Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 8 kwietnia 2016

Wsi spokojna, wsi kreteńska!, czyli "Słońce śmierci" Prévélakisa

Słońce śmierci

Pandelis Prévélakis

Tytuł oryginału: O ēlios tu thanatu
Tłumaczenie: Janusz Strasburger
Wydawnictwo: Czytelnik
Seria: Nike
Liczba stron: 322






Jeszcze do niedawna skojarzenia przeciętnego polskiego czytelnika dotyczące literatury greckiej ograniczały się do jednego tytułu – Greka Zorby, pozycji autorstwa Nikosa Kazantzakisa, która na stałe wpisała się do światowego kanonu. Od 2013  roku, dzięki oficynie Książkowe Klimaty i publikowanej na jej łamach serii Greckie Klimaty, miłośnicy lektur z kraju nad Wisłą zyskali sposobność, by lepiej poznać współczesną prozę grecką. Tyle, że Grecy już od dawna gościli na polskim rynku czytelniczym, czego najlepszym przykładem jest powieść Słońce śmierci, pióra Pandelisa Prévélakisa, która ukazała się w 1967 roku na łamach wydawnictwa Czytelnik w ramach serii Nike.

Słońce śmierci to utwór, którego akcja rozgrywa się na Krecie. Pierwszoosobowym narratorem jest 13-letni (w chwili rozpoczęcia powieści) chłopiec o imieniu Jorgaki, który na skutek lokalnych i historycznych perturbacji (trwa właśnie I wojna światowa) opuszcza rodzinne Réthimno i trafia pod opiekę ciotki Rusaki, siostry swojego ojca. Przeprowadzka do Piji, malutkiej i biednej osady, staje się pretekstem do ukazania panoramy kreteńskiej wsi, która cały czas tkwi w odległej przeszłości, stojąc w wyraźnej opozycji do szeregu zmian, jakie zaszły w ówczesnym świecie.

Za oś utworu należałoby uznać dojrzewanie i stopniowe wkraczanie w dorosłość Jorgakiego (pod tym względem Słońce śmierci trzeba by rozpatrywać jako typowy Bildungsroman, czyli powieść o formowaniu się osobowości młodego bohatera), tyle, że sam chłopiec bardzo często ustępuje miejsca swojej ciotce, która odmalowana została z ogromnym pietyzmem. Jej słowa, czyny, kodeks moralny, podejście do kwestii  najważniejszych, takich jak życie oraz śmierć, wreszcie jej wiedza uosabiająca ludową mądrość – wszystko to stanowi rdzeń Słońca śmierci i sprawia, że lektura tworu Prévélakisa jest procesem tak przyjemnym i niezwykłym. Książkę można bowiem traktować jako swoisty hołd złożony zarówno młodości jak i rodzinnym stronom, w których wychowywał się sam pisarz. Ciotka Rusaki zdaje się być personifikacją wszystkiego, co najlepsze na kreteńskiej wsi, przesiąkniętej wielowiekową tradycją. Jako człowiek, ciotka Rusaki, przykuwa uwagę z racji na charakterystyczny styl wysławiania się, przejawiający się zamiłowaniem do słownych rebusów, nadawaniem samodzielnie wymyślonych nazw wszelkiemu stworzeniu (żywemu oraz martwemu) czy żarliwymi dysputami toczonymi z niewidzialnymi rozmówcami, do których najczęściej należą sam Bóg czy pomniejsi święci. Oprócz tego kobieta posiada w swojej duszy ogromne pokłady empatii, umożliwiające prowadzenie szczerych rozmów z najmłodszymi, dogłębne zrozumienie dziecięcego postrzegania świata. Dzięki wyrozumiałości, ciotka Rusaki doskonale zna cudze potrzeby, potrafiąc zauważać pragnienia bliźnich za sprawą drobnych symptomów, nieuchwytnych dla większości ludzi. Ta wrodzona życzliwość wyraża się też jako zdolność dostrzegania człowieczych przymiotów w obcym czy też w nieprzyjacielu – za sprawą ciotki Rusaki nawet wróg okazuje się istotą, która posiada życie wewnętrzne i uczucia.

