Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 12 lutego 2016

Alexandru Ivasiuc "Woda" - Rumuńskie powojnie

Woda

Alexandru Ivasiuc

Tytuł oryginału: Apa
Tłumaczenie: Fryderyka Wajda
Wydawnictwo: PIW
Seria: Współczesna Proza Światowa
Liczba stron: 421
 
 
 
 
Woda, czyli tlenek wodoru to jeden z prostszych związków chemicznych. W jej skład wchodzą 2 atomy wodoru oraz 1 atom tlenu. Z uwagi na niesparowane elektrony walencyjne, które decydują o nierównomiernym rozłożeniu cząstkowych ładunków elektrycznych, woda ma charakter polarny, czyli jest dipolem. Dwie wolne pary elektronowe odpowiadają także za dość niezwykłe właściwości wody – to dzięki nim cząsteczki tlenku wodoru mogą łączyć się ze sobą poprzez wiązania wodorowe, które odpowiadają m.in. za wysoką temperaturę wrzenia, wysokie napięcie powierzchniowe, wysokie ciepło parowania oraz fakt, że woda osiąga maksimum gęstości w temperaturze 4°C (dalsze oziębianie wody lub jej podgrzewanie powoduje zmniejszanie jej gęstości – dzięki temu w okresie srogich mrozów woda w rzece czy jeziorze zamarza tylko na powierzchni, umożliwiając przetrwanie organizmom egzystującym w głębi wody). Woda to również wdzięczny materiał na metafory – Woda, rozumiana jako żywioł, w którym bytują i pożerają się wzajemnie drapieżne ryby, to tytuł dzieła rumuńskiego literatura, Alexandru Ivasiuca.

Woda to powieść, której fabuła została osadzona w powojennej Rumunii. Akcja rozgrywa się w 1946 roku w jednym z siedmiogrodzkich miasteczek, niedaleko granicy kraju. Mimo, iż światowy konflikt dobiegł końca, w wiosce nieustannie słychać jego echa i widać jego ślady – przez osadę przetaczają się tabuny byłych więźniów, szczęśliwców, którym udało się przetrwać piekło obozów koncentracyjnych oraz jeńców, którzy odzyskawszy wolność, rozpoczynają swoją odyseję, pragnąc powrócić do ojczyzny. Wydarzenia, które opisano w powieści dzieją się w równie interesujących, co niespokojnych czasach – Rumunia to państwo w rozkładzie, egzystujące w swoistej próżni: władzy nie zrzekł się jeszcze Blok Narodowo-Demokratyczny współpracujący z monarchą Michałem I (nastąpi to dopiero w 1947 roku), ale większościowego rządu wciąż nie utworzyli komuniści. Wiadomo jednak, że przyroda nie znosi próżni, co dobrze pokazuje także utwór Alexandru Ivasiuca – w okresie powojennego chaosu, zawieszenia i wyczekiwania na wyklarowanie i ukonstytuowanie się nowych wartości, w okresie bez zasad i bez praw, kiedy racja stoi po stronie tego, kto gotów jest potwierdzić ją przemocą, do głosu dochodzą elementy najsilniejsze i najbardziej bezwzględne. W ten sposób zwierzchnictwo nad miastem przejmują pospolici przestępcy i gangsterzy – ludzie czarnego rynku, spekulanci, złodzieje, przemytnicy i waluciarze, trudniący się niebezpiecznymi i nielegalnymi zajęciami przynoszącymi szybki zysk i złudne wrażenie wszechmocy, ludzie śliskich dróg, gotowi w każdej chwili zniknąć, nigdzie nie osiadli, dobrze prosperujący, żerujący na niedostatku, biedzie i powszechnej dezorganizacji.

Czytelnik uzyskuje sposobność zagłębienia się w ten świat szemranych interesów za sprawą głównego bohatera utworu, Paula Dunci, byłego arystokraty, który w nowej, powojennej rzeczywistości zostaje współpracownikiem ludzi bezprawia, pracując dla herszta lokalnej bandy w charakterze adwokata. Z racji faktu, że Paul Dunca to człowiek inteligentny i bystry, który rzadko bierze bezpośredni udział w konkretnym działaniu, przekładając ponad czyny uważną obserwację i analizę, otrzymujemy dość przekrojowe oraz wyczerpujące studium na temat nowych porządków w rumuńskim państwie, które ulega gwałtownym i szybkim przeobrażeniom, stając się areną walk i starć o wpływy.

