Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

niedziela, 23 września 2012

Gorący zwolennik eutanazji

Plakat spektaklu Szyc 

Klinika dobrej śmierci

Jacek Getner


Reżyseria: Ana Nowicka
Teatr: BARAKAH
Czas trwania: 1 h 15 min.







Natrętny szmer głosów, przypominający bzyczenie pszczół, wśród których próżno nasłuchiwać języka polskiego. Chwila wyczekiwania na wygodnym fotelu z wysłużonym, zielonym, ale nadal miękkim obiciem. Kilka minut poświęconych kontemplacji ścian oklejonych klimatycznymi plakatami w stylu retro, kilka kursów kelnerów, przecinających szybko rzeczywistość wypełnioną oczekiwaniem i nareszcie wrota do piwnic Klazmer Hois, w których mieści się Teatr BARAKAH zostają odsłonięte. Przedstawienie czas zacząć!

Witamy w klinice dobrej śmierci, w której lekko i przyjemnie zdejmujemy z ludzi niepotrzebny bagaż życia. Czy jest już Pani zarejestrowana? Proszę usiąść i poczekać na swoją kolej!

Swoją kwestię w kółko i w kółko, niczym automat, którym zresztą jest, powtarza Mechaniczna Siostra. Pielęgniarka ubrana w różową sukienkę w motywy kwiatowe, nosząca na swych nogach czarne, wysokie kozaki, z rażąco różowymi włosami, posiadająca niepokojąco męskie rysy twarzy, robi na widzach-pacjentach piorunujące wrażenie.

Ordynator w konwersacji z Dziennikarzem - foto by Paweł Topolski [http://www.teatrbarakah.com]
Klinika Dobrej Śmierci to w pełni profesjonalny ośrodek, w którym fachowa obsługa w sposób lekki i przyjemny dokona na nas zabiegu, uwalniając nas tym samym od trosk doczesności, które przygniatają w końcu każdego człowieka. Szefem kliniki jest fanatyczny Ordynator, który zbawienie doczesnego świata dostrzega właśnie w eutanazji.

Pacjentami kliniki są różnoracy ludzie. Trafi się wśród nich Producent Filmowy po wylewie, któremu nie wyszło kilka filmów. To żona zdecydowała się wysłać go na zabieg. Ofiarą ośrodka padnie również obawiająca się swojej synowej Starsza Pani, zadeklarowana przeciwniczka eutanazji, która w klinice upatruje zakamuflowanej drogi prowadzącej na Wyspę Spokojnej Starości. O motywach swojego wyboru opowie nam również szpakowaty, kulejący Mężczyzna, który kilka lat wcześniej na dobre utracił kontakt ze swoją jedyną córką. Wszyscy są typowymi pacjentami, których bardzo lubi ekscentryczny Ordynator, pragnąc zapewnić im godziwe pożegnanie się z doczesną egzystencją. Problemy z doproszeniem się zabiegu będzie za to miała Młoda Kobieta, która postanowiła o wykonaniu eutanazji na swoim sparaliżowanym mężu. Ordynator w sposób dość wyraźny i zdecydowany wyjaśni, że jego ośrodek nie zajmuje się wykonywaniem wyroków śmierci, karaniem, a jedynie przeprowadza zabiegi. Kara śmierci to echa czasów dawnych, spowitych przez mroki ciemnoty umysłowej i głupoty ludzkiej, to symbol ery barbarzyństwa, którą ludzkość ma już na szczęście dawno za sobą, a do której to absolutnie nie wypada wracać naszej szlachetnej oraz rozwiniętej cywilizacji.

Spektakl to znakomita groteska, gęsto i często łatana absurdem. W rzeczywistości, do tworzenia której zostajemy zaproszeni, zabieg eutanazji jest już prawnie dozwolony, stąd właśnie legalna, ale wciąż budząca ogromne kontrowersje, działalność kliniki. Cały czas opinia publiczna próbuje poznać powody, dla których ludzie poddają się zabiegowi, stąd też wizyta Dziennikarza, gorącego zwolennika eutanazji, który na polecenie swojego Naczelnego ma przeprowadzić wywiady z pacjentami kliniki i dowiedzieć się, co kieruje ich na drugi brzeg rzeki życia. To nieco zadufany w sobie młody człowiek, szczęśliwy, jak mu się przynajmniej wydaje, mąż oraz ojciec trójki niekoniecznie do niego podobnych dzieci, wieszczący filozofię absolutnej, by nie rzec skrajnej, poprawności politycznej, w imię której każdemu człowiekowi przysługuje prawo wyboru, dotyczące również sposobu, formy oraz daty swojej śmierci. Dopiero interakcja, w którą wejdzie ze Starszą Panią pozwoli mu chociaż na chwilę popatrzyć na rzeczywistość bez klapek na oczach i przekonać się, że większość pacjentów, decydująca się na zabieg, to nie tyle ludzie schorowani fizycznie, co osoby samotne, czujące się niepotrzebne, odrzucone, pozbawione miłości, ofiary, jak to trafnie ujął Tadeusz Różewicz, znieczulicy społecznej. Na kwestię eutanazji inaczej patrzy Szalony Ordynator. Hołduje on idei, że śmierć człowieka następuje już w momencie, gdy znikają chęci do życia. Dalsza egzystencja takiego osobnika jest już tylko niepotrzebną męczarnią, smutną wegetacją, która przedłużana w nieskończoność staje się nieludzkim okrucieństwem. Wydaje się jednak, że założenia myśli przewodniej Ordynatora oparte są na błędnych przesłaniach – myli on mianowicie przyczyny ze skutkami. Co prawda trafnie diagnozuje, że ludzie zdrowi fizycznie, mogą posiadać poważnie schorowaną psychikę, ale wyciągając do nich pomocną dłoń, potrafi im jedynie zaoferować śmierć.