Jako ucieleśnienie kreteńskiej wsi, ciotka Rusaki odznacza się głębokim szacunkiem i poważaniem wobec obyczajów, obrzędów i zasad minionych pokoleń. Kobieta przejawia szczerą wiarę w symbolikę snów, żywi przekonanie o sprawczej mocy słów (stąd bardzo poważne podejście do uroków, klątw czy dobrych wróżb), istotne są również wszelkie sygnały wysyłane przez świat przyrody, który w ten sposób zdradza człowiekowi swoje zamiary. Widać zatem wyraźnie, że środowisko kreteńskiej wsi to obszar kulturowy, w którym pogańskie rytuały przemieszane są z wartościami chrześcijańskimi, a Charon (uparcie określany mianem Charosa), spokojnie i pokojowo współegzystuje z Jezusem oraz całymi zastępami Świętych, przewijającymi się przez karty utworu. Ta mieszanka religii, zabobonu oraz ludowych mądrości okazuje się świetnym panaceum na wszelkie przykrości i tragedie, zsyłane na człowieka przez złośliwe i figlarne fatum. W rzeczywistości, w jakiej egzystuje ciotka Rusaki, nie ma zjawisk niewytłumaczalnych – każde zdarzenie posiada swoją przyczynę, do każdego incydentu dochodzi z określonego powodu i dlatego każde zajście ma konkretny cel. W związku z tym człowiek jest integralnym elementem środowiska, w którym przyszło mu bytować – nie jest on obcym pierwiastkiem, atakowanym przez uczucie obcości czy niezrozumienia; jego celem jest harmonijne współtrwanie z otoczeniem. Dzięki ciotce Rusaki świat zostaje przykrojony na miarę żyjących w nim ludzi.

Przeciwieństwem ciotki Rusaki jest Loizos, dawny przyjaciel ojca Jorgakiego, który także pełni dla chłopca rolę mentora. Mężczyzna to realista trzeźwo patrzący na świat, w poglądach którego można doszukać się śladów doznanych rozczarowań przekutych w gorzką ironię, drwinę oraz pewnego rodzaju spokój graniczący z apatią i biernością. Loizos to również człowiek, który otwarcie neguje przyjęte wzorce, wyłamuje się nie stosując się do powszechnych reguł i norm społecznych. Zatem Loizos jest dla Jorgakiego nauczycielem wolności, który uczy chłopca intelektualnej niezależności oraz trzeźwego spoglądania na świat.

Co interesujące, mimo iż ciotka Rusaki oraz Loizos to postacie wyznające zupełnie różne światopoglądy, to jednak w ich filozofiach można odnaleźć wspólne elementy. Oboje odznaczają się pacyfistyczną naturą, która nakazuje darzyć szacunkiem każdego człowieka, stawać w obronie słabszych, a wojnę traktować jako obrzydliwy i niepotrzebny spektakl śmierci. Ciekawym aspektem utworu jest możliwość podglądania, w jaki sposób te dorosłe osoby wpływają na kształtujący się umysł dojrzewającego chłopca.

Słońce śmierci jest powieścią dość eklektyczną, z punktu widzenia prezentowanych w niej przekonań. Do tego kolorowego kłębka idei można dorzucić jeszcze antyklerykalizm, którego nosicielką jest matka Jorgakiego. Kobieta, na skutek tragicznych wydarzeń, jakimi doświadczył ją los, słowa starego popa: Jeżeli człowiek znajduje przed sobą ścianę – za ścianą tą jest Bóg [1]; kwituje gorzkim stwierdzeniem, zgodnie z którym zdecydowanie częściej wspomniana ściana skrywa jedyne pustkę – wielkie NIC, przerażające swoim bezkresem i zimną obojętnością. Owa nieskończona przestrzeń poraża, bowiem wobec jej ogromu człowiek w pełni uświadamia sobie, że jego życie jest tylko chwilą, kilkoma momentami, którymi nie sposób się nasycić. Matka chłopca buntuje się także przeciw utartym formom i schematom – walczy choćby z przekonaniem, że należy przyćmić lampę rozsądku, bowiem jest to warunek konieczny duchowego wyzwolenia i oczyszczenia.

