Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

środa, 7 czerwca 2017

Obowiązek tych, którzy przeżyli, czyli Dziecięce koszmary Lisy Gardner




Lisa Gardner

Dziecięce koszmary

Tytuł oryginału: Live to tell
tłumaczenie: Katarzyna Procner-Chlebowska, Magdalena Procner
cykl: Detektyw D.D. Warren (tom 4)
wydawnictwo: Sonia Draga 2013
seria: kryminał
liczba stron: 408
wersja audio: długość 12 godzin 30 minut
czyta: Marta Grzywacz




Po polskim kryminale pióra Wojciecha Chmielarza, który nie spełnił moich oczekiwań, postanowiłem sięgnąć po pewniaka, czyli kolejną powieść amerykańskiej pisarki Lisy Gardner, a konkretnie Dziecięce koszmary - czwartą odsłonę cyklu powieściowego Detektyw D.D. Waren. Nie wiem czemu, odchodząc od wiernego tłumaczenia angielskiego tytułu – Żyć, by opowiedzieć, zdecydowano się na Dziecięce koszmary. W moim odczuciu główny motyw, wielokrotnie zresztą w powieści literalnie powtórzony, to Obowiązek tych, którzy przeżyli. No ale, jak się już niejednokrotnie przekonałem, niezbadane są decyzje polskiego wydawniczego marketingu.



W pewien upalny sierpniowy dzień w robotniczej dzielnicy Bostonu dochodzi do brutalnej zbrodni. Ginie czworo członków rodziny, a jedyny podejrzany, ojciec i mąż, trafia w stanie śpiączki na oddział intensywnej terapii. Wszystko wskazuje na to, że próbował popełnić samobójstwo. Czy aby na pewno? Wezwana na miejsce zbrodni sierżant D. D. Warren wie jedno: ta sprawa to coś więcej, niż wskazują pierwsze znalezione dowody.

Danielle Burton, oddana pielęgniarka psychiatrycznego oddziału dziecięcego bostońskiego szpitala, całą swoją energię i zapał poświęca straumatyzowanym maluchom. Wciąż nawiedzają ją jednak duchy przeszłości i echo tragedii, która dotknęła jej rodzinę przed dwudziestoma pięcioma laty. Zbliża się właśnie kolejna rocznica owego koszmaru i gdy w szpitalu pojawia się D. D. Warren wraz ze swoim partnerem, kobieta z przerażeniem uświadamia sobie, że wszystko zaczyna się od początku...

Ten fragment notki wydawcy wystarczająco przybliża fabułę, by więcej jej szczegółów nie zdradzać. Należy jednak od razu wspomnieć, iż intryga będąca osią tego psychologiczno-kryminalnego thrillera, bo tak chyba trzeba Dziecięce koszmary zaszufladkować, jest niezwykle oryginalna. U nas nawet można by ją uznać za nieco nadmiernie wydumaną, ale w Ameryce nie takie rzeczy działy się w rzeczywistości, więc – czemu nie? Dodać też od razu wypada, gdyż wspomina o tym przytoczony fragment blurba, iż pisarka po raz kolejny zastosowała swój stały chwyt – protagonistka cyklu powieściowego, czyli tytułowa D.D. Warren, nie do końca jest główną postacią niniejszej powieści, w której na pierwsze miejsce wysuwa się Danielle Burton i jej psychika.

Jak we wszystkich powieściach Lisy, psychika postaci, ich konstrukcje psychologiczne, charaktery, są odmalowane niezwykle przekonująco. To niejako znak firmowy jej thrillerów, ale tym razem pisarka idzie dalej – swą opowieść snuje w klimatach świata dzieci, których psychika znacząco odbiega od normy. Duża część powieści rozgrywa się na dziecięcym oddziale intensywnej opieki psychiatrycznej – w świecie całkowicie obcym naszym wyobrażeniom, niesamowitym nie mniej niż jakaś obca planeta zaludniona nieznanymi dotąd formami życia. Lisie Gardner udało się tak umiejętnie oddać atmosferę tego miejsca, że staje się to głównym wyznacznikiem powieści, który sam w sobie wystarczyłby, by warto było sięgnąć po Dziecięce koszmary. A przecież jest to jednocześnie niezwykle profesjonalnie napisany klasyczny thriller ze sprawnie skonstruowaną intrygą i znakomicie poprowadzoną akcją. Na uwagę zasługuje również świetny styl (na pewno to również zasługa tłumaczek), ciekawe tło obyczajowe ze smaczkami z codziennego funkcjonowania bostońskiej policji i poruszenie rzadko dotykanego tematu – problemów, jakie napotykają rodzice dzieci, które odbiegają od normy psychicznej bardziej, niż inni są skłonni zaakceptować.