Obsada spektaklu - foto by Dorota Czarnecka [http://www.teatrbarakah.com]
Akcja spektaklu jest dość przewrotna, bowiem w pewnym momencie, ku zgrozie Żurnalisty, okazuje się, że został on wybrany do roli Chrystusa eutanazji. W końcu wiek 33 lat to znakomity okres to umierania za ideę. Ordynator, by w pełni przekonać świat do celowości prowadzonych przez siebie zabiegów potrzebuje męczennika, który udowodni, że eutanazja to w dzisiejszym świecie rzecz niezbędna, umożliwiająca skuteczną oraz ostateczną walkę z wszelakimi formami nieszczęścia. Dziennikarz mamiony jest wizją wielkości, którą jedna może zapewnić mu jedynie śmierć. Pozagrobowa chwała, literackie nagrody za tekst poświęcony eutanazji, mienią się jednak bardzo kusząco. Na co zdecyduje się żądny sławy Dziennikarz? O tym musicie przekonać się już sami.

Warto być może dodać, że Klinika dobrej śmierci w reżyserii Any Nowickiej została wyróżniona na XV Ogólnopolskim Konkursie na Wystawie Polskiej Sztuki Współczesnej. Ponadto tekst Jacka Getnera, na którym oparty jest spektakl okazał się najlepszy w Ogólnopolskim Konkursie TOPORNIADA, upamiętniającym twórczość pisarza Rolanda Topora. Topor to francuski surrealista, którego teksty przesycone są groteską oraz czarnym humorem  (by lepiej poznać styl artysty, zachęcam do lektury recenzji Pamiętnika starego pierdoły oraz Chimerycznego lokatora, autorstwa blogerki Miqa) – żadnej z tych cech nie można odmówić Klinice.

Reasumując, trwający nieco ponad godzinę spektakl wystawiony przez Teatr BARAKAH to znakomity sposób na spędzenie wolnego wieczoru na urokliwym Kazimierzu. Klinika dobrej śmierci, w której rzeczywistość wydaje się rzeczą dość kruchą i ulotną, pokazuje być może wcale nieodległą przyszłość, w której ludzkość, w kwestii wolności osobistej, poszła o ciut za daleko. Wykonując ten jeden dodatkowy krok, zapomniała równocześnie o tym, czego człowiek w swoim życiu potrzebuje najbardziej – ludzkich uczuć, zainteresowania bliźniego, miłości, ciepła, czy zwykłej troski oraz ciekawości o losy drugiego człowieka.

Na koniec wspomnieć można jeszcze o fantastycznej grze aktorów. Genialny oraz niezwykle ekspresywny Jan Mancewicz w roli Ordynatora, znakomicie oddająca zagubienie oraz rozterki Dziennikarza, reżyserka spektaklu oraz założycielka teatru, Ana Nowicka, Krzysztof Prystupa tworzący niezapomnianą kreację obu Mechanicznych Pielęgniarek, uzupełnieni o znaną mi z Szyca Monikę Kufel, Małgorzatę Brożonowicz-Sienkiewicz oraz Franciszka Mułę, stworzyli razem świetny i zgrany zespół, potrafiący nawiązać nić porozumienia z publicznością.

Klinika dobrej śmierci to kawał dobrej roboty, która w pędzącym świecie postępu nakazuje na chwilę przystanąć i poświęcić się chwili refleksji – być może warto rozważyć pytanie, czy człowiek rzeczywiście powinien zostać Panem Losu, mogącym w pełni decydować o cudzej i własnej śmierci.

Zdjęcia autorstwa Doroty Czarneckiej pochodzą ze strony www.teatrbarakah.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)