Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

czwartek, 14 marca 2019

Ana María Matute "Bezludny raj" - Wszystkie dzieci odchodzą

Bezludny raj

Ana María Matute

Tytuł oryginału: Paraíso inhabitado
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 376
 
 
 
 
Miłość rodzicielska może być niczym kołdra, otulająca i chroniąca nas od chłodu, jaki niesie ze sobą otaczająca nas rzeczywistość. Ciepłe uczucia mogą przez długi okres czasu utrzymywać nas w błogiej nieświadomości na temat tego, jak złośliwa i nieprzewidywalna może być fortuna. Atencja i troska bliskich nam osób wiążą się również z poczuciem bezpieczeństwa oraz podświadomym przekonaniem, że posiadamy oparcie, które dodaje otuchy w chwilach zwątpienia. Jak jednak radzą sobie dzieci, które nie doświadczają tego typu emocji? Interesującą lekturą, w której ukazano losy latorośli skazanej na obojętność i nieczułość jest powieść Bezludny raj autorstwa hiszpańskiej pisarki Any Maríi Matute (1925 – 2014).

Pierwszoosobową narratorką a zarazem główną bohaterką utworu jest Adriana, najmłodsza z czwórki rodzeństwa, urodzona, gdy (…) rodzice już się nie kochali [1]. Dziewczynka od najmłodszych lat może liczyć głównie własne towarzystwo – ignorowana przez braci bliźniaków, nielubiana przez starszą siostrę, oschle traktowana przez matkę, z którą kontakty sprowadzają się do wysłuchiwania utyskiwań i narzekań na temat własnej osoby, niemal zapomniana przez ojca, będącego właściwie postacią anonimową, obcą, nieznaną, z którą zadzierzgnięto jedynie cieniutką więź, Adriana jest niczym rozbitek na bezludnej wyspie. Istotami najbliższymi sercu Adriany są niania María oraz kucharka Isabel, chociaż emocje jakimi służące darzą dziewczynkę naznaczone są przede wszystkim litością. Jedynie dwie osoby mogą uchodzić za bliźniaczą duszę Adriany. Ciotka Eduarda, siostra matki, to kobieta nowoczesna i nie akceptująca sztywnego gorsetu reguł i konwenansów – nieszablonowość oraz brak uprzedzeń sprawiają, że potrafi nawiązać nić porozumienia z siostrzenicą i wywołać na jej twarzy szczery uśmiech. Z kolei Gawryła, młody chłopiec z sąsiedztwa to rosyjski uchodźca, który wraz z matką, tancerką baletową, musiał opuścić ojczyznę pogrążoną w ogniu bolszewickiej rewolucji.

Do momentu zjawienia się Gawryły, protagonistka okryta jest kokonem samotności i z tego względu kreuje własny świat, w którym zanurza się niczym w (…) jakiejś mętnej cieczy, czasem niebywale ciepłej [2]. Ta wyimaginowana rzeczywistość utkana jest z fantazji i rojeń a jej symbolem jest Jednorożec, który swobodnie opuszcza ramy podziwianego obrazu. Funkcjonowaniu wyobraźni Adriany pomaga też pora, w jakiej dziewczynka przejawia największą aktywność – bohaterka uwielbia nocne spacery po domu, który osnuty mgiełką ciszy, ukazuje swoje nieznane oblicze. Fascynacja eskapadami po uśpionym domostwie wiąże się z nadzieją na to, że uda się podejrzeć tajemny żywot prowadzony przez materialne przedmioty, jak opisano to w baśniach.

To zagrzebanie się w wytworach własnego umysłu jest nie tylko reakcją na samotność, ale również formą samoobrony. W ten sposób dziewczynka może zapomnieć o nienajlepszych relacjach z członkami rodziny, ale także uciec przed opresyjnymi, szkolnymi realiami. Nieustanne porównania do starszej siostry będącej (…) przykładną uczennicą, nieskazitelną, pobożną, pilną i miłą [3]; trudności w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnicami; niezdyscyplinowanie i brak wyczucia; nieudane próby, by pozostać niezauważoną; nieumiejętność funkcjonowania w grupie czy wreszcie samodzielność w myśleniu połączona z baczną analizą przytaczanych przez nauczycieli prawd oraz dogmatów (prowadząca do zadawania niewygodnych pytań, odbieranych jako przejawy ataku na belferski autorytet) – wszystko to powoduje, że Adriana postrzegana jest jako milczący odludek, istota butna i wyniosła, jednym słowem zła, i, a jakże by inaczej, zupełnie gorsza od starszej siostry.

