Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 11 marca 2011

Dyzma żyje!



Kiedy patrzę na naszą polską historię i rzeczywistość, nie mogę się oprzeć wrażeniu, iż jest coraz gorzej. Któż z nas nie zna „Kariery Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, czy to w wersji powieściowej, czy też filmowej? Czy takie rzeczy naprawdę się zdarzały? Czy było w Polsce międzywojennej możliwe, by prostak bez żadnych kwalifikacji dostał się na szczyty piramidy społecznej dzięki drobnemu oszustwu na początku, własnemu sprytowi i uporowi? I tak, i nie. Z pewnością historia Nikodema, choć najprawdopodobniej całkowicie zmyślona, mogła się wydarzyć, lecz tylko w bardzo w ograniczonym zakresie. Nie było możliwe w ówczesnych realiach zajęcie przez człowieka znikąd tak wysokiej pozycji i utrzymanie się na niej. Zostałby zdemaskowany, raczej wcześniej, niż później. Być może udałoby się takie coś w skali powiatowej, na pewno nie w stolicy. Pomimo fikcyjności, Dyzma stał się symbolem i, co dziwniejsze, znalazły się w naszej historii epizody nie mniej malownicze, choć krótsze, niż jego kariera.

Niewiele mniej znanym od Dyzmy, sprytnym oszustem występującym w cudzej skórze, jest Pułkownik Kwiatkowski. Film pod tym tytułem najprawdopodobniej zawiera elementy prawdziwych wydarzeń. Jednak nie jest on tak obraźliwy dla władzy ludowej jak Dyzma dla sancji. Główny bohater filmu Kazimierza Kutza zachowuje się prawie jak szpieg: występuje w mundurze wroga (ideologicznego), ma pomocników i uwierzytelniające jego rolę gadżety; samochody i broń. Wodząc za nos czerwonych nie ośmiesza ich aż tak, jak występujący bez żadnego przygotowania Nikodem wchodzący przebojem w elity przedwojennej Warszawy i kompromitujący nie tylko środowisko i jego mechanizmy, a zwłaszcza piętnujący panującą w nim korupcję i układziki. Dlatego właśnie to Dyzma, a nie Kwiatkowski, jest symbolem spryciarza w cudze skórze.

Dyzma nie mógłby zaistnieć w praworządnym społeczeństwie, gdzie stanowiska obsadza się według kompetencji lub zasług. Warunkiem „wejścia a la Dyzma” jest korupcja i układ. Tutaj właśnie zastanawiające jest, iż zachowania podobne tym z Kariery nabierają mocy.

W moim odczuciu korupcja* w Polsce systematycznie narasta. PO do niedawna wypominała PiSowi wpadkę z 2006 roku, z czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, który doszedł do władzy m.in. dzięki poparciu środowisk skupionych wokół Radia Maryja. Dziennikarz „Faktu”, podając się za asystenta Ojca Rydzyka, spod jednego z warszawskich banków zadzwonił do sekretariatu ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela i poprosił o samochód dla swego pryncypała. Minister niezwłocznie, niczym radio taxi, wysłał na miejsce rządową limuzynę, tak jakby Ojca Rydzyka nie było stać na zapłacenie za taksówkę czy zamówienie limuzyny do wynajęcia.

Teraz oto dowiadujemy się rzeczy szokującej, która całkowicie przesłania wpadkę PiSowskiej ekipy. Jak podają media, 25-letni Paweł Miter, absolwent politologii z Wrocławia, mający być może w przeszłości kolizje z prawem, wykorzystując witrynę pozwalającą zmienić adres nadawcy wysyłanego e-maila, spreparował wiadomość pochodzącą jakoby z kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego i skierowaną do ówczesnego prezesa telewizji Włodzimierza Ławniczaka. Od razu został zatrudniony w TVP z kontraktem na 39 tys. złotych za trzy miesiące. W jeden dzień uzyskał przepustki full opcja i kontrakt na program autorski. O jego tupecie może świadczyć fakt, iż podobno występował w trampkach i bluzie z kapturem, a z pierwszej rozmowy kazał się odwieźć służbową limuzyną. Ważniacy w gajerach pocili się ściskając jego rękę, wszak mieli go za przyjaciela prezydenta. W końcu oszustwo się wydało, ale gdyby nasz infiltrator choć troszkę lepiej się przygotował?

Przykład Mitery pokazuje, iż korupcja w strukturach państwa osiągnęła wymiary wręcz niespotykane. To już nie jest tradycyjna metoda oparta na wymianie przysług; coś za coś, ja ci coś załatwię i ty załatwisz coś dla mnie. To po prostu traktowanie wszystkiego, co państwowe i od państwa zależne, jako prywatny folwark. Nie tylko przez tych na górze, którzy wydają polecenie. Także przez tych na dole, którzy, niczym chłopi pańszczyźniani, bezmyślnie i mechanicznie wykonają każde polecenie, nie sprawdzając nawet od kogo tak naprawdę pochodzi i czy ma jakikolwiek sens. Nie znalazł się w TVP nikt, kto sprawdziłby autentyczność e-maila, że o kompetencjach kandydata nie wspomnę. Najbardziej symptomatyczne jest to, iż po fakcie, mówi się o tylko o ukaraniu oszusta, ale ani słowa o pociągnięciu do odpowiedzialności kogokolwiek innego. A przecież, gdyby nie przeżarta korupcją, niczym rakiem, mentalność pracowników TVP, oszustwo nie miałoby szans powodzenia.

Przy takim podejściu do praworządności i walki z korupcją nie może dziwić, że w czasie, gdy w USA czas gwarancji na nawierzchnię autostrady jest liczony w dziesiątkach lat, u nas nie można liczyć jej nawet do momentu uroczystego otwarcia. Nie mogą dziwić graniczące z paranoją działania NFZ, afery przy rozliczeniach państwa z Kościołem ani totalny rozkład wszelkich mechanizmów życia społecznego zależnych od państwa. Nie chcę być złym prorokiem, ale może być już chyba tylko gorzej. Żeby mieć nadzieję na poprawę, za dużo trzeba by zmienić, a chętnych na to nie widać.

„Korupcja to styl życia. Podobnie jak nędza.”** Ta złota myśl pięknie się rozwija w polskich, rządowych realiach. Albo się skorumpujesz i będzie cię stać nie tylko na życie, ale i na styl, albo czeka cię nędza. Wobec takiej alternatywy krótki, lecz błyskotliwy, sukces pana Mitery w TVP wcale nie dziwi. I wcale dobrze nie wróży.



* W tekście używam konsekwentnie słowa korupcja. Nepotyzm jest dla mnie jedną tylko z jej odmian, nie mogącą istnieć bez innych rodzajów tej korupcji, dlatego nie wyróżniam nepotyzmu jako samodzielnego zjawiska. Poziom nepotyzmu jest powiązany z innymi formami korupcji i tutaj nie było sensu ich rozróżniać.
**Robin Cook - Sfinks

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)