O tym, jak poważnie Lisa Gardner przykłada się do researchu przed napisaniem powieści, do dbałości o szczegóły, może świadczyć sposób, w jaki zgrzytnęła mi ta lektura.

Gdy czytam powieść, zawsze wyobrażam sobie to, co się dzieje w świecie przedstawionym, tak jakbym oglądał film albo śnił. Nie poluję na wpadki autora, ale właśnie dlatego każdy babol, każdy błąd, który kłóci się z tym, co wcześniej napisano, albo ze zwykłą logiką, wybija mnie ze świata wyobraźni i sprawia, że lektura traci na atrakcyjności. Gdy facet opróżnia bębenek pistoletu, to mnie to wkurza, gdyż wyobrazić sobie tego nie można. Gdy mechanicy grają w karty nad kalendarzem z gołą babą, to mnie to wkurza, gdyż we wszystkich zakładach na całym świecie, jeśli już jest taki kalendarz i gra się w karty, to się gra pod nim, a nie nad nim, i takie wpadki autora denerwują wytrącając mnie z czytelniczej wizji. Dotąd w powieściach pióra Lisy Gardner takich zgrzytów nie napotkałem. Aż nagle w Dziecięcych koszmarach wpadłem na coś, a na czym się zaciąłem. Badanie tomografem postrzelonego w głowę, w której pocisk pozostał. Już byłem przekonany, że autorka dała plamę, ale się okazało, że to moja wiedza jest niewystarczająca, i że scena jest jak najbardziej realna. Jest to też przyczynek do wiarygodności takich „medycznych” seriali jak Dr House, z których można wynieść przekonanie, że tomografem nie można badać ciała z metalem w środku. Okazuje się, że niejednemu urządzeniu tomograf na imię i Nora gafy nie popełniła. To pierwszy przypadek, gdy to nie autor popłynął, ale to ja się pomyliłem myśląc, iż tak się stało. To zarazem bardzo obrazowy sposób pokazania różnicy między poziomem Dziecięcych koszmarów a wieloma naszymi rodzimymi produkcjami, z którymi ostatnio się borykałem.

Nie wspomniałem dotąd, że Dziecięce koszmary poznałem w formie audio. W pierwszym momencie interpretacja Marty Grzywacz wywołała u myśl: - O Boże, ale wtopa! Absolutnie nie przypasował mi jej głos i rytm czytania. Potem, o dziwo, z każdą chwilą moje wrażenia się zmieniały na plus i już po niedługim czasie stwierdziłem, że właśnie ta lektorka jest idealnym wyborem do Dziecięcych koszmarów, a naprawdę wymagające sceny rozgrywające się na dziecięcym oddziale intensywnej opieki psychiatrycznej i w głowach chorych dzieci oraz ich rodzin zinterpretowała w sposób naprawdę natchniony.


Absolutnie polecam


Wasz Andrew

cykl: Detektyw D.D. Warren:

Samotna (Alone,2005)
W ukryciu (Hide, 2007)
Sąsiad (The Neighbor, 2009)
Dziecięce koszmary (Live to Tell, 2010)
Kochać mocniej (Love You More, 2011)
Złap mnie (Catch Me, 2012)
Nie bój się (Fear Nothing, 2014)
Find Her (2016)


Dziecięce koszmary [Lisa Gardner]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

Dziecięce koszmary [Lisa Gardner]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

6 komentarzy:

  1. To rezonans magnetyczny nie może być przeprowadzany przy obecności jakichkolwiek metalowych elementów.
    Była taka scena w filmie "Coma" (jeśli nie mylę), kiedy zlikwidowano czarny charakter za pomocą wsunięcia go do maszyny rezonansu, gdyż delikwent miał wszczepiony rozrusznik serca.
    Taki rozrusznik jest zresztą "wdzięcznym" rekwizytem - w innym filmie zdalnie go rozregulowano i doprowadzono do śmierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego to właśnie jedna z technik tomograficznych.

      Usuń
  2. Miejsce akcji jest faktycznie ogromnie interesujące - kojarzy się odrobinę ze "Szpitalem przemienia" Staszka Lema.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi orzec na ile istnieje faktyczne podobieństwo - Szpitala bowiem nie czytałem, niestety.

      Usuń
  3. No proszę, mam żonę diagnostę laboratoryjnego, a sam nie wiedziałem o szerokości pojęcia "tomografii".

    Sama powieść zapowiada się interesująco, ale jestem wyczulony na fragmenty "dziecięce" w takiej literaturze i ciężko mi przez nie przebrnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj tematyka dzieci nie została spłycona i jest ujęta niezwykle oryginalnie, tak więc może warto się przemóc.

      Tak, ta sprawa z tomografem wyraźnie podniosła rangę autorki w moich oczach, gdyż sam nie miałem pojęcia o wielości technik tomograficznych, a ona nie poszła po stereotypie.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)