Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 3 lipca 2015

W objęciach Morfeusza - "Sny dziesięciu nocy"

Sny dziesięciu nocy

Sōseki Natsume

Tytuł oryginału: Yume Jū-ya
Tłumaczenie: Tsuda Monika, Tsuda Terumichi
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza WSJO
Liczba stron: 75









Sen to specyficzna forma aktywności ludzkiej świadomości, fizjologiczny stan naszego organizmu, podczas którego pogrążeni jesteśmy w bezruchu i nie reagujemy na bodźce płynące z otoczenia. Chociaż czynności tej poświęcamy około jedną trzecią naszego życia, to jednak cały czas owiana jest ona mgiełką tajemnicy. Do dziś nie udało się w pełni odpowiedzieć na pytanie, co dokładnie dzieje się z mózgiem człowieka pogrążonego we śnie, skąd wzięła się potrzeba snu i czemu dokładnie on służy. Wiadomo, że jest to nieodzowna czynność dla poprawnego funkcjonowania – długotrwały brak snu prowadzi do halucynacji, wycieńczenia, a nawet śmierci. Człowiek trafiający do krainy Morfeusza rozluźnia się, a jego osobowość przestaje analizować otaczającą go rzeczywistość. W doskonałej wewnętrznej ciszy, kiedy umysł zalewa bezbrzeżna pustka, z wolna rozbudza się człowiecza podświadomość, która zaczyna odgrywać pierwsze skrzypce. Co ciekawe, mimo tej pozornej bierności, mózg nie przestaje być aktywny – w czasie snu organ ten intensywnie pracuje, charakteryzując się wzmożoną działalnością, a efektem jego pracy są senne marzenia, które pojawiają się podczas jednej z dwóch faz snu, zwanej REM (z ang. rapid eye movement czyli szybki ruch gałek ocznych). Senna rzeczywistość ma na ogół charakter wizualny, ale zdarza się, że osoba pogrążona we śnie potrafi słyszeć dźwięki, odczuwać zapachy oraz smak.
Senne mary, marzenia oraz majaki stanowią integralną część ludzkiej cywilizacji i odgrywają w niej niepoślednią rolę. Od najdawniejszych czasów sny, z uwagi na swoją abstrakcyjność i niezwykłość, traktowano ze szczególną uwagą, dopatrując się w nich pierwiastków magicznych. Z tego względu bardzo ważna była umiejętność czytania i interpretacji sennych marzeń – z widziadeł władców, którzy na ogół traktowani byli jako synowie bogów, a więc osoby wyjątkowe i ponadprzeciętne, próbowano tkać przyszłe losy państwa oraz przewidywać nadchodzące wydarzenia. Próbami przekładania snów zajmowali się babilońscy oraz egipscy kapłani, celtyccy magowie czy średniowieczni alchemicy. Domeną snów interesował się także Zygmunt Freud, słynny austriacki lekarz neurolog i psychiatra, twórca psychoanalizy. Według Freuda sny są krzykiem podświadomości – pozwalają one dojść do głosu silnym, ale skrytym, bowiem uważanym przez nas za nieosiągalne, pragnieniom. Dzięki snom, które Freud zawsze rozpatrywał indywidualnie, pod kątem danej osoby, organizm odpoczywa poprzez rozładowanie powstałych w ciągu dnia psychicznych napięć oraz przetwarza zamaskowane, podświadome pragnienia. Senne marzenia to także pożywka dla literatury – spisywaniem swoich snów, zgodnie z tezą, że są one najstarszym, a zarazem najbardziej złożonym gatunkiem literackim, zajmował się czołowy przedstawiciel prozy argentyńskiej, Jorge Luis Borges. Podobnych akcentów nie brakuje także w literaturze japońskiej gdzie również można odnaleźć skrybę skrzętnie notującego swoje senna widziadła. Opisywaniem swoich wizyt w krainie Morfeusza parał się sam Sōseki Natsume (1867 – 1916), uważany za jednego z najznamienitszych pisarzy Nipponu, czołowy reprezentant epoki Meiji (1868 – 1912). W roku 1908, a więc trzy lata po wydaniu prześwietnej książki Jestem kotem, na łamach gazety Asahi Shimbun, w której to Natsume dzierżył stanowisko kierownika działu literackiego, ukazała się seria dziesięciu krótkich utworów, zebranych pod wspólnym tytułem Sny dziesięciu nocy.
