Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 6 października 2017

Margaret Atwood "Okaleczenie ciała" - O samookreślaniu się

Okaleczenie ciała

Margaret Atwood

Tytuł oryginału: Bodily Harm
Tłumaczenie: Maria Zborowska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Kameleon
Liczba stron: 247
 
 
 
 
Końcówka XX wieku to okres dynamicznego rozwoju nauk medycznych. Dzięki dokonanym odkryciom, choroby, które do tej pory zbierały krwawe żniwo, przestały odznaczać się skrajne wysoką śmiertelnością. Jedną z grup schorzeń, których niszczycielską moc udało się nieco przytłumić, są różne odmiany nowotworów. Diagnoza rak przestała być wyrokiem śmiertelnym z natychmiastowym skutkiem, ale wciąż posiada w sobie złowróżbną moc, która paraliżuje i budzi trwogę. O tym jak silny wpływ na dotychczasową egzystencję może mieć informacja o onkologicznym podłożu przekonuje się Rennie Wilford, postać z książki Okaleczenie ciała, pióra Margaret Atwood.

Protagonistkę powieści – młodą dziennikarkę – poznajemy w momencie, gdy kobieta jest już po zabiegu mastektomii. Decyzja o konieczności wycięcia piersi zostaje podjęta tuż po stwierdzeniu obecności komórek rakowych w ciele Rennie. Bohaterka, zupełnie zaskoczona nagłym i niekontrolowanym obrotem spraw, ucieka od dotychczasowego bytu, nie mogąc pogodzić się z torami, którymi zaczęło ono podążać. Azylem, w którym kobieta ma nadzieję na odbudowanie i uporządkowanie swojego życia, jest położone na karaibskich wyspach niewielkie państewko. Rennie wyjeżdża do niego w charakterze reporterki turystycznej, ale wkrótce jej wizyta przyjmuje zgoła inną postać – jako przedstawicielce mediów, nie pozwala się jej pozostać obojętną wobec faktu wyborów politycznych, przeprowadzonych po raz pierwszy, odkąd archipelag opuścili Brytyjczycy.

Z uwagi na sylwetkę Rennie, w utworze mocne akcenty położono na kwestie związane z utratą zdrowia. Proza Atwood bardzo trafnie pokazuje, że wraz z rozkwitem poważnej choroby, człowiek z wolna zatraca własną tożsamość, która zepchnięta zostaje na margines (Przywykłaś do myślenia o sobie jak o żywej istocie, a tu nagle stałaś się pozycją w rubrykach statystycznych [1]). Jest to doświadczenie trudne nie tylko dla ofiary przypadłości, ale także dla najbliższych, którzy nie potrafią odnaleźć stosownego wzorca zachowania, tak, by poszkodowany nie czuł się wyłącznie jako obiekt litości, a w rezultacie jako człowiek sukcesywnie pozbawiany osobowości, cech charakteru i dotychczasowej przeszłości. Pod tym względem książkę kanadyjskiej pisarki można traktować jako przestrogę – warto pamiętać, że im poważniejsza dolegliwość, tym łatwiej o uprzedmiotowienie, które w żadnym stopniu nie pomaga w kuracji.

Warto jednak zaznaczyć, że choroba nie jest jedynym tematem Okaleczenia ciała. Rolą, jaka przypadła Rennie jest także odgrywanie archetypu przybysza. Persona docierająca do nowego środowiska z założenia znajduje się poza lokalnymi układami, co pozwala przypisywać jej znamiona neutralności i obiektywności. Jednocześnie taki bezstronny widz jest łakomym kąskiem w przypadku walki o władzę, o wpływy, o poważanie – przeciągnięcie człowieka z zewnątrz na swoją stronę nierzadko traktowane jest jako formalne potwierdzenie danej racji (bo w końcu za jej autentyczność ręczy ktoś, kto nie ma żadnego interesu, by reprezentować którąkolwiek ze stron konfliktu). Z tego powodu wokół Rennie rozpętana zostaje swoista bitwa o duszę – wszyscy, w sposób mniej lub bardziej zawoalowany, żądają zaangażowania się, podjęcia decyzji, dokonania wyboru.