Protagonistka, oprócz niesforność i niezdarnego poruszania się pośród zakazów i nakazów, przejawia inklinacje, które czynią z niej bystrą obserwatorkę. Milkliwość, ciekawość i empatia to cechy predysponujące Adri do tego, by bacznie przyglądać się i otoczeniu i poddawać je ciągłej analizie. Otoczeniu, które w miarę lektury zmienia z racji faktu, że bohaterka stopniowo z małej dziewczynki (Karzełka) przedzierzga się w dorastającą nastolatkę. Pod tym względem Bezludny raj to zapis nieuchronnego zatracania niewinności oraz swoistej naiwności. To bolesne uświadamianie sobie faktu, że zgodnie ze słowami Gawryły: Wszystkie dzieci odchodzą [4] – każde, bez wyjątku, zmuszone zostanie do tego, by wkroczyć do (…) okrutnego świata, świata podpalaczy, ludzi atakujących niewinnych, niesprawiedliwego, mściwego (…) [5], który okazuje się (…) wielką i okrutną przestrzenią pełną niebezpieczeństw [6]. Tak surowe mniemanie o świecie ludzi dorosłych (zwanych Olbrzymami) to rezultat poczynionych spostrzeżeń – dwulicowość i obłuda, półsłówka i półprawdy, hipokryzja i fałszywe uśmiechy, dziwaczne rytuały i całe zastępy tematów tabu, ustawiczna potrzeba kontrolowania upływającego czasu, wszystko to skutkuje niechęcią wobec tego, co nieuniknione.

Bezludny raj przesycony jest przygnębieniem, smutkiem oraz poczuciem straty. Z kart powieści sączy się tęsknota za tym, co bezpowrotnie utracone. Jednocześnie dzieło naznaczone jest mrokiem wynikającym z faktu, że Adri stara się egzystować w cieniu – zaszycie się w miejscach, do których nie dociera blask słonecznego światła to rodzaj kryjówki, a jednocześnie wyraz braku zgody na konieczność przebywania wśród ludzi nieprzerwanie udających i odgrywających nie swoje role. Ciemność, którą naznaczona jest powieść Any María Matute, sączy się również z tła, na jakim rozgrywają się wydarzenia – palenie kościołów, prześladowania katolików, społeczne niepokoje to zapowiedzi niechybnie zbliżającej się hiszpańskiej wojny domowej. Wszystkie te elementy sprawiają, że Bezludny raj jest książką o mocno melancholijnym sznycie. Utwór posiada specyficzny urok, którego jednak nie udało mi się w pełni odkryć – posępność jest zbyt monotematyczna, a balansowanie na granicy jawy i wytworów wyobraźni w dłuższej perspektywie okazuje się odrobinę nużące. Mimo to Bezludny raj pozostaje solidną lekturą, w której z nostalgią odmalowano na zawsze minione dzieciństwo.


[1] Ana María Matute, Bezludny raj, przeł. Wojciech Charchalis, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011, s. 5
[2] Tamże, s. 7
[3] Tamże, s. 17
[4] Tamże, s. 285
[5] Tamże, s. 316
[6] Tamże, s. 236

5 komentarzy:

  1. Piękna okładka i rekomendacja wydawnictwa zachęciły mnie swego czasu do zapoznania się z tą książką. Bardzo lubię powieści pisane z perspektywy dziecka, a temat wchodzenia w dorosłość, lęku, chowania się przed nią, nigdy mi się nie nudzi. W tej jednak powieści zabrakło mi pogłębienia historycznego tła, a fantazje bohaterki były faktycznie nieco nużące. Jak teraz sobie przypominam tę książkę, to jednak sporo o niej pamiętam: postaci dzieci, przyjaźń między nimi i ogromną przepaść pomiędzy światem dzieciństwa (azylem, rajem) a światem dorosłych Olbrzymów, niezrozumiałym, okrutnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to faktycznie, nasze odczucia są bardzo zbieżne. Rzeczywiście szkoda, że autorka nie zdecydowała się na pogłębienie tła historycznego - o wojnie domowej w Hiszpanii napisano już całkiem sporo, ale tutaj mielibyśmy do czynienia z krajobrazem tuż przed burzą, co byłoby bardzo, bardzo ciekawe.

      Sama książka nie jest zła - przyznaję, że mnie w pamięć zapadły opisy nocnych wędrówek po pogrążonym w mroku mieszkaniu.

      Usuń
  2. Mnie swego czasu zaszokowała informacja o tym, że w USA za zupełnie normalne uznawane jest, że dziecko na pewnym etapie ma swojego wyimaginowanego przyjaciela. Wiąże się to z charakterem dzielnic podmiejskich, które nie mają niemal obszarów wspólnych, a wszędzie w zasadzie trzeba dojeżdżać autem. Wydaje mi się, że powoli w Polsce zaczyna być podobnie w różnych podmiejskich sypialniach, w których sąsiad nie zna sąsiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, bardzo ciekawe, nie słyszałem o tym. A charakter dzielnic podmiejskich to chyba typowo urbanistyczne zagadnienie, pokazujące jak ważne jest prawidłowe planowanie przestrzenne - człowiek to jednak istota społeczna i trzeba mu coś więcej niż miejsce do spania ;)

      Usuń
    2. <>Qbuś<> Wszelkie stwierdzenia typu "...w USA..." należy brać pod uwagę z przymrużeniem oka. Jedyne w miarę prawdziwe stwierdzenie tego typu do, że w USA prawie wszyscy są patriotami. Wszelkie inne powinny się zaczynać "W pewnych rejonach (stanach, miejscach, społecznościach, wstawić co potrzeba) USA jest tak a tak. Bo gdzie indziej na pewno jest inaczej :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)