Sny dziesięciu nocy to zapis eksploracji świata, który na co dzień pozostaje w ukryciu. Skromne, bo zaledwie kilkustronicowe opowiastki pozwalają czytelnikowi zanurzyć się w oniryczną rzeczywistość, przepełnioną groteską, niezwykłością oraz dziwactwami, które skrywa w sobie podświadomość śniącego podmiotu lirycznego. Kraina snów, przez którą prowadzi nas autor jest niezwykłym kolażem, wielkim kotłem, gdzie przelewają się masy przeszłości oraz teraźniejszości. Wydarzenia, motywy oraz postacie z japońskiej tradycji oraz historii swobodnie przenikają do czasów, w których egzystuje główny bohater, czyli do epoki Meiji – samuraje ze swoim kodeksem honorowym, wojownicy z zamierzchłej przeszłości, gdy po ziemi chodzili bogowie, rzeźbiarz okresu Kamakura (1192 – 1333), kiedy to rozpoczęły się rządy siogunatu, prowadzą bezkolizyjną egzystencję z otoczeniem, do którego zdecydowanie nie pasują, na tle którego wyróżniają się w sposób znaczący, czego jednak sami zainteresowani zdają się nie dostrzegać.
Sny dziesięciu nocy nie odznaczają się wyraźnie zarysowanym wątkiem fabularnym, trudno także doszukać się powiązań pomiędzy poszczególnymi historiami. Każdy z utworów jest tworem autonomicznym i samodzielnym. Jednocześnie każda opowieść ma charakter na wskroś japoński – żadne z dzieł nie kończy się pointą, która mogłaby stanowić podsumowanie czy morał. Wszystkie opowiastki cechują się otwartym zakończeniem – czytelnik zostaje bezpardonowo porzucony przez podmiot liryczny, pozostawiony sam sobie, postawiony przed historią, która urywa się nagle i niespodziewanie. Ta maniera tak znamienna dla japońskiej literatury, idealnie pasuje do świata snów, z którego śniący nierzadko jest wyrywany w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy nic nie zostało jeszcze wyjaśnione, gdy rzeczywistość sennego świata nie zdążyła się jeszcze wyklarować i nabrać pełnych kształtów. Z tego względu utwory Sōsekiego Natsume bardziej przypominają szkice czy zarysy niż kompletne dzieła literackie.
Na Sny dziesięciu nocy warto także spojrzeć przez pryzmat okresu, w którym zostały one napisane. Wraz z nadejściem nowej epoki, w Japonii nastąpił także przełom w ustroju władzy (wydarzenia te określa się mianem restauracji Meiji). Po okresie, w którym najważniejszą osobą w państwie był siogun, pełnię władzy na powrót uzyskał cesarz. Po obaleniu ostatniego sioguna, Yoshinobu Tokugawy, Japonia pod rządami cesarza Mutsuhito zakończyła politykę izolacjonizmu Sakoku (wspominałem o niej przy okazji lektury książki Milczenie autorstwa Shūsaku Endō) i otwarła się na wpływy Zachodu. W kraju rozpoczął się proces dynamicznej modernizacji, która dotknęła praktycznie wszelkie gałęzie życia, w tym również literaturę. Japonia po ponad 200 lat odcięcia od oddziaływań obcych cywilizacji starała się nadrobić wszelkie zaległości. W dziedzinie słowa pisanego największy wkład w rozwój nowoczesnej powieści wnieśli Jun'ichirō Tanizaki oraz Sōseki Natsume. Sny dziesięciu nocy to dobry przykład awangardowości Sōsekiego Natsume – japoński artysta prezentuje czytelnikowi rzeczywistość sekretną, mroczną, niezbadaną, podczas gdy ówczesna literatura zajmuje się przede wszystkim odwzorowaniem świata zewnętrznego, który na co dzień otacza człowieka.
Sny dziesięciu nocy posiadają interesującą konstrukcję. Przyśnił mi się taki oto sen to formułka otwierająca pierwsze trzy opowieści oraz piąty sen. Pozostałe sześć dzieł rozpoczyna się w sposób, za sprawą którego nie można jednoznacznie stwierdzić, że opisują one senną rzeczywistość. Taka forma i układ mogą sygnalizować, że granica między jawą a snem, początkowo bardzo klarowna, z biegiem czasu zaciera się i zanika. Tak jakby to, co ukryte, zawoalowane zaczęło przesiąkać do świata twardej rzeczywistości, dotychczas rządzonego żelaznymi zasadami logiki.
Krótko reasumując Sny dziesięciu nocy to książeczka, którą należy traktować jako uzupełnienie, pozwalające bardziej kompleksowo spojrzeć na dorobek artystyczny Sōsekiego Natsume. Poszczególne dzieła nie są może utworami wybitnymi, ale z pewnością odznaczają się niezwykłością, niepokojącą groteską i dziwacznością – nagrobek z kawałka opadłej z nieba gwiazdy, walka ze świniami, które pałają żądzą lizania czy starcy wierzący, że potrafią zamienić zwinięty ręcznik w węża to z pewnością rzeczy, które nie przytrafiają się każdemu.
Wasz Ambrose 