Krótko reasumując, Słońce  śmierci to dobra powieść, napisana bardzo literackim językiem, utrzymana w eleganckim stylu. Fabule można zarzucić jednak brak ikry oraz monotonię. Książka sprawdza się najlepiej jako obraz kreteńskiej wsi z początku XX wieku oraz źródło informacji i ciekawostek na temat obyczajowości tamtejszego ludu. Polskie wydanie jest o tyle warte uwagi, że utwór poprzedzony jest interesującym posłowiem Janusza Strasburgera, polskiego tłumacza, krytyka literackiego oraz poety. Strasburger bardzo dużą uwagę przykłada do wpływu, jaki na twórczość Prévélakisa wywarł dorobek Nikosa Kazandzakisa (godny uwagi jest z pewnością fakt, że obaj artyści pochodzili z Krety) – esej polskiego translatora sam w sobie jest literackim majstersztykiem i choćby z jego powodu warto sięgnąć po polskie wydanie Słońca śmierci.





[1] Pandelis Prévélakis, Słońce śmierci, przeł. Janusz Sztrasburger, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1967, s. 30

13 komentarzy:

  1. Pomimo tej nudy i braku ikry, o której wspominasz, wygląda mi na niezłą książkę. Choć po nią do biblioteki nie polecę, ciekawie było o niej poczytać i warto będzie pamiętać gdy nadejdą długie zimowe wieczory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, powieść jest bardzo solidna i z literackiego punktu widzenia broni się - jest nastrojowa, nieco melancholijna, a fabuła płynie nieśpiesznie. Przyjemna impresja, to co.

      Usuń
  2. Coś z moim wzrokiem jest dziś nie tak, bo „obraz kreteńskiej wsi” przeczytałam jako „obraz kretyńskiej wsi” :D Monotonia by mi nie przeszkadzała, bo szczegóły obyczajowe cenię bardziej niż szybką akcję. I ciekawa jestem, co napisał o książce tłumacz. Książki z serii Nike często wzbogacone są wartościowym posłowiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, może to przez ten pejoratywny tytuł dotyczący dzieła Witkacego :) Ścierwa, kretyni - nasz blog zaczyna pokazywać prawdziwe oblicze :D

      A książka jak najbardziej powinna przypaść Ci do gustu - rozbudowana warstwa psychologiczna, precyzyjnie odmalowana wieś kreteńska wraz z jej obyczajami, nieśpiesznie prowadzona akcja.

      Usuń
  3. Rusaka wydaje się postacią bardzo interesującą. Może podobnie jak Andrew nie będę od razu biegła do biblioteki,ale gdybym się gdzieś na nią natknęła to nie będę się wahać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ciotka Rusaki to zdecydowanie najbarwniejsza postać całego utworu. Samo dzieło jest dość nastrojowa - taka spokojna i nieco melancholijna impresja, kojarząca się z malarskim pejzażem.

      Usuń
  4. Zachęcająca recenzja. Intryguje ciotka Rusaki, ale nie tylko. Czytałam jakiś czas temu współczesną powieść Emiliosa Solomou'a i tam też jest owa niespieszność i melancholia. Ciekawe, czy to jakaś cecha narodowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg stereotypu nacje Południowe, a więc także te z basenu Morza Śródziemnego to ludzie, dla których czas nie gra w życiu roli najważniejszej, w efekcie czego pozwala się mu niespiesznie płynąć :)

      Usuń
    2. Chyba nie jest to tylko stereotyp. Zdaje się, że to wyraźna tendencja potwierdzona przez badania naukowe. Podobno w niektórych dialektach włoskich, dla przykładu, nie ma w ogóle czasu przyszłego.

      Usuń
  5. Ciekawski Pożeracz pyta: a skąd ten tytuł? Do czego się odwołuje? Brzmi dość złowróżbnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, tytuł w sporej mierze odwołuje się do zakończenia utworu, dlatego nie rozwijałem zbytnio jego znaczenia. Generalnie śmierć jest wszechobecna w książce Prévélakis, otacza (albo wręcz przytłacza) ona Jorgakiego, błyszczy niczym palące słońce, tyle, że nie zawsze musi być ona czymś złym (w końcu śmierć to naturalny etap człowieczej egzystencji) -

      Usuń
  6. Przeczytałam z przyjemnością Twoją recenzję. Znamy w zasadzie Grecję Starożytną, a potem mamy przeskok do Grecji turystycznej... Literatura grecka współczesna raczej pozostaje poza nurtem... Literacki język, elegancki styl i sporo wiedzy o tym kręgu kulturowym - przemawiają do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, w Polsce współczesna literatura grecka nie jest zbyt dobrze znana - może zmieni się to za sprawą serii "Greckie klimaty" :) A "Słońce śmierci" to bardzo subtelnie napisana książka ze świetną przedmową.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)