Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

poniedziałek, 22 lipca 2019

Elisabeth de Waal "Powroty" - W powojennym Wiedniu

Powroty

Elisabeth de Waal

Tytuł oryginału: The Exiles Return
Tłumaczenie: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 318
 
 
 
 
 
Proza szufladowa, czyli wszelakiej maści wcześniej niepublikowane teksty odnajdywane w różnego rodzaju archiwach i wydawane już po śmierci danego pisarza bądź pisarki, to typ literatury, który wzbudza spore emocje (nierzadko też kontrowersje), szczególnie jeśli chodzi o twórców uznanych, cieszących się sporą poczytnością i posiadających oddane grono miłośników. Wygrzebywane z zakurzonych kątów dzieła przez wiele miesięcy bądź lat czekające na ujrzenie światła dziennego dzielą zainteresowanych na tych, którzy z entuzjazmem przyjmują nawet utwory niekompletne, ledwie naszkicowane czy zwyczajnie kiepskie oraz na osobników skłaniających się ku zdaniu, że nie godzi się udostępniać drukiem płodów nie posiadających oficjalnego błogosławieństwa ich kreatora. Jak jednak wygląda sprawa z literatami, którzy za życia nie doczekali się oficjalnego debiutu? Czy ich książki, dla których z różnych przyczyn nie udało się znaleźć wydawcy są godne czytelniczej uwagi? Okazją do tego, by przekonać się o wartości tego typu prozy jest powieść Powroty, pióra Elisabeth de Waal (1899 – 1991), austriackiej autorki żydowskiego pochodzenia.
 
Akcja utworu została osadzona w Wiedniu w połowie lat 50-tych XX wieku, kiedy to Austria ponownie jest niepodległym państwem, chociaż nie można mówić jeszcze o pełnej niezawisłości. Wstydliwa przeszłość, tj. romans z nazizmem (z racji przeprowadzonego w 1938 roku Anschlussu, Austriacy z formalnego punku widzenia zostali obywatelami III Rzeszy Niemieckiej) skutkuje tym, że w latach 1945 – 1955 kraj znajduje się pod okupacją wojsk alianckich. Mimo iż Austria przystępuje do planu Marshalla mającego na celu pomoc w odbudowie gospodarek państw Europy, to okres powojnia naznaczony jest mrocznymi barwami. Wciąż niepewny los wielu najbliższych oraz przyjaciół; liczne ruiny budynków, które padły ofiarą alianckich bombardowań podkreślające po czyjej stronie walczyli Austriacy; niedobory specjalistów na rynku pracy czy wreszcie bieda zaglądająca w oczy niejednego obywatela przypominają, że procesy odradzania i odnowy na ogół trwają znacznie dłużej niż akty destrukcji.
 
Do takiego właśnie Wiednia, okaleczonego powojennymi bliznami, przybywają, czy też – by być bardziej precyzyjnym – powracają bohaterowie książki. Są wśród nich zarówno repatrianci (naukowiec żydowskiego pochodzenia Kuno Adler oraz grecki biznesmen i milioner Theophil Kanakis) jak i potomkowie migrantów (nastoletnia Marie-Therese to owoc związku duńskiego chemika oraz córki austriackiego księcia) – wszystkim przyjdzie się zmierzyć z odmienną bądź zupełnie nową rzeczywistością, która potrafi zaskoczyć, przerazić czy też przytłoczyć.
 
Kluczowym motywem, na którym opiera się fabuła powieści jest szeroko rozumiana zmiana. Na pierwszym planie wyraża się ona w losach osób powracających po latach do miejsc, w którym przyszło im żyć bądź dorastać. Nieuchronny upływ czasu katalizowany przez niszczycielską moc wojny sprawia, że niegdyś dobrze znane miejsca, przestrzeń oraz ludzie stają się przerażający obcy. Hołubione w wyobraźni projekcje i rojenia w konfrontacji z panującymi realiami pryskają, a diametralnie odmienione otoczenie skutkuje lękiem i poczuciem zagubienia (Oto był on i oto było wszystko. Wzdłuż wysadzanych niegdyś drzewami alejek biegnących równoległe do ulic stały teraz tylko nieliczne nagie pnie. Poza tym wszystko pozostało na swoich miejscach. I nagle zagubienie w czasie, które odurzało go iluzjami i złudzeniami, ustało. Oto był realny, wszystko było realne i stanowiło niezaprzeczalny fakt. Był tu. Brakowało tylko drzew i ten dość błahy przejaw destrukcji, na który nie był przygotowany, wywołał w nim niewspółmiernie silny żal [1]).
 
