Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 9 sierpnia 2019

Julian Kornhauser "Stręczyciel idei" - PRL w duchu "nouveau roman"

Stręczyciel idei

Julian Kornhauser

Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 132
 
 
 
 
 
 
 
Zgodnie z definicją języka polskiego stręczyciel to osoba trudniąca się ułatwianiem uprawiania nierządu. Innymi słowy to sutener bądź – wyrażając się bardziej kolokwialnie – alfons. Słowo to posiada wydźwięk mocno pejoratywny, bowiem nie brak w nim kryminalnych implikacji. Cóż jednak dzieje się ze stręczycielem jeśli zestawić go z wyrazem idea? Stręczyciel idei – taki właśnie tytuł nosi książka Juliana Kornhausera i przyznać trzeba, że już samo to nietypowe połączenie dwóch jakże odległych od siebie rzeczowników mocno pobudza ciekawość potencjalnego czytelnika, który usiłując dociec ich znaczenia może głowić się czy ma do czynienia z tanią prowokacją czy też prozą intrygującą i oryginalną.

Pierwsze strony Stręczyciela idei utwierdzają nas w przekonaniu, że dzieło to klasyczny literacki eksperyment. Wstęp nafaszerowany jest obfitością cytatów, które stanowią nietypowy miszmasz, bowiem obok sentencji uznanych literatów (Bertolt Brecht, Alejo Carpentier) czy filozofów (J.P. Sartre) trafiają się wycinki z ulotki młodzieży amerykańskiej. Równie intrygujący jest początek powieści będący prawdziwą kakofonią detalu, bowiem pierwszoosobowy narrator będący zarazem główną postacią raczy nas przeraźliwie precyzyjną, a przez to i rozwlekłą prezentacją tła, na którym rozgrywa się dana scena. To swoiste preludium, na które składają się przedstawienie wystroju pokoju, streszczenie wiadomości zasłyszanych w dzienniku telewizyjnym czy opis rozpalania w piecu mocno kojarzy się z francuską antypowieścią, której cechą znamienną jest m.in. chirurgiczne odtworzenie zachodzących zdarzeń oraz towarzyszącego im kontekstu (na wzór pozornie obiektywnego oka kamery) prowadzące w konsekwencji do zaciemnienia fabuły. Na pierwszych 6 stronach pojawia się zaledwie 5 odniesień uświadamiających nam, że tekst, z którym obcujemy posiada jakiegokolwiek bohatera – reszta to spisy i wyliczenia, które regularnie choć z nieco mniejszym natężeniem pojawiają się również w dalszej części utworu.

W momencie gdy protagonista na dobre wkracza na strony powieści możemy dowiedzieć się, że akcja osadzona jest w Krakowie w latach 70-tych XX wieku, a więc w okresie gierkowskiego PRL-u. Bohaterem jest student etnografii będący jednocześnie pracownikiem czasopisma literackiego – jego losy oraz proza codzienności stanowią fabularną oś książki.

Uwzględniając przyjęty przez autora styl, zasadnym wydaje się ostrzeżenie, że Stręczyciel idei nie jest utworem o charakterze rozrywkowym. To raczej intelektualna gra czy też wyzwanie, chociaż płód Kornhausera można traktować również jako interesujący portret epoki, szczególnie z racji faktu, że narrator sporo uwagi poświęca protestom studenckim przetaczającym się przez krajowe uczelnie. Zagadnienie to zaprezentowane jest dość przekrojowo i starannie, bowiem wspomniane są zarówno przyczyny rozgoryczenia żaków (To nie były studia, to była harówka, walka o każdy grosz, nikt, rzecz jasna, nie myślał o nauce, czytało się na chybcika, byle zbyć, byleby asystent nie wyśmiał przy wszystkich. Głównie pisało się nie prace semestralne, ale podania do dziekana w sprawie zapomogi, na buty zimowe, na książki, na pogrzeb babci (niektórzy uśmiercali co semestr jedną babcię), zmyślało się na potęgę [1]) jak i pełne (…) gorączkowych, chaotycznych, ale szczerych i gwałtownych (…) [2] dyskusji studenckie zebrania, w trakcie których rodziły się różnorodne, nierzadko idealistyczne i naiwne pomysły, by uzdrowić sytuację (uniwersytet jako (…) otwarte centrum wymiany myśli i indywidualnego kształcenia [3]).

