Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

sobota, 9 sierpnia 2014

"Kraina śniegu" Yasunari Kawabata - Oślepiająca biel

Kraina śniegu

Yasunari Kawabata

Tytuł oryginału: Yukiguni
Tłumaczenie: Wiesław Kotański
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Liczba stron: 193







Słysząc słowo śnieg, przed oczami wyobraźni pojawiają się opadające płatki, które gęsto zaścielają pola o barwie intensywnej bieli. A biel, która powstaje poprzez połączenie wszystkich kolorów to już cała intensywność skojarzeń – to czystość wewnętrzna, duchowa, prawość, szlachetność oraz niewinność. To także symbol odpuszczenia, otrzymanej łaski darowania kar doczesnych, odnowy. To również oznaka boskości, doskonałego piękna, nieosiągalnego przez zwykłych śmiertelników. Białe są także brody mędrców, których umysły skrywają ogromne pokłady rozwagi, mądrości, życiowego doświadczenia. Biel to również oznaka pokoju. Ale z bielą mogą łączyć się też negatywne konotacje – chłód, zimna obojętność, brak uczuć, mentalna pustka. Ponadto biały śnieg to nierzadko kurtyna, zasłona, skrywająca pod sobą brzydotę i niedoskonałość doczesnego świata, która zakwita ponownie przy pierwszych roztopach. O tym jak niejednoznaczny jest kolor biały można przekonać się na podstawie lektury Krainy śniegu, autorstwa Yasunariego Kawabaty, japońskiego autora, z którym miałem okazję zetknąć się przy okazji powieści Głos góry oraz zbiorku Tysiąc żurawi. Śpiące piękności.

Akcja utworu Kraina śniegu została osadzona w niewielkiej wypoczynkowej mieścinie, słynącej z termalnych kąpieli, położonej w tytułowej Krainie Śniegu. Dzięki uprzejmości tłumacza, czytelnik dowiaduje się, że chodzi prawdopodobnie o teren gorących źródeł w obfitującej w śniegi okolicy w zachodniej części wyspy Honsiu. Sam wybór miejsca, w którym rozgrywają się wydarzenia zdaje się znaczący – wioska przez sporą część roku odcięta jest od świata zewnętrznego ze względu na spore opady białego puchu oraz okalający ją potężny łańcuch górski. Jest to zatem obszar silnie izolowany, egzystujący gdzieś na uboczu powszechnej świadomości. Z uwagi na przeżycia głównego bohatera, Kraina Śniegu często jawi się także jako kraina na poły mityczna, fantasmagoryczna, lekko nierzeczywista, pozostająca na granicy świata realnego i ułudy, mary, fantazji. Do tego hermetycznego świata przybywa główny bohater utworu, pochodzący z Tokio pan Shimamura. Wywodzi się on z zamożnej rodziny, po której odziedziczył pokaźny majątek. Uzyskane w spadku pieniądze pozwalają prowadzić próżniaczą egzystencją, otaczać się luksusem oraz spełniać wszelakiej maści zachcianki, które Shimamura najczęściej określa mianem sztuki dla sztuki. Do tego typu zajęć należy m.in. zainteresowanie tańcem europejskim, które wykwitło na szczątkach fascynacji tańcem japońskim. Pasja bohatera objawia się szkicami literackimi poświęconymi temu tematowi, chociaż wszelkie przemyślenia i refleksje powstają jedynie w oparciu o fotografie, albumy oraz obcojęzyczne teksty. Warto zatem zauważyć, że Shimamura pisze o czymś, czego nigdy w życiu nie widział na oczy – taniec europejski charakteryzuje wyłącznie na podstawie refleksów, odbić, jakie stanowią dostępne źródła, np. teksty francuskojęzycznych intelektualistów dotyczące rozkwitu rosyjskiego baletu.