Sprawa jest o tyle interesująca, że Rennie, podobnie jak inne protagonistki powieści Margaret Atwood, to kobieta znajdująca się w stanie zawieszenia, w metafizycznej próżni – złośliwy los popycha ją w ślepy zaułek i pozostawia w sytuacji, która zdaje się być karą za wcześniejszą bierność i swobodne płynięcie wraz z nurtem wydarzeń. Na dotychczasową egzystencję składają się pobieżne i bardzo płytkie kontakty, sprowadzające się do kaprysów, czerpania chwilowej, zmysłowej przyjemności, w dużej mierze oparte na egoizmie i wygodzie. Relacje zbudowane w ten sposób, w chwili kryzysu, okazują się bardzo efemerycznymi konstrukcjami, które szybko rozpadają się pod najlżejszym naciskiem odrobinę poważniejszego problemu.  Trudno jednak nie dostrzec, że życiowa postawa Rennie to pokłosie odebranego wychowania, a precyzyjniej rzecz ujmując, forma buntu wobec schematów, w których tkwiły kobiety z najbliższego otoczenia protagonistki. Rennie, jak choćby Marian z Kobiety do zjedzenia czy bohaterki Moralnego nieładu oraz Wynurzenia, to osoba, która nie potrafi dostosować się do powszechnie przyjętych konwenansów i zasad, ale której jednocześnie brakuje determinacji, by w pełni bytować wedle własnej życiowej filozofii. Stąd wahania i rozterki, niepewność oraz poczucie zagubienia.

Pułapka, w którą trafia Rennie w chwili przybycia na wyspę, to bardzo dobra metafora ludzkiego żywota, bowiem każdy z nas jest istotą społeczną, co niesie za sobą szereg konsekwencji. Jedną z nich jest niemożność wyrwania się z człowieczej gromady, która funkcjonuje w oparciu o szereg rytuałów i stereotypów – jednostka, nawet ta najbardziej aspołeczna, skazana jest na kontakty z innymi (choćby pobieżne), a mimo to, niemożliwe jest, by wychwycić i zrozumieć wszystkie dogmaty, wzorce czy kanony, którymi kieruje się dana grupa, ani tym bardziej w pełni się im podporządkować. Stąd też wspólne trwanie to efekt balansowania i kompromisów – zbyt wysoce rozwinięte poczucie odrębności i wyjątkowości skutkuje marginalizacją i ostracyzmem, z kolei zupełne poddanie się woli większości prowadzi do utraty znamion indywidualizmu i zamazania się osobowości, która rozpływa się i niknie w tłumie nijakich osobników.

Godny uwagi jest styl, w jakim utrzymane jest Okaleczenie ciała. Ciekawość wzbudza już zmienna forma narracji (rzecz charakterystyczna dla prozy Atwood) – na pierwszych stronach dzieła zachodzące zdarzenia poznajemy dzięki narratorce pierwszoosobowej (Rennie), która jednak bardzo szybko i praktycznie do końca dzieła przedzierzga się w narratorkę trzecioosobową. Tak jak gdyby po przebytej operacji protagonistka czuła się obca wobec samej siebie, odmienna wobec tej, jaką była przed tytułowym okaleczeniem. Podkreślić należy również zaburzoną chronologię, bowiem akcja toczy się jednocześnie na kilku płaszczyznach czasowych – obok wątku głównego, rozgrywającego się na wyspie, rozwijane są poboczne epizody, które najczęściej wiążą się z przeszłością Rennie.  W rezultacie czytelnik raczony jest wielobarwną mozaiką, dzięki której wnikamy bardzo głęboko w osobowość bohaterki i przekonujemy się, jak niejednoznaczną i trudną do osądzenia istotą jest człowiek.