Ta żarliwa atmosfera przesycona niecierpliwością, niechęcią wobec bezczynności i wiarą w możność kształtowania otaczającej rzeczywistości udziela się zresztą samemu bohaterowi, który niemało czasu spędza zajmując się autoanalizą. Przedmiotem rozważań są bardzo często rzeczy wzniosłe o sznycie filozoficznym czy metafizycznym. Kluczową kwestią zdaje się być próba zdefiniowania takich pojęć jak wolność oraz cel człowieczej egzystencji. Można odnieść wrażenie, że w mniemaniu Kornhausera pierwsze z tych imponderabiliów zasadza się na przeświadczeniu o własnej sile dzięki czemu realne staje się działanie prowadzące do trwałych przeobrażeń (Wierzyłem, że jestem w stanie zmienić świat. To znaczy nie tylko przestawić biurko na inne miejsce, nawet do innego pokoju, gdyby był jeszcze jeden pokój, wyrzucić je przez okno, porąbać na kawałki, przemalować na inny kolor, opróżnić szuflady, zarysować blat gwoździem, ale także podjudzić do jakiegoś wariactwa, zrobić coś trwałego, zaznaczyć się, pomóc drugiemu, mówić tak, żeby wszyscy zrozumieli, albo tak, żeby nikt nie rozumiał [4]). Nie mniej istotne są poszukiwania własnej tożsamości – pojawiają się pytania o to, do czego dążymy, przeciwko czemu się buntujemy czy w co wierzymy ((…) jakie ja właściwie mam poglądy, kim ja jestem, do cholery, anarchistą, marksistą, liberalnym demokratą, komunistą, a może tym wszystkim naraz, może po prostu rewolucjonistą, ale to też nie jest prawdą (…) [5]).

Summa summarum, Stręczyciel idei okazuje się całkiem intrygującą lekturą. Pod skorupą eksperymentalnej prozy skrywają się rozterki człowieka, która znajduje się w połowie drogi pomiędzy przedłużoną za sprawą studiów młodością, a dorosłością. Książka jest swoistą listą niepokojów dręczącą ówczesne pokolenie, które stara się odnaleźć swoje miejsce w socjalistycznym społeczeństwie, będące przy tym przekonane, że oto kończy się czas głoszenia sloganów, ustępując miejsca okresowi, kiedy wskazane są realne czyny i działania.


[1] Julian Kornhauser, Stręczyciel idei, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980, s. 53
[2] Tamże, s. 59
[3] Tamże, s. 63
[4] Tamże, s. 33
[5] Tamże, s. 88 – 89

6 komentarzy:

  1. Streszczenie wiadomości zasłyszanych w dzienniku telewizyjnym - to brzmi zachęcająco.;)
    A bardziej serio - ciekawe będzie sprawdzić, o czym pisano w tamtym okresie tj. pod koniec lat 70.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że książka może być ciekawsza dla osób, które dobrze znają realia tamtejszej epoki, albo chociaż biografie osób biorących udział w opisywanych wydarzeniach. Dla mnie "Stręczyciel idei" to głównie ciekawostka literacka.

      Usuń
    2. Jeśli trafi mi się w bibliotece, to na pewno przejrzę. Raz, że epoka mnie interesuje, dwa, że lubię prozę pisaną przez poetów.

      Usuń
    3. W takim razie mam szczerą nadzieję, że książka wpadnie Ci w ręce. Ciekaw jestem jak ją odbierzesz.

      Usuń
  2. Innymi słowy - mamy do czynienia z dość specyficznym dokumentem specyficznych czasów... Zaciekawiłeś mnie, ze względu na tło epoki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest interesująca, ale należy ją traktować jako literacką ciekawostkę. Inaczej można poczuć się rozczarowanym ;)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)