygnacja. Zgadzam się jednak, że to nie samo cierpienie nas kształtuje, a otoczenie - ludzie, którzy przyjmują konkretne stanowisko względem nas. Nie umiem powiedzieć jak było w przypadku Tsugumi, ale jestem w stanie wyobrazić sobie człowieka chorego, który dzięki chorobie czuje się wyjątkowy i wbrew wszelkim oczekiwaniom wierzy, że jest lepszy od innych. A to dlatego, że któż by choremu nie ustąpił, kto by nie pochwalił jego śpiewu, zdolności tanecznych itp. Wtedy ten zdrowy będzie stał w cieniu chorego wciąż słysząc: "przecież ona/on jest chory...".<br />P.S. Niedawno ukazało się "Światło i mrok" Sōsekiego o którym jakiś czas temu rozmawialiśmy. Zastanawiałam się nawet, czy znajdę tu jakąś notatkę na temat tej pozycji. Ja mam lekturę już za sobą :)Bungakuhttp://bungaku.blog.pl/noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-12984969623714753122017-01-13T19:40:34.804+01:002017-01-13T19:40:34.804+01:00Mnie udało się nabyć komplet Yoshimoto ("Tsug...Mnie udało się nabyć komplet Yoshimoto ("Tsugumi" oraz "Kuchnię") na Allegro. W moich dębickich bibliotekach także próżno szukać takich książek :)<br /><br />Dobrze także nie dociera przekonanie, że "cierpienie uszlachetnia", tym bardziej, że głoszą go najczęściej osoby, które z cierpieniem nie mają w ogóle styczności.Ambrosehttps://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-11461155685605454572017-01-12T01:08:09.531+01:002017-01-12T01:08:09.531+01:00Aż sprawdziłem z miejsca katalog lokalnej bibliote...Aż sprawdziłem z miejsca katalog lokalnej biblioteki, ale niestety brak tej pozycji.<br /><br />Tak nieco na marginesie, to uważam, że "cierpienie uszlachetnia" to szkodliwy banał i generalizacja. Qbuś pożera książkihttp://pozeracz.plnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-54774208410673297802017-01-11T14:53:47.027+01:002017-01-11T14:53:47.027+01:00Zgadza się, choroba uprzedmiotawia, a nikt z nas n...Zgadza się, choroba uprzedmiotawia, a nikt z nas nie lubi być postrzegany jako rzecz, stąd różne mechanizmy obronne z pomocą których pragniemy zasygnalizować naszą niezależność, nasz humanizm, potwierdzić, że jesteśmy pełnoprawną istotą ludzką.<br /><br />A jeśli pałasz żądzą naprawdę intrygujących rozważań dotyczących choroby to serdecznie polecam lekturę książki "Oddział chorych na raka". Nie jest to łatwy utwór, ale bardzo, bardzo mocny i zapadający w pamięć. Wydaje mi się, że mógłby przypaść Ci do gustu.Ambrosehttps://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2946879606613726196.post-7762006524296584642017-01-11T11:18:01.286+01:002017-01-11T11:18:01.286+01:00Nawiązując do chorego człowieka i jego uprzedmioto...Nawiązując do chorego człowieka i jego uprzedmiotowienia. Pamiętam, że czytając, niedawno przez Ciebie recenzowaną, Czarodziejską górę, nie mogłam uciec od myśli, które zmierzały właśnie w tym kierunku. Będąc, na szczęście, człowiekiem zdrowym, od czasu do czasu zastanawia mnie, jak to jest być tak silnie określonym przez chorobę właśnie. Dzięki temu, że wspomniałeś o tym, poszerzyło mi się spektrum do dalszych rozważań. Dotychczas rozważałam samą chorobę i jej wpływ na osobowość, pomijając wpływ i postrzeganie innych osób. Bo znacznie trudniej teraz stwierdzić czy to sama choroba nas naznacza czy ludzie, którzy się o nas troszczą.bookiemonsternoreply@blogger.com