W książce nie zabrakło akcentów feministycznych, które koncentrują się wokół krytyki patriarchalnych układów. Atwood sygnalizuje, że gdy ogrom władzy skupiony jest w rękach mężczyzn, to istotną funkcję spełnia przemoc, brutalność, agresja – wiele kwestii nie jest poddawanych dyskusji, głosy słabszych są tłumione, a spory rozwiązywane są przez demonstrację siły. Na atrakcyjności zyskują ryzyko, brawura, improwizacja – te spostrzeżenia dobrze podsumowuje Rennie która pointuje: Dlatego wpadamy w tarapaty, bo oni to kochają [2].

Reasumując, Okaleczenie ciała, to bardzo ciekawa lektura. Powieść stanowi swoisty gatunkowy misz-masz, bowiem możemy odnaleźć tu szczyptę sensacji, nutkę spastiszowanego romansu, które wsparte są o solidną, obyczajową podstawę. Ironia oraz sarkazm stanowią znakomite uzupełnienie tej niejednoznacznej książki, którą można uznać także za intrygujący portret współczesnej kobiety, pragnącej odnaleźć należne jej miejsce w nieustannie przeobrażającym się społeczeństwie.


[1] Margaret Atwood, Okaleczenie ciała, przeł. Maria Zborowska, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1999, s. 21 – 22
[2] Tamże, s. 209

6 komentarzy:

  1. Bohaterka nie straciła całej piersi, tylko część, wedle słów chirurga „ćwiartkę”. Ale to wystarczyło, by poczuła się niepełnowartościowa i by rozpadł się jej związek z mężczyzną, bo ten zaczął się jej bać i okazywać niechęć. Ludzie lękają się osób chorych na nowotwór, jakby nie rozumieli, że to nie jest zaraźliwe.

    Mam wrażenie, że Tobie książka spodobała się bardziej niż mnie. :) Ja oceniłam ją jako średnią. Czytałam bez złych uczuć, ale i wracać do niej nie mam chęci. Z książek Atwood niedawno powtórzyłam sobie „Wynurzenie”. Tym razem mnie urzekło, a wcześniej uznałam je za takie sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam zatem za nieścisłość. A co do lęku, to dotyczy on wielu chorób, nie tylko tych nowotworowych. Chory jest postrzegany jako diametralnie inny człowiek, niż wtedy, kiedy był jeszcze zdrowy.

      A lektura faktycznie wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Ale jak zauważyłaś to na swoim przykładzie z "Wynurzeniem", być może w innym czasie, w innym miejscu i mając w bagażniku życiowym inne doświadczenia, być może odebrałabyś "Okaleczenie ciała" nieco bardziej przychylnie :)

      Usuń
  2. Czytam teraz "Czarodziejską górę" i nie mogę się oprzeć pokusie doszukiwania podobieństw. Choroba, podporządkowanie jej, przybysz, "osobny" świat... Jest coś na rzeczy, czy to tylko powierzchowne zbieżności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że w trakcie lektury podobna analogia nie przyszła mi do głowy, ale jest ona całkiem interesująca. Im więcej myślę o tym koncepcie, tym trafniejszy się on wydaje :)

      A jak Ci się w ogóle podoba dzieło Manna? Ja tę książkę wspominam b. dobrze.

      Usuń
  3. Coraz bardziej intryguje mnie twórczość Atwood. Zwłaszcza sposób ukazywania kobiecości, czy wątki feministyczne, które docierają do sedna problemu. "Okaleczanie ciała" wydaje się powieścią wciąż aktualną, podobnie jak popularna dzięki serialowi "Opowieść podręcznej".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atwood to moje tegoroczne odkrycie - ogromnie się cieszę, że wreszcie poznałem dorobek tej pisarki. Dzięki tej pani dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy na temat postrzegania świata przez kobiety.

      A po "Opowieść podręcznej" z pewnością sięgnę - liczę na to, że trafię na nią w bibliotece :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)