W drodze do Krainy Śniegu, do której najłatwiej dostać się koleją, Shimamura natrafia na kolejny intrygujący pobrzask – migotliwe światło pozwala dostrzec w pociągowej szybie twarz młodej i pięknej dziewczyny, która czule opiekuje się swoim towarzyszem podróży. Subtelne rysy, niepospolita uroda oraz melodyjny głos przykuwają uwagę tokijczyka, który nie może powstrzymać się przed ukradkowym zerkaniem. Obiektem fascynacji jest Yōko, która troszczy się o Yukio, ciężko chorego syna miejscowej nauczycielki tańca. Ale celem, prawdopodobnie podświadomym, dla którego Shimamura przybywa do górskiej enklawy jest inna kobieta – Komako, niewiele starsza od Yōko dwudziestoparolatka, która z bliżej nie określonych przyczyn została gejszą. Bohater od momentu dotarcia do Krainy Śniegu diametralnie zrywa z dotychczasową egzystencją, odcina się od pozostającej daleko rodziny, wikłając się równocześnie w skomplikowaną relację z Komako oraz próbując dowiedzieć się czegoś na temat Yōko i jej ciężko chorego współpodróżnika. Zawiłe ruchy tych postaci, targające nimi emocje, skrywane przez nie sekrety stanowią kanwę całego utworu, który mieni się całą paletą barw.

Za sprawą trzecioosobowego narratora, który stale towarzyszy Shimamurze autor w intrygujący sposób zajmuje się kwestią interakcji, jakie zachodzą się pomiędzy kobietą i mężczyzną. Śledząc stosunki bohatera oraz Komako nietrudno o skojarzenia związane z subtelną konfrontacją, delikatną walką, prowadzoną na wszelkich możliwych frontach. Kraina Śniegu to kolejna poznana przeze mnie książka z literatury japońskiej, w którą ważną rolę odgrywają japońskie teatry – kabuki oraz . Pierwszy z nich słynie z bogatej oprawy przedstawień, silnej ekspresji i wyszukanej charakteryzacji aktorów. Cechami znamiennymi dla drugiej formy sztuki są mimika, taniec, śpiew, muzyka oraz efektowne maski. Elementy obu teatrów możemy odnaleźć w postępowaniu bohaterów, które momentami przypomina sceniczne wystąpienie. Szczególnie zachowanie Komako mocno kojarzy się z grą, aktorskim kunsztem – kolejne gesty, czyny oraz słowa są tak ambiwalentne, gwałtowne, sprzeczne, w wyniku czego trudno pokusić się o ocenę rzeczywistej relacji. Mimo tej uczuciowej mimikry, niejasności i dwuznaczności oraz iście dualistycznej natury to właśnie Komako wygłasza kwestię, że tylko kobieta jest w stanie prawdziwie pokochać drugiego człowieka. Zgoła inaczej prezentuje się rys psychologiczny Shimamury, który zachowuje się tak jakby w głębi jego piersi usypana była gruba warstwa śniegu. To typ człowieka, który bez mrugnięcia okiem przyjmuje ofiarowane uczucie, ale nie oferuje absolutnie nic w zamian. Udręka, która dotyka Komako związana z niepewnością własnego losu i wątpliwości dotyczące niejasnego stosunku, jaki ma do niej Shimamura, nie robią zbytniego wrażenia na chłodnym tokijczyku, który potrafi tylko zarejestrować cudze przeżycia, bez ich należytej transkrypcji. Wydaje się, że Shimamura jest klasycznym egoistą ze skłonnościami do marzycielstwa oraz konformizmu, który boi się podejmować zdecydowanych akcji – wyraźnie przekłada on lenistwo, czy też poddawanie się wartkiemu nurtowi zdarzeń ponad działanie, znamionujące silną wolę i niezależność. Kraina Śniegu jest swoistą kolebką, w której zanurza się Shimamura, odcinając się od dręczących go codziennych problemów, czyniąc to także kosztem innych. Warto jednak podkreślić, że bohater nie jest zupełnie pozbawiony skrupułów – odczuwa od zmieszanie, wyrzuty sumienia z racji własnego samolubstwa oraz przedmiotowego traktowania innych, ale posiada zbyt słabą wolę, by się zmienić. Owa niemoc jest źródłem niepokoju, który towarzyszy Shimamurze przy każdej wizycie w Krainie Śniegu. Ponadto bohater jest osobnikiem bardzo wrażliwym, a sposób rejestracji otaczającej go rzeczywistości jest niezmiernie ciekawy, podobnie jak obserwacja zmian, które dokonują się w Shimamurze przy okazji kolejnych wizyt.