Z jednej strony Woda to portret świata, który sam się pożera, którego tryby oliwione są krwią, który pozbawiony jest wyższych idei, a naczelną wartością są władza i pieniądz. Z drugiej zaś, powieść to także panorama formującej się idei komunistycznej, która nabiera cech realności. Reprezentanci przyszłych rządów, które zapanują w państwie rumuńskich, malowani są przez Alexandru Ivasiuca bardzo przyjazną kreską – młodzi komuniści to szczerzy idealiści, gorąco wierząco w kaganek oświaty i pochodnię postępu, których rzekomo są nosicielami. To budowniczowie nowego ładu, zaangażowani w reformowanie zepsutego świata, którzy pragną nauczyć się trudnej sztuki znajdowania form i mechanizmów, zdolnych i organizować ludzkie rzesze. Trzecim stronnictwem, o którym wspomina Ivasiuc na łamach swojego utworu, jest ówcześnie rządząca Partia Narodowo-Liberalna. To właśnie jej przedstawiciele stają się symbolem korupcji i współpracy z przestępczym półświatkiem – oportunizm, konformizm, cwaniactwo i głupota, lęk przed zdecydowanym działaniem powodują, że realna władza nad miastem trafia w ręce bandytów i spekulantów. Powszechne zepsucie, umysłowa indolencja bądź niezdolność przedsięwzięcia realnych akcji stają się trwałymi przymiotami, które przesądzają o tym, że stare układy muszą runąć, aby w mieście zapanował ład i sprawiedliwość.

Woda czytana przez pryzmat czytelniczych doświadczeń płynących z lektury Westybulu, pozwala dostrzec pewne powtarzające się elementy w warsztacie pisarskim Alexandru Ivasiuca. Charakterystyczna wydaje się kreacja głównego protagonisty – Paul Dunka to zblazowany i zobojętniały arystokrata, szukający nowych bodźców i podniet, kierujący się w swoim życiu różnorakimi, niekiedy sprzecznymi, impulsami. Ważką rolę w trakcie podejmowania kluczowych wyborów pełnią u niego podświadomy lęk przed śmiesznością, potrzeba ukrywania własnego zmieszania i zagłuszania wyrzutów sumienia poprzez gwałtowne i nerwowe postępowanie oraz trudna do przezwyciężenia chęć udowodniania prawd i obalania mitów na temat własnej osoby. Jeśli dodać jeszcze do tego tendencję do izolacji, samotności oraz milczenia, sentyment do książek oraz swoistą egzystencję na marginesie, poza głównym nurtem, okazuje się, że Paul Dunca dzieli bardzo wiele cech charakteru razem z profesorem Ileą, głównym bohaterem Westybulu, debiutanckiej powieści Alexandru Ivasiuca. Woda to także spojrzenie na wojnę bardzo zbliżone do tego, prezentowanego na łamach Westybulu. W obu przypadkach wojna to czas, kiedy uśmiercanie ludzi jest na porządku dziennym, to okres, gdy ściera się z powierzchni ziemi całe miliony, które giną na froncie, duszą się pod gruzami zbombardowanych budynków, gazowane są w komorach, wrzucane do pieców, głodzone i męczone przymusową pracą.

Utwór można by potraktować jako bardzo dobrą i napisaną z rozmachem powojenną epopeję o trudnych i niespokojnych czasach, gdyby nie kilka wad, które obniżają walory powieści. Woda to dzieło posiadające bogatą galerię protagonistów, z których jednak zdecydowana większość to postacie przejaskrawione – ich rys psychologiczny nierzadko zahacza o komiczność, chociaż chyba nie to było założeniem autora. Źle maskowane pompatyczność i patetyzm, nieco sztuczna dramaturgia, krystaliczna czystość poglądów przemieszana z młodzieńczą naiwnością, świat przedstawiany głównie w biało-czarnej tonacji to rzeczy, które odrobinę psują przyjemność płynącą z lektury. Drażni także maniera trzecioosobowego narratora, który nie potrafi powstrzymać się i poskromić swojej wszechwiedzy – wplatane pojedyncze zdania na temat przyszłości wybranych bohaterów zdają się zbędne, ponieważ nie wnoszą niczego istotnego do samej opowieści.

