Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 19 lipca 2019

Weronika Gogola "Po trochu" - Trochę o dzieciństwie, trochę o odchodzeniu

Po trochu

Weronika Gogola

Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Seria: Polskie Klimaty
Liczba stron: 180
 
 
 
 
 
Po lekturze książki Po trochu pióra debiutującej pisarki Weroniki Gogoli (miły memu sercu rocznik 1988) człowiek może pokusić się o całkiem zgrabną definicję dzieciństwa zamykająca się w stwierdzeniu, że jest to okres, kiedy za sprawą naiwności i ufności na świat patrzy się z perspektywy, która tylko z rzadka przecina się z optyką przyjmowaną przez dorosłych. Tam, gdzie dzieci dostrzegają trudności i problemy, starsi widzą jedynie rzeczy trywialne i łatwe do urzeczywistnienia (przezwyciężenie lęku przed ciemnością czy zakup pożądanego przedmiotu wymagają jedynie silnej woli bądź gotówki), zaś to, co dla dorosłych jawi się jako zagadnienia złożone i kompleksowe (choroba terminalna czy finansowe tarapaty) dla młodych ludzi jest kwestią zaledwie kilku działań i akcji (modlitwa, wiara, rozmowa, postępowanie wg wskazówek Pana bądź Pani X z telewizji).
 
Weronika Gogola w ciekawy sposób pokazuje, że dorastanie to stopniowe odchodzenie od spoglądania na otoczenie przy użyciu zmysłów nie uzbrojonych w żadne filtry – w miarę dojrzewania jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, że egzystencja w grupie to sztuka wyrzeczeń i kompromisów w rezultacie czego akceptujemy cały szereg społecznych wzorców i konwenansów oraz jesteśmy skłonni do dostosowania się do wielu zasad i norm. Ponadto rzeczywistość staje się coraz bardziej bogata w niuanse, a do pstrokatych i wyrazistych kolorów dokładane są kolejne odcienie szarości. A wszystko, zgodnie z tytułem, dzieje się sukcesywnie, po trochu.
 
Proza Gogoli utkana jest z motywów znamiennych dla literatury, której bohaterką a zarazem pierwszoosobową narratorką jest dziecko. Autorka pisze o pierwszych przyjaźniach, szkolnych przygodach, poważniejszych schorzeniach czy kontaktach z rodzicami oraz dalszymi krewnymi. Pojawiają się też mniej lub bardziej uniwersalne komponenty, niekiedy specyficzne dla danego pokolenia oraz bardzo lokalne z racji faktu, że akcja książki rozgrywa się w małopolskiej wsi położonej na Pogórzu Ciężkowickim. Pod tym względem interesujące są przywołania obrzędów i zwyczajów, od których coraz częściej się odchodzi – duże wrażenie wywiera choćby opis czuwania przy ciele osoby zmarłej (Bardzo cieszyłam się, że wreszcie zobaczę trupa. Bo takiego umytego i wyczesanego nieboszczyka wkłada się do trumny, a trumnę umieszcza się w pokoju obok kuchni, zapala się żółte świece, jak w kościele, zaplata się różaniec wokół palców, musi być czarny, żeby pasował do czarnego ubrania i wypastowanych butów, drzwi na werandę otwiera się na oścież i nie zamyka aż do pogrzebu [1]). Równie sentymentalne są reminiscencje związane z wujkiem Władusiem, który (…) był dzwonnikiem i zawsze musiał być w pogotowiu, żeby bić w dzwony, kiedy trzeba [2], a który po śmierci został ostatecznie zastąpiony przez automatycznego pilota.
 
Zresztą śmierć regularnie gości na kartach dzieła, a liczba poświęconych jej refleksji powoduje, że Po trochu jest utworem dość oryginalnym. To skupienie się na odchodzeniu to efekt przypadłości męskich przedstawicieli rodu Gogolów, którzy w przeciwieństwie do długowiecznych kobiet, umierają na ogół tuż po 50-tych urodzinach (Dziadek umarł jak każdy Gogola. Jak połowa jego braci. Przychodzi pięćdziesiątka, Gogole stoją albo siedzą i z niczego nic, nagle przewracają się i umierają. Zawsze w pracy [3]). Jednocześnie autorka przytacza zmienne losy Gogolów, odmalowując tym samym portret wielopokoleniowej rodziny.
 
Przyznać trzeba, że największą zaletą książki jest klimat, jaki udało się zbudować Weronice Gogoli. Nostalgia przeplata się tutaj z prostotą i afirmacją spokojnego trwania, a nad całością unosi się nieskomplikowana dziecięca logika, która jednak ulega nieuchronnym przeobrażeniom. W tym kontekście powieść jest także zapisem o odchodzeniu naszych młodzieńczych lat oraz o trudach bycia małą dziewczynką. Uwzględniając wszystkie te aspekty można zaryzykować tezę, że Po trochu to solidny literacki debiut.


[1] Weronika Gogola, Po trochu, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2017, s. 103
[2] Tamże, s. 7
[3] Tamże, s. 100
 
 


Po trochu [Weronika Gogola]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
 

3 komentarze:

  1. Dla mnie to było rozczarowanie. Miałam wrażenie, że autorka stara się być efektowna, co zaowocowało fałszem. Gdyby nie inne książki o dorastaniu na wsi, których pojawiło się niedawno kilka, może inaczej bym ją odebrała. Takie np. "Sztuczki" Lech są znacznie ciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałem wrażenie wtórności, ale przyznaję, że nie przeszkadzało mi to aż tak mocno. A za "Sztuczkami" rozejrzę się ;)

      Usuń
    2. "Sztuczki" są niezłe, zapamiętałam je jako b. sensualne.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)