Akcja utworu jest mocno rozciągnięta w czasie, dzięki czemu czytelnik otrzymuje sposobność obserwacji cyklu przemian zachodzących w Krainie Śniegu podążającej w zgodzie z rytmem przyrody. Na szczególną uwagę zasługują dwie pory roku – jesień, kiedy krwistoczerwona, ognisto pomarańczowa natura z wolna pogrąża się w letargu oraz zima, gdy świat szczelnie okryty białą kołdrą śniegu zapadł już w zimową drzemkę. Oba okresy kojarzą się ze snem, który z kolei wiąże się z ułudą, marą, majakami. Rzeczywistość, w której rozgrywają się wydarzenia bardzo często przywodzi na myśl oniryczne wizje, rodzące się w umyśle zatopionego w otchłani snu człowieka. Nierealność całej scenerii uwypukla często pojawiający się motyw lustra oraz lustrzanego odbicia – Shimamura nie raz zadaje sobie pytanie, czy przeżywane stany, doświadczane emocje nie są jedynie złudzeniem, igraniem świetlnego refleksu, mirażem.

Warty podkreślenia jest także język, a więc literackie tworzywo, z którego utkano utwór. Autor posługuje się nim z wprawą, zdradzającą prawdziwe mistrzostwo – jest on subtelny, delikatny oraz efemeryczny. Pisarzowi w kilku słowach udaje się nakreślić, czy też naszkicować całą złożoność, bądź piękno danej sytuacji. Połączenia niektórych wyrazów zaskakują, pewne konstrukcje i porównania zdradzają także kulturową odmienność japońskiego artysty – dla przykładu europejskiemu czytelnikowi fakt podkreślenia urody kobiecych ust poprzez porównanie ich do przyssawek pijawki może wydawać się obrzydliwy, ale właśnie w ten sposób Shimamura wyraża zachwyt nad wargami Komako. Zastanawiająca jest także harmonia panująca pomiędzy światem przyrody a rozgrywającymi się wydarzeniami – kłótnia, której towarzyszy krakanie wron, ludzkie kroki pobrzmiewające w takt płaczu sosen czy zawodzenie wiatru płynnie przechodzące w szum pędzącego pociągu, który z kolei przeradza się w krzyk. Otoczenie zdaje się stanowić ogromną scenę, na której wystawiana jest wielka sztuka ludzkiej egzystencji – jednocześnie każdy element scenografii jest w tej układance ważny, żaden z nich nie pozostaje bez znaczenia, wszystko zostało rozmieszczone z ogromnym pietyzmem i rozmysłem, a jedynie niewielki margines pozostawiono dla przypadku.