Mimo tych kilku uchybień, powieść Alexandru Ivasiuca to solidny kawał prozy, który czyta się stosunkowo lekko i ze sporą dozą przyjemności. Autor odsłania przed czytelnikiem ciekawy i z szerszej perspektywy, raczej mało znany wycinek historii Rumunii. Woda to dobry bodziec, by uzupełnić braki w wiedzy i przekonać się, jak wyglądało przejęcie władzy w tym kraju przez komunistów. Sama powieść dobrze odsłania meandry funkcjonowania mas ludzkich, w okresie, kiedy państwo nie spełnia swoich podstawowych obowiązków, tj. gdy nie potrafi ono zapewnić poczucia bezpieczeństwa jednostce czy dać choćby złudnej gwarancji sprawiedliwości. Proza Ivasiuca sugeruje, że zawsze znajdą się osobnicy, którzy powstałą lukę będą starali się zapełnić, czerpiąc przy tym maksymalne korzyści.

 
Wasz Ambrose

10 komentarzy:

  1. Zapowiada się interesująco. Tym bardziej, że o historii Rumunii wiem tyle. co nic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dla mnie Rumunia to kompletnie obcy obszar - zarówno z geograficznego, literackiego jak i historycznego punktu widzenia. Od dłuższego czasu obiecałem sobie zapoznanie się z tamtejszą prozą i w końcu udało mi się to postanowienie zrealizować :)

      Usuń
  2. Widzę, że literatura rumuńska wciąga, a zwłaszcza A. Ivasiuc. Mimo wad, o których wspomniałeś, zapowiada się ciekawa lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, powiedzmy, że udało mi się zrobić krótki wypad w tamte literackie rejony, a przewodnikiem okazał się właśnie A. Ivasiuc. A sama powieść to dobra książka - nie ma w mniej żadnych fajerwerków, jest za to solidny styl i bardzo ciekawy kontekst historyczny.

      Usuń
  3. Literatura rumuńska... terra, jak dla mnie, wciąż incognita. Masz szczęście do dobrych książek. I do tych z poza czytelniczego "main-stream'u".
    Luźne skojarzenie: postać z okładki ma bardzo WODNISTE spojrzenie. I o kolor mi chodzi - co za błękit! - i o łezkę, która zdaje się gdzieś w tych oczach kręcić. Przypadek czy zamierzony efekt? Ciekawe. A może to tylko złudzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie było podobnie, do niedawna :) W planach czytelniczych mam jeszcze Maneę oraz Blechera, ale czas pokaże, kiedy uda mi się po nich sięgnąć. A szczęście do ciekawych lektur podpieram pewnymi sztuczkami - przy wyborze danej pozycji często kieruję się literackimi seriami - "Proza Współczesna", "Współczesna Proza Światowa", "Nike", "Nowy Kanon" czy "Klub Interesującej Książki" to w moim odczuciu gwaranty solidnej i wartościowej lektury.

      Ha, mnie ta okładka niezbyt się podoba, chociaż przyznaję, że jest dość wymowna. Może ta postać, dość wiekowa i styrana życiem, do symbol starego porządku, świata, który zanika (chociaż śledząc to intensywne i żywotne spojrzenie, nietrudno wyobrazić sobie upór i niechęć wobec takiego zepchnięcia w kąt historii - stąd domniemana przez Ciebie łezka) i ustępuje miejsca nowemu?

      Usuń
    2. Dzięki za te drogowskazy - skoro mówisz, że powyższe serie można "brać w ciemno", poszukam czegoś przy okazji najbliższej wizyty w bibliotece.
      Pomijając walory estetyczne okładki (a propos, "Pnin" Nabiokova, którego niedawno czytałam, wydany w 1987 przez PIW, ma podobną obwolutę, czyli rysunkową postać głównego bohatera na czarnym tle), wodniste spojrzenie świetnie koresponduje z tytułem książki, I, jak piszesz, z treścią powieści.

      Usuń
    3. Służę uprzejmie. Generalnie "Współczesna Proza Światowa" jest niekiedy nazwana "czarną" z racji na charakterystyczne czarne tło okładki. W tej serii ukazało się wiele nazwisk, które obecnie uchodzą za literacki tuzy (Calvino, Joseph Heller, Gabriel García Márquez, Susan Sontag, John Updike, Kurt Vonnegut, John Maxwell Coetzee, Günter Grass czy Tarjei Vesaas), a podówczas wcale nie były jeszcze tak popularne :)

      Usuń
  4. Tematyka "Westybula" wydaje się bardziej zbliżona do moich zainteresowań. Jednak tak jak piszesz "Woda" ma ten atut, że może przybliżyć historię tego przecież nie tak odległego nam geograficznie kraju, a jednak słabo poznanego przez, zdaje się większość polskich czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt - w przypadku "Wody" kontekst historyczny jest niezwykle interesujący. Książka poświęcona jest okresowi powojennemu, w dodatku chodzi o powojnie w kraju, który dla nas Polaków jest raczej nieznany i anonimowy.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)