Tekst bierz udział w wyzwaniu Japonica:
Wyzwanie Japonica



12 komentarzy:

  1. Lubię takie dziwaczności, uwielbiam opowiadania, więc lektura jak najbardziej dla mnie. I jaka króciutka. Same plusy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwaczności jest sporo, ale tych utworów nie traktowałbym w kategorii opowiadań :) Brak wyraźnie zarysowanej fabuły, wątki raczej skromne, wszystko kończy się nagle - są to sny dosłownie spisane, bez żadnych upiększeń :)

      Usuń
  2. Ta początkowa formułka niektórych opowiadań jakoś tak mi się kojarzy z I Have a Dream MLK :) Bardzo ciekawy temat rzuciłeś na tapetę. Nadałby się na zebranie DKK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, bardzo ciekawe skojarzenie. Może M. Luther King czytał dzieła Sōsekiego Natsume :) Temat interesujący, ale na zebranie DKK polecałbym jednak inną lekturę - "Sny dziesięciu nocy" mogłyby wprawić wielu czytelników w konsternację. Historie są ze sobą luźno powiązane, warstwa fabularna bardzo uboga. Do tego sporo symboliki i odwołań do kultury japońskiej :)

      Usuń
  3. bookiemonster3 lipca 2015 16:42

    Ciekawe czy Natsume Sōseki zawarł w tych opowiadaniach własne sny? Sama bardzo dużo śnię i uwielbiam słuchać o snach innych. Nie przywiązuję może tak wielkiej uwagi do możliwych ich znaczeń, raczej fascynuje mnie jak u innych działa podświadomość. Tym bardziej ta pozycja wydaje się super interesująca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, książeczka stanowi zapis snów samego Sōsekiego Natsume. Ale te sny są niczym sny, tj. niesforne i samowolne. Daleko im do literackiej materii - nie ma tu długich i rozbudowanych historii :) Wydaje mi się, że pozycja może się spodobać fanom Natsume lub fascynatom snów :)

      Usuń
    2. bookiemonster4 lipca 2015 07:21

      Tak a w tekście jak wół, że opisywał swoje sny:) A mówią, że to młodzież czyta bez zrozumienia

      Usuń
    3. Każdemu może się zdarzyć :)

      Usuń
  4. Soseki Natsume jak na zamówienie. Śniło mi się dzisiaj, że latam z użyciem parasola ;) Rzeczywiście "Sny" mogłyby być uzupełnieniem, tyle że w ogóle nie czytałam jeszcze książek tego autora. Mam za to pod ręką moją ukochaną Hiromi Kawakami i lada dzień zabiorę się za lekturę. Poprzednie dwie jej książki były w pewnym sensie ze snami związane, może w tej też coś podobnego wypatrzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takiej formie latania jeszcze nie słyszałem, ale brzmi bardzo ciekawie :) Ja o Kawakami cały czas myślę, podobnie jak o Natsuo Kirino i Yōko Ogawie. Czekam na recenzję książki Hiromi Kawakami :)

      Usuń
  5. Groteskowe sny nasuwają natychmiast skojarzenia z Schulzem, albo Kafką. Przyznam się, że lubię taką oniryczną rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tylko, że w tym przypadku nie mamy do czynienia z senną, surrealistyczną rzeczywistością, a snami samymi w sobie, czyli tworzywem surowym i nieprzetworzonym :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)