Proza Kawabaty, w której ścierają się pierwiastek męski oraz żeński doskonale uzmysławia, że pełne porozumienie, do jakiego może dojść pomiędzy dwoma istotami to sprawa wręcz niezwykła, bowiem ogromnie trudna, kosztująca ogrom wysiłku. Ludzkie gesty, zachowanie, charakter oceniane są przez pryzmat okoliczności, w której aktualnie znajdują się dane osoby. Ponieważ przeżycie wszelkich możliwych stanów nie jest możliwe, zupełne poznanie drugiego człowieka również jest niewykonalne. Ostateczne, całkowite odkrycie cudzej natury leży poza orbitą naszych możliwości – nigdy nie przeszyjemy najskrytszych myśli bliźniego, w którym zawsze będzie tkwić pewna zagadka, drobny cień tajemnicy i niejasności. Ów sekret dotyczący własnej osobowości w posiadaniu którego jest każdy człowiek został mistrzowsko podkreślony poprzez uzupełnienie kompozycji świata przedstawionego bohaterką, będącą gejszą. Zawód ten ściśle związany jest z kulturą japońską, parają się nim kobiety. Dobra gejsza, której zadaniem jest zabawianie towarzystwa, specjalizuje się w sztuce prowadzenia konwersacji, tańcu, śpiewie oraz grze na tradycyjnych instrumentach. Sprzedaje ona swój wolny czas, który poświęca klientowi, pragnąc umilić mu czas, ale nie handluje ona swoim ciałem – w żadnym razie nie jest prostytutką, za które niekiedy mylnie bierze się gejsze. Twarz jej pokryta jest gęstym białym pudrem, na który przyklejony jest przymilny uśmiech – jest to maska kukiełki, za którą skrywane są rzeczywiste odczucia i emocje.

Reasumując, Kraina śniegu to bardzo ciekawa książka Yasunariego Kawabaty, japońskiego mistrza prozy. Powieść jest popisem zdolności obserwacyjnych pisarza, który w interesujący sposób prześwietla ludzką naturę. Ogromne wrażenie robi wykreowana miłosna figura, która żywo i niespokojnie pulsuje, tętni pełną mocą, w której wyczuwalna jest silna polaryzacja i napięcie. Kawabata z wdziękiem odsłania meandry ludzkiej psychiki, prezentując jej złożoność oraz skomplikowaną budowę. Ponadto w trakcie lektury czytelnik przekonuje się jak niezwykła i niepowtarzalna jest kultura Japonii, będąca wynikiem m.in. polityki izolacjonizmu. Tę hermetyczność Wysp Japońskich zdaje się symbolizować tytułowa Kraina Śniegu – odcięta od reszty świata wysokim łańcuchem górskim, posiadająca własną, wyjątkową kulturę i obyczaje.

Wasz Ambrose

18 komentarzy:

  1. Nie ma to jak odrobina śniegu w dusznym sierpniu.;)
    Zaopatrzyłam się w tę książkę, ale czekam na zimę, żeby lepiej wczuć się w klimat.
    Instytucja gejszy to b. ciekawa sprawa, u nas sprowadza się tę profesję - masz rację - zaledwie do "pani do towarzystwa". A te panie tyle muszą umieć...
    Sposób, w jaki piszesz o kolorach i przyrodzie, przypomina mi inną krótką powieść japońską: "Zagładę" Yoshimury. Do dzisiaj mam przed oczyma zwoje czerwonego jedwabiu wyrzucone na plażę po sztormie i katastrofie statku. Japończycy potrafią czarować swoim minimalizmem jak mało kto.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, lekturę wybrałem dla ochłody, żeby trochę odsapnąć po tych lipcowo-sierpniowych upałach :)

      Za książką Yoshimury rozglądam się już od pewnego czasu, ale jak na razie nie mogę natknąć się na nią w żadnej z moich bibliotek. Japoński minimalizm poznaję za sprawą innych autorów :)

      Co do instytucji gejszy, to z tego co czytałem, szczególnie Amerykanie dość mocno przyczynili się do wykreowania wyobrażenia, że gejsza to japoński odpowiednik prostytutki.

      Usuń
    2. Amerykańskie spojrzenie na Wschód przynosi tyle wypaczeń, że głowa boli. Oni nie są w stanie pojąć ani duszy słowiańskiej, ani dalekowschodniej.;(

      Usuń
    3. Niekiedy można odnieść wrażenie, że nawet nie próbują ani pojąć, ani zrozumieć.

      Usuń
    4. Raczej starają się "przełożyć" materiał wyjściowy na własny język.;(

      Usuń
    5. Tym bardziej interesujące, z wielu Amerykanów, nawet jeśli nie urodziło się Słowianami lub Azjatami, to ma bliższych lub dalszych krewnych z tych rejonów się wywodzących.