Elisabeth de Waal całkiem wiarygodnie ukazuje też metamorfozy, jakim podlegają istoty ludzkie, które w obliczu znalezienia się w nowym środowisku zyskują bodziec do spojrzenia na własną osobę z innej niż dotychczas perspektywy, co może prowadzić do podjęcia spontanicznych decyzji i działań o trudnych do przewidzenia konsekwencjach (Był samotny, lecz pogodzony ze swoją samotnością, która różniła się od tej na obczyźnie. Samotność na emigracji kojarzyła się z nieuleczalną chorobą, której nie towarzyszyła nadzieja na uzdrowienie ani perspektywa inna niż śmierć. Zaczął pojmować, że jego obecna samotność była po prostu cechą starości i dojrzewania, i że choć wiązała się z pewnymi brakami, niosła też rekompensatę i wzbogacała [2]). Ale obczyzna ukazywana jest także jako miejsce opresyjne i nieprzyjazne – z racji braku zrozumienia dla panujących zasad może jawić się ona jako labirynt, w którym (…) wszystko było pełne pułapek, ukrytych dążeń i sugerowanych znaczeń (…) [3].
 
Ciekawym akcentem powieści jest jej tło. Opisy powojennej Austrii, a w szczególności Wiednia, są na tyle plastyczne, że czytelnicza wyobraźnia z łatwością przeniesie nas w wir przytaczanych wydarzeń. Dzięki Elisabeth de Waal zagościmy zarówno w podupadłych rezydencjach zubożałej arystokracji jak i na wiedeńskich ulicach, z wolna otrząsających się z kurzu zniszczenia.
 
Elementem, który wypada nieco słabiej jest natomiast fabuła dzieła. Wydaje się, że posiadający największy potencjał wątek związany z repatriacją nie został należycie rozwinięty, ustępując miejsca akcentom uczuciowym. Warto bowiem podkreślić, że Elisabeth de Waal kreśli skomplikowaną miłosną figurę, której ostateczny kształt jest jednak znany czytelnikowi już od pierwszych stron. We wstępie stylizowanym na notatkę prasową dowiadujemy się o tragicznym finale, do którego jesteśmy stopniowo doprowadzani, poprzez odtwarzanie poszczególnych aktów dramatu.
 
Reasumując, Powroty to solidna pozycja, chociaż – szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę okoliczności jej wydania – sprawia bardziej wrażenie szkicu niż w pełni ukończonej powieści. Gdyby książka doczekała się porządnego, finalnego szlifu można by mówić o literackiej perełce, a tak obcujemy jedynie (albo aż) z przyzwoitą książką traktującą o zawiłych losach ludzi, którzy w niełatwych czasach i na różnych etapach egzystencji, starają się uporządkować swój dotychczasowy byt.
 
P.S. Wspomnieć można jeszcze o notce załączonej na końcu książki, w której pokrótce nakreślono kontekst historyczny wydarzeń, odwołując się do lat 30-tych, 40-tych oraz 50-tych. W zdecydowany sposób podkreślono, że Hitler oraz nazizm oraz cieszyły się w Austrii całkiem sporym uznaniem.
 
P.S.2 Dla miłośników literackich powiązań i koneksji z pewnością użyteczna będzie informacja, że Elisabeth de Waal to prywatnie babcia Edmunda de Waala, autora książki Zając o bursztynowych oczach.


[1] Elisabeth de Waal, Powroty, przeł. Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2015, s. 43
[2] Tamże, s. 159
[3] Tamże, s. 290
 

6 komentarzy:

  1. Powojenna Austria to z pewnością wystarczający powód, żeby sięgnąć po tę książkę.;) O powojennym Berlinie jest trochę pozycji, ale o Wiedniu nie kojarzę. A to może być interesujące.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wydaje mi się, że starannie odmalowane tło, jakim jest powojenny Wiedeń to zdecydowanie największy plus tej książki. Szkoda tylko, że fabuła dość przewidywalna.

      Usuń
    2. A ja jestem nieco rozdarty. Z jednej strony też chętnie poczytałbym o tym etapie w historii Wiednia (do którego mam słabość), ale ta fabuła i szkicowość...

      Usuń
    3. Rozumiem Twe rozterki i absolutnie nie namawiam do sięgnięcia po tę powieść.

      Usuń
  2. Wydaje mi się to ciekawa pozycja, zwłaszcza że czytałam "Zająca o bursztynowych oczach", w której są liczne odniesienia do historii bogatej, arystokratycznej rodziny autora, rodziny która kolekcjonowała dzieła sztuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektura "Zająca o bursztynowych oczach" dopiero przede mną, ale wydaje mi się, że obie pozycje mogą ciekawie się uzupełniać :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)