      Usuń
  2. Biel zawsze kojarzy się z pogrzebami. W tradycji Cerkwi prawosławnej pierwszych wieków, zmarli ubierani byli w białe szaty. Swego czasu wiele czytałam na ten temat i właśnie tak mi się kojarz biel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, ciekawa sprawa. Wychodzi na to, że kolor biały to cała paleta znaczeń (byłoby to nawet zgodne z fizyką, bowiem światło białe powstaje z połączenie świateł o różnej długości fal).

      Usuń
  3. Widzę, że wielu blogerów tęskni w sierpniu za śniegiem... A na poważnie kuszą mnie te menadry japońskiej psychiki. W krajach Wschodu biel kojarzona jest ze śmiercią, ciekawe, czy w Japonii również?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, w sezonie wakacyjnym sporo jest zimowych recenzji. Co do koloru żałoby, to wyczytałem, że w Japonii jest to również kolor biały - ponoć w dniu pogrzebu cały dom zmarłego jest przystrajany właśnie w tę barwę.

      Usuń
  4. Właśnie w Indiach biel jest kolorem żałoby. A co do zimnego puchu to u mnie "Kraina śniegu" leży na półce od tak dawna. Stary antykwariatowy nabytek, który wybrałam ze względu na okładkę (moja jest inna, czarno-biała i spogląda na czytelnika). Tą piękną recenzją mi o niej przypomniałeś i mam zamiar odszukać zapomnianego Kawabatę (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam dobrze Twoją okładkę - jedna z wielu wspaniałych pozycji wydanych w ramach Prozy Światowej. To moja ulubiona seria PIWu.

      Do Kawabaty polecam wrócić - uważam, że to pisarz, którego warto odświeżać. "Kraina śniegu" nie jest co prawda tak wspaniała jak "Głos góry", ale i tak warto poświęcić jej trochę czasu :)

      Usuń
    2. Na "Głos góry" nigdy nigdzie się nie natknęłam, jednak skoro określiłeś ją mianem "wspaniała", postaram się ją zdobyć (:

      Usuń
    3. Uważam, że warto - spośród wszystkich lektur Kawabaty, ta wydaje mi się zdecydowanie najlepsza :)

      Usuń
  5. Kolejna ciekawa książka i bardzo interesujący tekst. Tylko kiedy to wszystko czytać? I zawsze jest potem dylemat, czy taką książkę, o której coś wiemy z wiarygodnego źródła, dać na początek kolejki, gdyż warta jest przeczytania, czy lepiej dać coś, o czym niczego wiarygodnego nie wiemy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedynym pocieszeniem w przypadku tej lektury jest fakt, że jest ona dość skromna objętościowo i chociaż nie brakuje w niej dwuznaczności, refleksyjności to stosunkowo szybko się ją czyta.

      Co do kolejek książkowych to każdy ma swoją własną - gdyby oglądać się jedynie na powieści, które wydają się interesujące za sprawą recenzji znajomych, to szybko okazałoby się, że musimy zrezygnować z naszego własnego stosu :)

      Usuń
  6. Nie znam chyba drugiego blogera, który interesowałby się tak orientalną literaturą. I bardzo dobrze! Dzięki temu tylko u Was znajduję takie perełki. :) Aż chce się przenieść do tej Japonii, choćby tylko wirtualnie i na kilka godzin. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja znam pewną blogerkę, specjalistkę od spraw Orientu i mogę Ci ją nawet polecić - chodzi o Luizę i jej wspaniały blog Owarinai Yume. Ale cieszę się, że nasza strona również Ci się podoba :)

      Oj, mi też marzy się ostatnio podróż do Japonii, ale nie taka kilkudniowa, ale paromiesięczna, czy nawet osiedlenie się tam na kilka lat, tak by dokładnie poznać obyczaje i kulturę tego niezwykle interesującego narodu.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)